aosporcieaosporcieaosporcie

18 marca 2021

Krzysztof Rachwalski: Poznań jest stolicą polskiego hokeja na trawie

Krzysztof Rachwalski | foto: Paweł Siczyński / Polski Związek Hokeja na Trawie

Jak gra się w hokeja na trawie? Jak radziła sobie na przestrzeni lat w tym sporcie reprezentacja Polski? Dlaczego Poznań i Wielkopolska to zagłębie hokeja w naszym kraju? Czy Politechnika Poznańska obroni mistrzostwo Polski? Na te i wiele innych pytań odpowiedział nam Krzysztof Rachwalski, były trener kobiecej reprezentacji Polski, Kierownik Wyszkolenia w Polskim Związku Hokeja na Trawie oraz aktualny trener żeńskiej drużyny Politechniki Poznańskiej w hokeju na trawie.

Miłosz Ciekalski: - Grasz jeszcze w hokeja na trawie? Czy zająłeś się tylko trenerskim fachem?

Krzysztof Rachwalski: - Oczywiście cały czas czuję się młody, ale licznik bije nieubłaganie i stuknęła mi już czterdziestka. Pewnie pogram gdzieś jeszcze w niedalekiej przyszłości w kategorii oldbojów, natomiast jeżeli chodzi o grę na poziomie ligowym to odpuściłem temat. 

- Skoro rozmawiamy o tej dyscyplinie sportu, to warto na wstępnie wyjaśnić na czym ona dokładnie polega. Wiele osób kojarzy hokej, ale raczej ten na lodzie. Więc, jak gra się w hokeja na trawie?

- Jeżeli ktoś chociaż trochę interesuje się sportem, to jest w stanie bardzo szybko się w tym połapać. Hokej na trawie jest bardzo zbliżony pod względem organizacji gry, zarówno w ofensywie jak i defensywie, do piłki nożnej. Parametry boiska są bliskie do tych z futbolu - każdy obiekt w tej dyscyplinie sportu ma wymiar 91,40 metrów długości na 55 metrów szerokości - innych rozmiarów na świecie nie spotkamy. Na placu gry przebywa bramkarz i dziesięciu zawodników z jednej drużyny. 

- Przepisy do gry w hokeja na trawie bardzo mocno się zmieniały na przestrzeni lat - odkąd gra się na syntetycznych nawierzchniach podlewanych wodą to charakter tej dyscypliny uległ wielu modyfikacjom. Mówiąc o przepisach dotyczących długości trwania spotkań musimy wspomnieć o tym, że mecz ma cztery kwarty po 15 minut, a przy stałych fragmentach, czyli tzw. krótkich rogach, czas jest zatrzymywany na 40 sekund, aby zawodnicy mogli przygotować się do działań w obronie i ataku. Pomiędzy pierwszą, a drugą kwartą są dwie minuty przerwy, między drugą, a trzecią jest 10 minut przerwy i znów mamy dwie minuty pauzy pomiędzy trzecią, a czwartą kwartą. 

- Oczywiście celem gry jest zdobycie bramki, ale charakterystyczną cechą tej dyscypliny sportu jest fakt, że gole możemy strzelić tylko z wnętrza półkola strzałowego. Piłkę trzeba zagrać w sposób zgodny z przepisami lub wejść z nią do półkola i następnie możemy skierować ją do bramki. Z innych ciekawostek, w hokeju na trawie nie ma pozycji spalonej. Na dynamikę gry i jej intensywność bardzo mocno wpływa nieograniczona liczba zmian w trakcie meczu - na najwyższym poziomie wykonuje się ich około 70-80 w ciągu jednego spotkania. 

Krzysztof Rachwalski na treningu | foto: Paweł Siczyński / Polski Związek Hokeja na Trawie
Krzysztof Rachwalski (pierwszy z lewej) w narodowych barwach | 📷 Paweł Siczyński / Polski Związek Hokeja na Trawie 

- To prawda - byłem na meczu hokeja na trawie i muszę przyznać, że jest to dynamiczny sport. Na zroszonym boisku piłka krąży od zawodnika do zawodnika bardzo szybko. Co ciekawe jednak, w hokej na trawie można grać nie tylko na wilgotnej, sztucznej trawie, a także na hali, prawda?  

- Dokładnie tak. Halowa odmiana powstała w Europie na potrzeby wypełnienia sezonu podczas zimowych miesięcy, kiedy warunki atmosferyczne nie pozwalały na uprawianie hokeja na trawie na dworze. Przez wiele lat w tej dyscyplinie dominowali Niemcy, ale Polacy też mieli swoje pięć minut. Polskie reprezentacje na poziomie seniorów i seniorek osiągały sukcesy, ale również polskie kluby zapisały się w historii halowego hokeja. (w zeszłym roku pisaliśmy choćby o Grunwaldzie Poznań, który zajął nawet trzecie miejsce w zorganizowanym w Poznaniu halowym odpowiedniku Ligi Mistrzów - przyp red.) W zasadzie jesteśmy dopiero chwilę po zakończeniu sezonu, ponieważ zazwyczaj trwa on od grudnia do końca lutego.

- Jeżeli dobrze pamiętam to w halowej odmianie hokeja na trawie największym sukcesem męskiej reprezentacji Polski był srebrny medal, ale również kobiecej kadrze udało się stanąć na „pudle”.

- Tak - męska reprezentacja trzykrotnie pod rząd zdobywała halowe wicemistrzostwo świata - w roku 2003 w Lipsku, w 2007 roku w Wiedniu i w 2011 roku w Poznaniu. Prowadzona przeze mnie reprezentacja Polski kobiet zapisała się w historii polskiego hokeja, dlatego że po raz pierwszy zdobyliśmy medal na mistrzostwach Europy. Był to brąz w 2012 roku w Lipsku,  potem ponownie brąz w 2014 roku w Pradze i największy sukces, czyli srebrny medal w Mińsku.

- Wspomniałeś, że pracowałeś z reprezentacją Polski kobiet w hokeju na trawie i trzeba dodać, że długi czas prowadziłeś tę drużynę. Udało mi się znaleźć informacje o zatrudnieniu Cię w 2009 roku, a w kolejnym przeglądanym artykule natrafiłem na wypowiedź mówiącą o siedmiu latach pracy, jednak wydaje mi się, że na tym się nie skończyło. Jak długo byłeś selekcjonerem?

- Jak na trenera swoją przygodę rozpocząłem bardzo wcześnie, bo miałem wtedy 26 lat. W dniu 30 kwietnia 2007 roku pojawiłem się po raz pierwszy na treningu jako trener współpracujący śp. Leszka Henslera i tak to się zaczęło. Finalnie trwało to prawie 11 lat, a jeżeli chodzi o wspomnienia czy doświadczenia, to mogę wypowiadać się w samych superlatywach, bo udało się stworzyć niesamowitą grupę osób, które potrafiły łączyć ścieżkę rozwoju zawodowego z uprawianiem sportu na wysokim poziomie. Myślę, że to doświadczenie, te relacje, to co udało się przez ten czas zrobić wykorzystuje po dzień dzisiejszy w aktualnej pracy.

- No właśnie, bo warto przypomnieć, że aktualna praca to m.in. prowadzenie drużyny seniorek Politechniki Poznańskiej, ale do tego tematu jeszcze wrócimy. Patrzę w tabele rozgrywek i widzę: Politechnika Poznańska, Warta Poznań, Grunwald Poznań, AZS AWF Poznań. Skąd w Poznaniu takie zamiłowanie do hokeja na trawie?

- Hokej jest bardzo mocno związany z Poznaniem od wielu lat. Miasto jest uznawane za stolicę polskiego hokeja, generalnie w Wielkopolsce tej dyscypliny jest najwięcej. Jest tak od 1926 roku, czyli od momentu powstania Polskiego Związku Hokeja na Trawie, którego siedziba wciąż jest w Poznaniu. 

- Hokej w stolicy Wielkopolski ma wiele korzeni, m.in. to kwestia właśnie umiejscowienia PZHT, oprócz tego na poznańskiej Akademii Wychowania Fizycznego można uzyskać kwalifikacje trenerskie oraz w programie studiów dla poszczególnych kierunków jest prowadzony przedmiot o nazwie „Metodyka nauczania hokeja na trawie”. Największa liczba klubów uprawiających tę dyscyplinę także znajduje się w Poznaniu i w całej Wielkopolsce - trzeba wspomnieć takie miasta jak Gniezno, Środa Wielkopolska czy Stęszew. 

- Sprawdziłem nawet liczbę boisk do hokeja na trawie w Polsce i to w Poznaniu jest ich najwięcej, bo aż trzy.

- Tak, zgadza się. W całej Polsce jest w tej chwili 13 obiektów, które są rekomendowane do gry. W Poznaniu najlepszy stadion należy do Grunwaldu Poznań i znajduje się on przy ulicy Promienistej 27. Jest to sztuczna trawa podlewana wodą, podobnie jak na boisku Akademii Wychowania Fizycznego. Na naszym obiekcie, na Politechnice Poznańskiej, jest trochę gorsza nawierzchnia, ale trenujemy i cieszymy się z tego, że mamy własny kąt.

- To przejdźmy już do żeńskiej drużyny Politechniki Poznańskiej w hokeju na trawie, której jesteś trenerem. Niedawno zdobyliście wicemistrzostwo Polski w halowej odmianie hokeja na trawie. Liczyłeś na mistrzostwo czy cieszysz się z drugiego miejsca?

- Powiem tak - ten sezon różnie się układał, bo zmieniliśmy sam system rozgrywek, które odbywały się w formie czterech turniejów, bez fazy play-off, czyli każde potknięcie mogło nas sporo kosztować. Mieliśmy właśnie taką sytuację w meczu z LKS Rogowo, w pierwszym spotkaniu na turnieju. Nie wykorzystaliśmy siedmiu czy ośmiu krótkich rogów i kilku dogodnych sytuacji, a przeciwniczki z trzech akcji zdobyły dwie bramki i cieszyły się ze zwycięstwa 2:1. To było potknięcie, które kosztowało nas najwięcej i ostatecznie zdobyliśmy wicemistrzostwo Polski. 

Krzysztof Rachwalski w trakcie meczu | foto: Paweł Siczyński / Polski Związek Hokeja na Trawie
Krzysztof Rachwalski (pierwszy z prawej) w czasie Hockey Series| 📷 Paweł Siczyński / Polski Związek Hokeja na Trawie 

- Czy jestem z tego powodu rozczarowany? Z wielu rzeczy się cieszę, bo obserwowaliśmy dużo pozytywnych aspektów związanych z dyspozycją zawodniczek, z ich nowymi pozycjami, kilka dziewczyn z młodszej kategorii zostało wprowadzonych do zespołu i dostały więcej czasu gry na boisku oraz zdobyły niezbędne doświadczenie. Z tego jestem bardzo zadowolony, ale oczywiście jako drużyna mamy pewien niedosyt, bo prezentowaliśmy taki hokej, który mógł się podobać i ostatecznie mogliśmy pokusić się o mistrzostwo Polski. Jednakże jeden punkt mniej w ostatecznym rozrachunku spowodował, że zdobyliśmy, można powiedzieć, tylko i aż wicemistrzostwo.

- Sezon halowy zakończony, ale jeszcze chwila i wrócicie na boiska na dworze i tam będziecie rozgrywać mecze. W zeszłym roku na dworze zdobyliście mistrzostwo Polski, czy w tym roku macie w planach obronę tytułu?

- Jak najbardziej - zawsze stawiamy sobie bardzo wysoko poprzeczkę i mam nadzieję, że żadne sytuacje związane z pandemią czy niespodziewane kontuzje nie pokrzyżują nam planów. Myślę, że zespół jest równy i posiada taki potencjał, że obrona tytułu jest jak najbardziej realna. Musimy się przygotować w taki sposób, żeby wypracować sobie dobre miejsce na koniec drugiej rundy zasadniczej. Przypomnę tylko, że mamy jeden zaległy mecz w tej chwili i zajmujemy drugie miejsce w tabeli, a w czterech rozegranych dotychczas pojedynkach nie straciliśmy bramki w regulaminowym czasie gry. 

- Mamy bardzo dobrze poukładane „klocki” zarówno jeżeli chodzi o personalia na poszczególnych pozycjach, jak i grę całego zespołu w defensywie i ofensywie. Ja liczę na to, że ta druga runda będzie równie udana i tak jak powiedziałem, bez żadnych turbulencji dotrzemy do fazy półfinałowej i ostatecznie do finału.

- Nie straciliście żadnej bramki, ale także strzeliliście ich najwięcej z całej stawki, bo aż 16. Można więc rzec, że w kobiecej drużynie Politechniki Poznańskiej jest solidna defensywa i mocna ofensywa.

- Tak jak powiedziałem, w tym sezonie mamy ciekawie skonfigurowany zespół i kilka bardzo mocnych punktów w drużynie. W tej chwili Wiktoria Błaszczyk, już absolwentka Politechniki Poznańskiej, jest samodzielną liderką strzelczyń - zdobyła w czterech meczach aż siedem bramek, co na tę ligę jest bardzo dobrym wynikiem. Oczywiście nie spoczywamy na laurach i budujemy formę - świadczy o tym fakt, że już sześć zawodniczek z naszej drużyny było na pierwszej konsultacji kadry narodowej, która przygotowuje się do dwóch imprez mistrzowskich odbywających się w tym roku. 

- W zasadzie my niedawno rozpoczęliśmy treningi na boiskach otwartych, ale temperatura nas nie rozpieszczała, bo miewaliśmy sytuacje, że boisko marzło ze względu na ujemne temperatury. Jednakże myślę, że to kwestia tygodnia i będą zdecydowanie lepsze warunki. Przygotowania są bardzo krótkie, ponieważ mamy do rozegrania jedną zaległą kolejkę z jesieni i w zasadzie rozpoczynamy sezon od meczu na ciężkim terenie we Wrocławiu, który odbędzie się 28 marca.

- W takim wypadku niedużo czasu zostało, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że chwilę temu zakończyliście sezon halowy.

- Dla nas ta nadchodząca runda zasadnicza jest pewnym istotnym etapem, ale cały czas etapem budowania optymalnej dyspozycji na te najważniejsze rozstrzygnięcia, które będą miały miejsce w czerwcu. To, że póki co nie straciliśmy żadnej bramki to nie znaczy, że jesteśmy kolekcjonerami takich sytuacji. Pokazuje to pewną tendencję, kierunek w naszej organizacji gry, natomiast naszym celem jest faza finałowa i optymalna dyspozycja na nią w czerwcu.

- Wspominałeś wcześniej o tym, że chciałbyś, aby żadna sytuacja związana z pandemią nie pokrzyżowała Wam planów. Mieliście już takie wydarzenie w zespole lub w lidze, które wpłynęło na rozgrywki? Jak ogólnie pandemia wpłynęła na hokeja na trawie?

- Jeżeli chodzi o to, co wydarzyło się podczas sezonu halowego, to mieliśmy opóźnienie rozgrywek ze względu na rozporządzenia związane z pandemią. Dotyczyło to faktu, że tylko sport zawodowy mógł funkcjonować i nie do końca wszystko było jasne dla związku i poszczególnych federacji. Finalna decyzja władz PZHT była taka, że wstrzymane zostały kontynuacje rozgrywek dla Superligi, rozgrywek seniorów i również przez to start seniorek był opóźniony. Planowo powinniśmy skończyć sezon halowy 21 lutego, a skończyliśmy tydzień później. Na szczęście przerwa nie była długa i mogliśmy umiejscowić te turnieje tak, żeby nie robić jakichś wielkich przetasowań w całym kalendarzu. 

- Przypomnę, że oprócz tych rozgrywek w kategorii seniorów i seniorek, trwają równolegle rozgrywki grup młodzieżowych. Z tego względu terminarz musi być dobrze poukładany, ponieważ wiele zawodniczek, które na co dzień grają w kategorii wiekowej seniorek, często gra też w juniorkach. Dla takich hokeistek to zawsze podwójny weekend, bo np. w sobotę grają spotkanie w juniorkach, a w niedziele w seniorkach.

Czytaj też 👉 Marcin Kamiński: Chciałbym jeszcze zagrać w Lechu [WYWIAD]

- Czyli obciążenie dla zawodniczek jest spore.

- Tak, intensywność, cały mikrocykl dla tych dziewczyn, ale także dla chłopaków, którzy grają w dwóch kategoriach wiekowych, na pewno jest dosyć duży. Dochodzą do tego powołania na konsultacje kadry Polski w poszczególnych kategoriach wiekowych, które w okresie od kwietnia do sierpnia, w zależności od kalendarza imprez międzynarodowych, zwiększają intensywność tego czasu. My możemy się pochwalić, że w tej chwili najwięcej zawodniczek powoływanych do kadry Polski seniorek jest z Politechniki Poznańskiej. 

- Ostatnie pytanie, które może sobie zadać każdy kibic hokeja na trawie – czy w obecnej rzeczywistości można przyjść i obejrzeć Wasz mecz?

- Na hali komunikowaliśmy, że spotkania odbywają się bez udziału publiczności. Na boiskach otwartych było podobnie, ale różnica polega na tym, że różnie te obiekty są usytuowane i nikt nie zabroni kibicom przystanąć na ulicy Piotrowo i pooglądać meczu. Mam nadzieję, że na boiskach otwartych z możliwością oglądania spotkań nie będzie problemu, bo zawsze milej się gra, jeżeli zgromadzi się grupa kilkunastu, kilkudziesięciu kibiców, którzy wspierają swoją ulubioną drużynę.

Miłosz Ciekalski
@ciekalskimilosz
📷 Paweł Siczyński / Polski Związek Hokeja na Trawie 

0 komentarze:

Prześlij komentarz