aosporcieaosporcieaosporcie

20 grudnia 2012

I już po losowaniu, a jutro koniec świata...


Dawno już nie pisałem, ale nareszcie przyszła przerwa świąteczna, dzięki której będę miał znaczenie więcej czasu na pisanie. No to zaczniemy od dzisiejszego losowania 1/8 finału Ligi Mistrzów.

Losowanie jak zwykle odbyło się w szwajcarskim Nyonie. Jak zwykle obecny był Gianni Infantino i... jak zwykle Arsenal i Milan dostali od losu po dupie.

Drużyna Wengera już po raz trzeci z rzędu dostaje dużego kopniaka. W sezonie 2010/2011 Kanonierzy wylosowali FC Barcelonę, a rok później Milan. W tym roku trafili na Bayern. Mocny i solidny Bayern, jednak w ostatnim meczu w Pucharze Niemiec ledwo poradził sobie z Augsburgiem. Wracając do Arsenalu. Ostatni raz w ćwierćfinale wystąpili w sezonie 2009/2010, w którym przegrali jednak w dwumeczu z... Barceloną.

Również Milan po raz kolejny nie miał szczęścia. Rossoneri w zeszłym sezonie wygrali co prawda w 1/8 rozprawili się ze wspomnianym wcześniej Arsenalem, to potem i tak odpadli przeciwko... Barcelonie, ale wcześniej dwukrotnie przegrywali w fazie pucharowej z angielskimi - Tottenhamem i Manchesterem United. W tym roku trafili chyba ze wszystkich drużyn najgorzej, bo na... Barcelonę, z którą w zeszłym sezonie rywalizowali w fazie grupowej, a potem we wspomnianym wcześniej ćwierćfinale.

Teoretycznie łatwo ma Juventus. Stara Dama trafiła na Celtic Glasgow. Teoretycznie, bowiem jak dobrze wiemy Mistrzowie Szkocji w tym sezonie poradzili sobie z... Barceloną, więc czemu by nie z Juventusem, który chociaż wygrał trudną grupę z Chelsea i Szachtarem, to nie musi być takim wielkim faworytem, choć posiadanie Pirlo na boisku może to zadanie ułatwić.

Wydaje się, że najsłabszym dwumeczem będzie starcie Galatasaray z Schalke, ale według mnie takie niby słabe mecze, często okazują się najbardziej dramatyczne, takimi z dużą liczbą bramek i sytuacji podbramkowych - czyli dwumeczem najlepszym. Faworytem mimo wszystko wydaje się drużyna z Niemiec, której Latający Holendrzy powinni zapewnić awans. Ale Turcy łatwo ćwierćfinału nie oddadzą.

Polonia Dortmund trafiła na Szachtar Donieck. I wszystkie polskie portale piszą, że trafili najgorzej, jak mogli. A ja w to wątpię, bo mimo, że bardzo cenię i lubię Szachtar, to jednak Borussia powinna spokojnie brazylijską ukraińską drużynę pokonać.

W 1/8 nie zabraknie także pojedynku iberyjskiego, w którym FC Porto zmierzy się z Malagą, która mimo odcięcia kurka z kasą od Muhamadów, jednak awansowała do fazy pucharowej. Myślę, że może to być jeden z najrówniejszych dwumeczy. I wyczuwam rzuty karne, kończąc.

Valencia też w sumie wiele szczęścia nie miała. Wylosowała Paris Ibra Germain, ale na pozycji straconej wcale nie są. Jak widać np. Man City, forsa nie gra. Mimo to, gracze z Estadio Mestalla mają problemy z los treneiros, więc mogą mieć pewien problem z awansem.

A na sam koniec zostawiłem sobie hit tej fazy, czyli starcie Manchesteru United z Realem Madryt. To będzie (chyba, nie jestem pewien) pierwszy mecz na Old Trafford dla CR7 od czasu gry dla Czerwonych Diabłów. Ale czy wyobrażam sobie Ligę Mistrzów bez jednej z tych drużyn. Tak, w końcu w zeszłym roku Man Utd. odpadł w fazie grupowej. I m.in. z tego powodu w ćwierćfinale w tym sezonie zagrają Królewscy.

W najbliższym czasie (jeszcze przed końcem roku) spróbuję nieco podsumować rok 2012 w sporcie. A działo się wiele. Jeszcze w tym tygodniu pojawi się też co nieco o 1/16 LE, ale jak wiemy, jest w niej o wiele więcej drużyn, więc będę musiał na to poświęcić nieco więcej czasu. I jeszcze jedno... a wy, jak myślicie, kto wystąpi w finale na Wembley? Piszcie!

PS: Jutro koniec świata! Więc to może być nasze ostatnie spotkanie. Ale jeśli nie, to jutro kolejny wpis!

1 grudnia 2012

Eurosobota i polski weekend.



Oglądając zagraniczne ligi, choćby taką Bundesligę, łatwo możemy sobie wytłumaczyć, dlaczego to nasi zachodni sąsiedzi są trzecią drużyną świata, a nie my.

Bayern Monachium kontra Borussia Dortmund - Eurosport 2. Tak wyglądał mój pierwszy cel na dzisiejszy wieczór. Mecz w pierwszej połowie przypominał niestety trochę 1 Ligę... polską. No dobra, nie obrażajmy aż tak bardzo hitu Bundesligi. Ale pisząc szczerze, druga połowa była świetna. Choć przez cały mecz aktualny zajmujący pierwsze miejsce w tabeli Bayern miał przewagę i choć Bayern strzelił nawet pierwszy bramkę przez Toniego Krossa w 67' minucie, to później wystąpił tzw. syndrom Borussi , na który od kilku sezonów cierpi Bayern. Wystąpił za sprawą Mario Goetze, który wyrównał w 74' minucie po błędzie wynikającym z braku krycia przez... Krossa.

I tak sobie chciałem ten hit porównać do "hitu" naszej ligi, czyli meczu Lecha ze Śląskiem. Mecz stał na bardzo niskim poziomie, Śląsk wygrał 3:0, a Lech po raz kolejny pokazał, że u siebie grać nie umie, i że szczęśliwie jest w czołówce. I może, że bardzo przydałby się powrót Rudniewa do stolicy Wielkopolski.

Dzisiaj superhit Primera Division - mecz Atletico Madryt z Realem. To będzie jeden z najważniejszych meczów w tym sezonie. Jeśli Real przegra, to raczej ostatecznie straci szansę na mistrzostwo, a może nawet na wicemistrzostwo?

Teraz w zupełnie innym temacie. Polacy dzisiaj po raz kolejny zawiedli, no może poza Dawidem Kubackim w Pucharze Świata w skokach narciarskich. Stoch na dodatek nie zakwalifikował się do zawodów. Miejmy nadzieję, że będzie lepiej... Oby!

23 listopada 2012

Kto mistrzem jesieni? I dlaczego Polonia?



Legia Warszawa na 3 kolejki do końca rundy jesiennej pozostaje liderem T-Mobile Ekstraklasy. Ale to wcale nie oznacza, że to właśnie ona zostanie mistrzem jesieni. Jest kilka drużyn, które mają szansę odebrać Legii ten tytuł. I na pierwsze miejsce w tym pościgu wysuwa się Polonia Warszawa. Przyjrzyjmy się jednak wszystkim zespołom pierwszej piątki i odpowiedzmy sobie na pytanie: dlaczego to ta właśnie drużyna ma zostać mistrzem jesieni?

Legia Warszawa
W stołecznym klubie już od dobrych kilku sezonów marzą o powrocie na tron mistrzowski, jednak od kilku sezonów drużyna jest prze kogoś wyprzedzana. Szczególnie bolała na pewno zeszłoroczna przegrana na niemalże finiszu rozgrywek ze Śląskiem Wrocław (trzeba przyznać, że przyczynił się do niej w dużej mierze Lech Poznań, wygrywając na Pepsi Arenie). I w tym można upatrywać możliwość zdobycia tytułu nawet Mistrza Polski. Bo to w końcu obecnie najbogatszy polski klub, który ostatni raz mistrzostwo kraju... 6 lat temu. I, to już ostatni wreszcie argument, mają trio: Kosecki, Radović, Lluboja, którzy mecz mogą wygrać w pojedynkę. Ale są też dwa negatywnie świadczące o Legii argumenty. Pierwszy to obrona, która w tym sezonie gra najgorzej od lat, a drugi to... fakt, iż to właśnie po 12 kolejce poprzedniego sezonu Legia straciła po raz pierwszy pozycję lidera. Szanse na mistrzostwo jesieni: 90%


Polonia Warszawa

Już po samym tytule można wnioskować, kto wg mnie zostanie mistrzem jesieni. Uważam, że będą nim właśnie Czarne Koszule, z kilku przyczyn. Po pierwsze Polonia po raz ostatni triumfowała na przełomie XXI wieku. Po drugie jest to klub po przejściach związanych ze zmianą właściciela. Jeszcze przed tym sezonem mogli nawet zacząć grę od IV ligi, a zamiast nich miał występować twór o nazwie KP Katowice. Pomysł na szczęście upadł, Ireneusz Król przeniósł się do stolicy. Po trzecie ma fenomenalne pokolenie młodych piłkarzy, takich jak Łukasz Teodorczyk, czy Paweł Wszołek. I po czwarte, chcą wreszcie dokopać Legii i być od nich wyżej w tabeli. Po piąte w tej kolejce podejmą bardzo słabe Zagłębie Lubin. Szanse na mistrzostwo jesieni: 95%


Lech Poznań

Klub z żałującym grosza właścicielem już dawno mógłby grać w LM. Ale to właśnie przez Jacka Rutkowskiego, co roku (od momentu zdobycia mistrzostwa kraju) Lech ma problemy kadrowe. I w tym roku stało się podobnie. Nie ma tam ani dobrego napastnika, ani ofensywnego pomocnika. Ale jest młodzież i równie młody trener Mariusz Rumak. I to właśnie ekipa z Karolem Linettym i Szymonem Drewniakiem na czele mogą doprowadzić Kolejorza do upragnionego Mistrzostwa Polski. W tej kolejce czeka ich jednak ciężkie spotkanie z Podbeskidziem, z którym Lech od zawsze ma kłopoty. A potem mecz z Mistrzem Polski Śląskiem Wrocław. Szanse na mistrzostwo jesieni: 80%


Górnik Zabrze

Klub utytułowany, jak i obecnie biedny. Bo w Zabrzu od czasu spadku do I ligi jest krucho z kasą. Ale tu (podobnie jak w Lechu) jest świetna generacja piłkarzy, takimi jak Arkadiusz Milik, 'Prezes' Nakoulma czy Łukasz Skorupski. I jest też świetny trener - Adam Nawałka, który ze średnich piłkarzy, zrobił zgrany zespół. Jednak na mistrza jesieni mają już raczej tylko matematyczne szanse. Ale jakieś mają. Szanse na mistrzostwo jesieni: 60%


Lechia Gdańsk

Lechiści byli w tym sezonie już wszędzie. I w strefie spadkowej, i w środku tabeli. Teraz są w czołówce. I nareszcie grają na miarę oczekiwań kibiców i pięknego stadionu - PGA Areny. Tylko w najbliższej kolejce będą musieli sobie poradzić bez Traore. I tu pojawia się problem, gdyż w tym sezonie, kiedy nie gra Traore, Lechia nie wygrywa. Szanse na mistrzostwo jesieni: 55%


pp

13 listopada 2012

Afera w Barcie. Czy to już koniec wielkiego trio?


Hiszpańskie media ogarnęła nowa wojna. Tym razem jednak nie pomiędzy Realem, a FC Barceloną. Chodzi o konflikt między zawodnikami tej drugiej ekipy. Otóż m.in. hiszpańska "Marca" donosi o rzekomym konflikcie między Lionelem Messim i Davidem Villą. Konflikt ten miał się rozpocząć po meczu z Celtikiem Glasgow w LM, kiedy to Argentyńczyk skrytykował swojego kolegę z drużyny za samolubną grę. Sytuację zaogniły nagrania z ostatniego ligowego spotkania z Mallorcą.

Jak podaje madrycki dziennik, piłkarze od pewnego czasu ze sobą nie rozmawiają, a poza boiskiem kontaktują się poprzez innych zawodników Blaugrany: Alvesa, Mascherano i Pinto. Niezbyt miła atmosfera pomiędzy piłkarzami zaogniła się już podczas meczu z mistrzem Szkocji. W tym meczu Duma Katalonii nie popisała się skutecznością, za co trzykrotny zdobywca Złotej Piłki obwinił właśnie Mistrza Świata i Europy. Według Messiego, Villa grał zbyt samolubnie, przez co jego drużyna nie wygrała, ba! Nie zdobyła nawet punktu. Wzajemne pretensje super-napastników zarejestrowały kamery telewizyjne.


Skutki konfliktu mogliśmy też zauważyć podczas ostatniego meczu ligowego z Mallorcą (w którym zresztą po raz kolejny raz Barca nie popisała się w obronie tracąc 2 gole). Na skrótach ze spotkań można zauważyć, że Argentyńczyk i Hiszpan unikają siebie, jak ognia.


"Marca" przypomina też w swoim artykule, że w przeszłości Messi popadał w konflikty z innymi napastnikami napastnikami Barcy takimi jak Zlatan Ibrahimović, Samuel Eto'o i Bojan Krkić. Wszystkich z wymienionych snajperów w Barcelonie już nie ma. I według dziennika, taki los może podzielić Villa.

Z jednej strony mogę zgodzić się z tym, że Messi w kontaktach w szczególności z innymi napastnikami Barcy aniołkiem nie jest, ale żeby po jednej porażce oskarżać go i Villę o wielki konflikt to lekka przesada. Tamten mecz nie wyszedł całej drużynie, a nie tylko tym dwóm zawodnikom (choć szczerze mówiąc, to Messi strzelił honorową bramkę, a nie Villa), więc nie można napisać, że tylko Ci dwaj zawalili i przez to się kłócą.

Z drugiej strony Messi z większością drużyny nigdy się nie kłócił (przynajmniej do mediów nic takiego się nie wydostało), a to dowodzi, że jeśli konflikt faktycznie jest, to Villa coś na sumieniu też musi mieć. Ale cała ta historia może też dowieść, że to tylko zwykła manipulacja mediów, w szczególności dziennika "Marca", który jakoś o Dumie Katalonii zwykle przychylnie to nie pisze. Obaj panowie podchodzą przecież do swojego zawodu na serio, więc jak w każdej pracy, konflikt może się mały zdarzyć, ale może to być pojedyncza sprzeczka.

A wy, jak myślicie. Czy konflikt faktycznie jest, czy to tylko wymysł dziennikarzy? Piszcie!

pp

12 listopada 2012

Ratujmy Oviedo!


Przed jakimiś pięcioma minutami przeczytałem bardzo ciekawy artykuł na nie zawsze ciekawym portalu spot.pl. Otóż już za kilkadziesiąt złotych możemy choćby teraz stać się właścicielami hiszpańskiego trzecioligowca.

A chodzi mianowicie o "aukcję" pakietów Real Oviedo. Klub, który zajmuje 17 miejsce w tabeli wszech czasów Primera Division, a w przeszłości grał nawet w Pucharze UEFA, w ciągu ostatniej dekady popadł w ruinę finansową, ale wciąż ma duże grono kibiców, którzy w ostatnim sezonie wykupili 15 tysięcy karnetów.

Działaczy, którzy doprowadzili drużynę za Asturii do niemal upadłości, w Oviedo już nie ma. Teraz jest nowy zarząd (złożony głównie z kibiców), którzy chcą ocalić klub. Zadanie nie jest łatwe, bo do 17 listopada Real musi zebrać 2 miliony euro. Oprócz tego, że klub wsparli już Iker Casillas (podarował swoją koszulkę na licytację) oraz Juan Mata, Santi Cazorla i Michu (wszyscy trzej do wychowankowie Oviedo, którzy robią teraz furorę na Wyspach), a przede wszystkim kibice z całego świata (z ponad 50 krajów).

Jak można wesprzeć klub? Należy wejść na stronę Yo soy Real Oviedo i wykupić (wpłacając pieniądze poprzez paypal) akcje klubu. Jedną można kupić już za 11.50€, czyli (po dzisiejszym kursie) 47,91 złotych. Podobna sytuacja była kiedyś w Swansea (dawno temu), teraz ten klub potrafi nawet wygrać na Anfield Road z Liverpoolem. 

Jeżeli kiedyś tak klubik z Oviedo awansował przykładowo do LM, to zarobić by można trochę kaski :). Ale obecnie nie o to głównie chodzi. Teraz trzeba go ratować i miejmy nadzieję, że to się uda. A wy, wesprzecie klub z Asturii? Piszcie! 

27 października 2012

Nowy prezes PZPN. Zmiany?

Zbigniew Boniek został nowym prezesem PZPNu. Grzegorz Lato odchodzi. Związku z tym naszych kochanych internautów porwała wodza fantazji. I dobrze. Oto odpowiedź na to, dlaczego dzisiaj pruszy śnieg:

Ale to nie wszystko. Jest ich wiele więcej, szczególnie dużo o naszym kochanym Zdziśku Kręcinie. Swoją drogą ma on nawet nieoficjalny profil na 'fejsbuku', prowadzony w sposób mocno humorystyczny. Swego rodzaju 'fanpejdż' ma już ponad 25 tysięcy fanów (czyli w sumie jak na Polskę to dużo).

Pani Izabella Łukomska-Pyżalska miała być z kolei w zarządzie PZPNu, ale w końcu dzięki swojemu mężowi - Jakubowi i jego gumy do żucia, jej kandydatura została odrzucona. W sumie dużo pomógł też nasz 'miszczu' - Zbysiu Lach. Szkoda, bo byłaby to pierwsza przedstawicielka płci pięknej w zarządzie w historii.

Tak w sumie to dzisiaj naprawdę do dupy zła pogoda jest. Nawet na super hiper Pepsi Arenie (w ogóle to Coca-Cola podobno miała zostać sponsorem tytularnym Stadionu Miejskiego we Wrocławiu, ale tak się w końcu nie stało) śnieg dał o sobie znać:

No cóż, przyznam szczerze, że mnie wybór na prezesa jak najbardziej przypadł. Po pierwsze, pan Boniek jako jedyny, obok pana Antkowiaka, kandydat nie mówił z kartki. Skoro pozostali też znają się na piłce, to po jaką cholerę co były im te karteczki, te prezentacje. Mniejsza z tym. Po drugie, dobrze, że PZPN się trochę odmłodzi, ale nie za bardzo. Po trzecie, dzisiaj idę na mecz Lech-Jagiellonia, ma nadzieję, że nie będzie sypać. Skrót tego spotkania już wkrótce na moim profilu na youtube.

pp

17 października 2012

Basen Narodowy, Sędzia niezbyt zawodowy.

Po pierwszej połowie

Jesteśmy po pierwszej połowie meczu z Anglią. Wynik niezbyt korzystny - przegrywamy 0:1, choć o wiele więcej sytuacji mieliśmy my. Ale niestety skuteczności brakuje. Piszczek, Ojgen i Ludwik nie rozgrywają zbyt dobrego spotkania i to według mnie ci właśnie zawodnicy są do zmiany... tyle że za Piszczka kto? Perquis, czy jak mu tam.

Dobre spotkanie rozgrywają Lewandowski, Grosicki. Pozytywnie zaskoczył mnie Glik, który póki co błędów nie popełnia. Szpaka nareszcie da się słuchać, a dach wreszcie zamknięty... tylko chyba o jakąś dobę za późno. O tej sytuacji nie chcę mi się zbytnio pisać, bo wszyscy już o tym napisali. Dodam tylko, że jak zwykle wszyscy zwalają wszystko na wszystkich... jak to w Polsce często bywa.

Może by dać szansę Sobiechowi. Ale Fornalik raczej da szansę pograć Piechowi, chyba nie muszę pisać dlaczego. No dobra, idę oglądać drugą połowę. Mam nadzieję, że będzie w niej więcej skuteczności, niż w tej pierwszej... i zapraszam na więcej po meczu.

Po drugiej połowie

W drugiej połowie graliśmy równie dobrze, a może i lepiej. Glik trafił bramkę i chwała mu za to. Ludwik miał asystę... poza tym faktem nic nie zrobił, ale pomimo wszystko lepiej niż w pierwszej części zagrał.

O panu Gianluce Rocchim miałem napisać już po pierwszej połowie. Chłop prezentował taką formę, jak niedawno niejaki Tomasz Wajda (sędzia meczu Warta Poznań - Wisła Kraków) i w ogóle cała ta hałastra z PZPN'u... czyli do d**y.

Ale cóż. Należy cieszyć się z remisu z drużyną o prawie 50 miejsc wyżej w rankingu FIFA i o lidze lepszej od naszej o kilkaset lat świetlnych.

16 września 2012

Real bezradny. Milan wygwizdany.



Real Madryt przegrał na wyjeździe z Sevillą na wyjeździe 1:0, AC Milan, który podejmował u siebie słabą finansowo Atalantę Bergamo, uległ 0:1. Obydwa mecze oglądałem z dużym zainteresowaniem. Jednak z różnych powodów.

Mecz Milanu ponieważ był to pierwszy mecz Serie A w historii transmitowany w nSport HD. I muszę przyznać, ze jestem pozytywnie zaskoczony. Komentatorzy spisali się świetnie. Zarówno Maciej Terlecki, jak i niezbyt lubiany przeze mnie Grzegorz Kalinowski. Poza tym pozytywnie zaskoczyła mnie drużyna Atalanty Bergamo, która przynajmniej w drugiej połowie (którą oglądałem) przeważała i zasłużyła na zwycięstwo, a wygrała po golu strzelonym w 64 minucie przez Lucę Cigariniego, ale na szczególne brawa zasłużył Giacomo Bonaventura, który dryblował i kiwał niemiłosiernie i bardzo dobrze obrońców wicemistrzów Włoch. Milan (jeden z moich ulubionych klubów) niestety mnie rozczarował nie pokazując wiele dobrej piłki, choć miał swoje okazje, których jednak nie wykorzystał.

Mecz Realu obejrzałem z powodu czysto piłkarskiego. I team z Madrytu i team z Sewilli to dwa dobre zespoły, ale za lepszego uważany jest oczywiście ten pierwszy. I za tego, który ma lepiej technicznie wyszkolonych graczy. I tu pojawia się mały problem, gdyż w tym meczu wszystko wychodziło innej drużynie - mianowicie gospodarzom, którzy wygrali po golu strzelonym przez polskiego Niemca - Piotra Trochowskiego w 2 minucie spotkania. I w tym przypadku zachwycił mnie inny zawodnik, tutaj Cicinho. Defensywny pomocnik, który w tym spotkaniu grał na prawej obronie rozegrał niezłe spotkanie. Dryblował i tańczył z futbolówką często przed polem karnym rywala. Rywala, który zawalił ten mecz na całej linii. Ani Ronaldo, ani Benzema (który już od ponad 800 minut nie może strzelić gola) nie pokazali niczego szczególnego i Real przegrał zasłużenie. Zajmuje dopiero 10 miejsce (a kolejka się jeszcze nie skończyła), ma na swoim koncie 4 punkty w 4 meczach i traci do prowadzącej FC Barcelony już 8 punktów (Barca wygrała dzisiaj 1:4 na wyjeździe z Getafe).

Jak więc widać na podstawie tych dwóch przykładów nie zawsze w piłce nożnej wygrywają pieniądze i wielkie firmy. Czasem potrzeba czegoś więcej - może trochę skromność? Bo jak słyszę o tym, że Ronaldo zarabia 9 milionów i jest smutny to mi się płakać po prostu chce, jak chore są mózgi niektórych zawodników. Ale niektórzy schodzą na dobrą drogę, tak jak Ebi Smolarek (mam do niego słabość), który obecnie zarabia w Jagiellonii "zaledwie" 100 tysięcy euro rocznie, a wcześniej w Polonii inkasował 4 razy więcej. No cóż... taka już jest ta obecna piłka. Biznes i kasa!

14 września 2012

Mecze w TV Trwam. Czyli ciąg dalszy historii PPV.


Gdyby jeszcze rok temu ktoś by pomyślał o tym, że teraz za jeden, powtarzam JEDEN mecz reprezentacji Polski w piłce nożnej będziemy musieli płacić 20 złotych, aby ten mecz obejrzeć... w telewizji.

Tak bowiem, w drugiej dekadzie XXI wieku mecze Orłów (obecnie) Fornalika nie są dostępne dla typowego kibica w otwartej telewizji. Taka sytuacja zdarzyła się po raz pierwszy w historii. Nie jest to zrozumiałe dla nikogo, a w szczególności dla osób starszych, którzy od lat mecze reprezentacji oglądali w TVP. Ale teraz już tak może nie być.

Niemiecka firma Sportfive (właściciel praw telewizyjnych do pokazywania meczów s-kadry) nie dogadał się w sprawie nowego kontraktu z TVP. Nie ma się co zresztą dziwić - niemiecki dysponent zaoferował holendarnie wysoką cenę biorąc pod uwagę polskiej piłki ogółem obecnie. Za jeden mecz chce mniej więcej 1 miliona euro. Do tego miliona jeszcze wrócimy, ale nie uprzedzajmy faktów. Na te wygórowane ceny TVP się nie zgodziła. Sportfive był w kropce, bo chciał zarobić na meczach krocie, a tu taki klops. I wtedy pojawiło się PPV.

PPV czyli pay-per-view (w dosłownym tłumaczeniu płać za oglądanie) jest systemem wynalezionym, jak wiele innych czasami debilnych nowinek - w USA, a całość zaczęła się kształtować już w 1951 roku! Ale wracając do tematu, Sportfive zdecydowało się na pokazanie meczu w tym właśnie systemie. Potrzebowała jednak partnera, który by wysłał na pierwszy mecz do Czarnogóry swoją ekipę dziennikarzy, sprzęt, itd. Początkowo zgłosiły się N, Cyfra+ i Cyfrowy Polsat. Wszystkie te 3 platformy chciały wysłać swoją ekipę, w zamian pokazując mecz za pośrednictwem swoim. Sportfive zgodziło się na ten ruch. I gdy wydawało się, że do Czarnogóry pojadą 3 różne ekipy, na dzień przed meczem z PPV zrezygnowało N, chwilę później to samo zrobiła Cyfra+. Oficjalnie obydwie platformy bały się ewentualnej kary od KRRiT. Nieoficjalnie natomiast obydwie platformy bały się bardziej UOKiK, który na dniach miał wydać decyzje w sprawie fuzji N i C+ (jak się dziś okazało był to dobry ruch, gdyż urząd zgodził się na fuzję). Tak więc do Czarnogóry pojechała tylko ekipa Polsatu. I tu się zaczyna totalna porażka...

O ile mecz sam w sobie był bardzo interesujący (Polacy zremisowali 2:2), sama realizacja i wszystko wokół też, to jednak wyniki sprzedaży PPV już takie nie super nie były. Według oficjalny informacji około 100 tysięcy osób wykupiło dostęp do meczu. To co prawda 2 mln złotych ze sprzedaży, ale biorąc pod uwagę wszystkie koszty związane z transmisją, nie jest to duży zysk. 

Kolejny mecz z Mołdawią już i na boisku (wygrana 2:0 po BARDZO słabym meczu), i w przypadku wyników PPV był fatalny. Po raz kolejny liczba oscylowała wokół 100 tysięcy. Po raz kolejny spośród platform usługa była dostępna tylko w Cyfrowym Polsacie.

No tak, te dwa mecze z w miarę dobrą Czarnogórą i słabą Mołdawią bez transmisji za darmo jeszcze przeżyjemy. Ale jak to nie obejrzeć meczu z Anglią w takiej TVP?! A no można... mecz zostać może pokazany w TV Trwam.

I tu wracamy do tego miliona euro. Tyle chce właśnie wyłożyć ojciec Rydzyk za mecz. I jeśli Sportfive nie dogada się z TVP (daj Boże, żeby się dogadała - przy okazji taka aluzja z tym Bogiem), to mecz z Anglią możemy obejrzeć w TV Trwam. Telewizja z Torunia już podobno dogaduje się z jakimś znanym komentatorem, który miałby ten mecz skomentować dla stacji. Ale Trwam nie chce pozostać tylko na jednym meczu, gdyż być może wykupi całe eliminacje. To by w sumie było ciekawe.

I z punktu mojego, i z tego typowego kibica lepiej, jeżeli mecz pokaże za darmo którakolwiek z telewizji byle za darmo... ale Trwam... O mój Boże!

pp

PS: A tak w ogóle to polskie prawo jest chore (wiem, że powinienem to wiedzieć już wcześniej). Dlaczego mecze Polaków nie mogą być na takim np. Polsat Sporcie (tylko stacje ogólnodostępne), a w takim PPV to tak. I po drugie. Dlaczego nie ma w tym samym dokumencie napisane o meczach koszykarzy, siatkarzy, piłkarzy ręcznych, hokeistów, itd. w ogólnodostępnych stacjach. Czy to są gorsze sporty? Na pewno nie pod względem aktualnego poziomu. 

20 sierpnia 2012

I po snach...


Europa pożegnała już dwa polskie kluby. Przygody zakończyły Lech Poznań i Ruch Chorzów. Trzeba uczciwie zaznaczyć, że Lech w rewanżu zaprezentował się o klasę wyżej niż w meczu z AIK Solna w Szwecji, gdzie przegrał 3:0, u siebie wygrał 1:0, ale to nie wystarczyło. Trzeba też uczciwie zaznaczyć, że Ruch miał trudniejszego rywala, od którego jednak dostał baty niegodne wicemistrzów Polski: przegrał u siebie 0:2 i w Czechach 0:5. Były to porażki pokazujące niestety poziom polskiego futbolu.

Jedynie Legia Warszawa w rewanżu pokazała, na co ją stać. Najlepszy (to się okaże) obecnie polski klub ( nie na papierze, a w rzeczywistości) odrobił wynik 2:1 z Austrii i wygrał z SV Ried 3:1, przechodząc do fazy play-off. Tam spotkają się z Rosemborgiem, z którym łatwo nie będzie, ale szanse są.  W przeciwieństwie do mistrza Polski - Śląska.

Ten pokazał, że na niego raczej nie warto liczyć. Ledwo przechodząc mistrzów Czarnogóry, awansowali co prawda do 3 rundy kwalifikacyjnej LM, ale tam Helsinborg pokazał, gdzie miejsce Polaków, wygrywając we Wrocławiu 3:0 i u siebie 3:1. Śląskowi przyszło więc grać tylko w play-off LE. I tu spotkało go niemiłe zaskoczenie - Hannover 98. 7 drużyna poprzedniego sezonu Bundesligi i ćwierćfinalista poprzedniej edycji LE. O przewidywaniach chyba więc nie muszę pisać...

Postanowiłem też dodać tu troszkę o pierwszej kolejce T-Mobile Ekstraklasy. W pojedynku upokorzonych w Europie, Lech wygrał u siebie 4:0 z Ruchem, miażdżąc go. Legia pokonała równie pewnie, takim samym wynikiem u siebie Koronę Kielce, a Śląsk... przegrał 2:1 z Widzewem.

pp

27 lipca 2012

Pucharowe sny... nie koszmary!


Jeśli sny mogą trwać, to niech trwają jak najdłużej. Tylko tak można skomentować wczorajsze występy naszych klubów w euro(+Azja)pejskich pucharach. No bo dawno nie mieliśmy sytuacji, że w III rundzie eliminacyjnej i LE, i LM grałyby wszystkie polskie kluby. A w tym roku tak jest.

Nie dość, że jakimś cudem w środę Śląsk awansował po słabym meczu u siebie do III rundy eliminacyjnej LM, to wczoraj wszystkie polskie kluby awansowały do III rundy el. w LE!

Prawdę mówiąc, to o Ruch byłem spokojny, gdyż w pierwszym meczu wygrał u siebie 3:1, to o Legię i Lecha już nie tak bardzo. Ale jednak Legia pokazała wczoraj klasę, wygrywając u siebie z Metalurgiem Lipawa 5:1! Klasę pokazał też Marek Saganowski, trafiając 3 gole!

Ruch wygrał z Metalurgiem Skopje 3:0 nie pozostawiając złudzeń rywalom. Dodajmy, że grał na bardzo trudnym terenie, starym stadionie pod Skopje, gdzie temperatura przekraczała 32 stopnie, a słońce dawało popalić.

Lech grał u siebie i teoretycznie miał najtrudniej. Chazar Lenkoran - bogata, azerska drużyna, jej budżet jest kilkukrotnie wyższy niż Lecha, drużyna nazywana jest 'Chelsea Kaukazu'. Lech wygrał 1:0 po bramce strzelonej w 15 minucie. Osobiście byłem na tym meczu i muszę przyznać, że Lech grał dość dobry futbol, jak na swoją obecną siłę. I nie zgodzę się z bramkarzem Chazaru, że Lech jest teraz lepszy. Nie oszukujmy się. W tej drużynie, która kilka sezonów temu grała z Chazarem byli tacy gracze, jak Lewandowski, Reiss, Bosacki, Injac i inni słynni już zawodnicy Lecha. Ale ta drużyna, która gra teraz w pucharach również nie może się siebie wstydzić. Jest jeszcze młoda, rozwija się. I myślę, że ma szansę na awans do fazy grupowej.



Zresztą myślę, że wszystkie polskie drużyny mają szansę na awans do fazy grupowej (chodź droga do tego jeszcze długa), lecz najmniejsze ma Śląsk, który jako jedyny z polskich drużyn przegrał w tym tygodniu.

pp

25 lipca 2012

Tak wygląda stopa Mai!


Wygląda to strasznie! Nawet bardzo! Tak wygląda stopa pani Mai Włoszczowskiej, naszej (niestety już) byłej polskiej reprezentantce na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie. 29-letnia zawodniczka opublikowała te dramatyczne zdjęcia na swoim profilu, na facebook'u.

- Niektórzy pytają mnie, dlaczego od początku wątpiłam w możliwość startu na IO. Cuda medycyny cudami, ale jak widzi się taką stopę to naprawdę ciężko w te cuda wierzyć... Z butem kolarskim na stopie wyglądało to jeszcze gorzej :/ - napisała 29-latka na swoim profilu.

Pani Maja fatalnej kontuzji nabawiła się w piątek we włoskim Livigno podczas treningu reprezentacji. W poniedziałek ogłoszono, że nie pojedzie na Igrzyska, a we wtorek, że zastąpi ją młoda Paulina Gorycka.

Sam myślę, że może to i lepiej, że pani Maja na facebook'u wstawiła to zdjęcie. Przynajmniej robiąc to, odcięła się od wszystkich głosów typu: 'a może jednak dasz radę', 'spróbujesz, może zdobędziesz złoto', itp. Sport to nie jest całe życie! Jest ważny, jest świetny, ale nie jest całym światem! Gdybym ja miał do wyboru chodzić albo jechać walczyć nie wiadomo o nic (z taką stopą) byłbym tak wku.....y, tak by mnie korciło, ale CHYBA nie ryzykowałbym zdrowiem, bo chodzenie jest chyba ważniejsze niż nawet marzenia! Pozostaje mi tylko współczuć pani Mai i kibicować jej powrotu do zdrowia. I może Rio? Ale to melodia DALEKIEJ przyszłości. Teraz najważniejszy jest powrót do zdrowia i rehabilitacja!

pp; zdjęcia: facebook; info; eurosport.pl

24 lipca 2012

Telewizja nie lubi Lecha. A szkoda...


Telewizja nie lubi Lecha Poznań. Szczególnie te stacje, które są z Warszawy. A dlaczego? Wytłumaczę to w kilku zdaniach.

Przed meczem z Żetysu Tałdykorgan (tym rozgrywanym na Stadionie Miejskim w Poznaniu) żadna ze stacji nie zdecydowała się na transmisję meczu drużyny, która jeszcze niedawno ogrywała Manchester City. Osoby zarówno z Polsatu, jak i z mojej ulubionej stacji - Orange Sport'u przyznały, że nie chcą promować produktów konkurencji. Od tego sezonu prawa do emisji LM i LE w 100% ma nsport (niektóre mecze na kanałach ogólnodostępnych będą emitowane na TVP1), jednakże telewizja z Wiertniczej ma prawa od rundy playoff (tak jest to zapisane w statucie UEFA). Tak więc od I do III rundy eliminacyjnej LM i LE panuje wolna amerykanka. Jedyną szansą była TVP, która jednak również meczu nie pokazała.
Mecz na obiekcie EURO 2012 mogliśmy więc oglądać jedynie jako retransmisję w lokalnej stacji WTK. Brawa dla dość małej (w skali ogólnokrajowej) stacji, że zechciało się jej wziąć kilka kamer i zrobić choćby retransmisję. Dodatkowo można ją było oglądać w internecie na wtkplay.pl. Meczu w Tałdykorganie WTK już nie pokazała, bo nie dogadała się z tamtejszymi nadawcami. Ale! Tam mecz był pokazywany był NA ŻYWO w jednej ze stacji. Tak! W tym jak to mówią niektórzy 'azjatyckim, komunistycznym kraju'. U nas (w EUROPEJSKIM kraju) tak już nie było.

Pierwszy mecz w II rundzie kwalifikacyjnej LE w Polsce był tylko w internecie (w słabej jakości) dzięki stream'owi azerskiej stacji ANS TV. O rewanżu póki co cicho, nikt nie wie, czy/kto pokaże ten mecz. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby to azerska stacja przyleciała do Polski i zrobiła transmisję dla Azerbejdżanu. EDIT: Przeczytałem na sport.pl, że transmisji nie będzie, ale mecz cieszy się wielkim zainteresowaniem kibiców (sprzedano już 17 tysięcy biletów) i, że będzie ponad 100 dziennikarzy z Polski i Azerbejdżanu. Skoro tak, to zapraszam do obejrzenia mojego skrótu tego meczu na kanale trick na yt (youtube.com/piotrekmessi) kilkadziesiąt minut po meczu (sorry za autoreklamę :D)!
EDIT2: Mecz jednak w formie retransmisji na antenie WTK, ale i tak zapraszam na własny skrót spotkania!

Przejdźmy jednak to meritum sprawy. Otóż skoro stacja Orange Sportu (powtarzam: moja ulubiona stacja sportowa) nie chce promować produktu konkurencji, to dlaczego do ku..y nędzy kilka dni temu zapowiedziała, że przeprowadzi transmisje z meczu Legii Warszawa!? Czyżby mecze Legii nie były produktem konkurencji!? Wścieka mnie to, ale mam pewne logiczne wyjaśnienie całej tej sprawy. Orange od pewnego czasu współpracuje z ITI, a jak wiemy ta druga korporacja jest właścicielem klubu z Łazienkowskiej. No więc ITI poprosiło pewnie Orange o transmisje meczu. Czy coś w tym rodzaju.
Jeśli Warszawiacy awansują (jest to prawdopodobne) to kolejne mecze kwalifikacyjne OS pokaże.

Jeszcze bardziej wścieka mnie to, że TVP nadaje mecze Śląska w eliminacjach LM. Ale to wynika, że Śląsk sprzedał swoje prawa firmie sportfive, która sprzedała je TVP. Jest to więc wytłumaczalne.

Mecze Ruchu (z tego co wiem) również pozbawione są transmisji w TV (przynajmniej w polskich stacjach).

Kończąc, uważam, że z jednej strony to wina klubu, że nie powierzył swoich meczy firmie takiej jak sportfive, z drugiej dziwię się, że jakoś i w Azerbejdżanie, i w Kazachstanie mecze transmitują stacje TV. No cóż, Polska to jednak Trzeci Świat. Nie obrażając krajów azjatyckich, oczywiście!

pp

16 czerwca 2012

Mecz o wszystko. Jak zwykle, lecz inaczej.

Reprezentacja Polski staje dzisiaj przed wielką szansą. Przed szansą na awans do ćwierćfinału Mistrzostw Europy w piłce nożnej. W tym stuleciu takiej szansy jeszcze nie mieli. Ba! Od 26 lat nie wyszli z grupy wielkiego turnieju.

Mecze o wszystko mieliśmy i na EURO 2008, i na Mundialu w 2006 roku, i na Mundialu w 2002 roku. Ale to były zawsze drugie mecze. Nigdy nie trzeci. Ale w tym roku jest inaczej. Zachowaliśmy szansę do ostatniego meczu. Nigdy w XXI wieku nie było tak, że wystarczyło tylko wygrać, nawet 1:0. W tym roku jest taka szansa. I to w turnieju rozgrywanym u siebie. Taka okazja może się w tym stuleciu już nie powtórzyć.

Czy Lewandowski i spółka poradzą sobie z drużyną, która była w podobnej sytuacji, jak my teraz, w 2008 roku? Czesi potrzebowali wtedy zwycięstwa nad Turkami. Po emocjonującym meczu (który oglądałem na izbie przyjęć podczas kontroli mojego złamanego palca) Czesi przegrali 3:2, pomimo prowadzenia 2:0 tracąc bramki w... 75, 87 i 89 minucie.

My już raz z Czechami ważny mecz wygraliśmy pamiętny mecz na Stadionie Śląskim. Wtedy trafienie zaliczył m.in. obecny kapitan reprezentacji - Kuba Błaszczykowski. Oby i teraz miał taką skuteczność, jak wtedy.

Obstawiam jednak wynik 1:0 dla naszych, choć nerwówka będzie na pewno do końca. Mecz na Stadionie Miejskim we Wrocławiu już od 20:45. Do obejrzenia w TVP1 (też w HD) oraz na sport.tvp.pl.

30 maja 2012

Piast i Pogoń... czyli o I lidze




Piast Gliwice (spadkowicz sprzed dwóch lat) oraz Pogoń Szczecin (ci spadli trochę wcześniej, bo po krucjacie Brazylijczyków w 2008 roku) wracają do Ekstraklasy.

Nie wiem co by tu napisać, ale przyznać mogę, że I liga momentami bywa ciekawsza niż ta najwyższa klasa rozgrywkowa. Stadiony też są niczego sobie (chociażby Arka Gdynia, Warta Poznań czy w końcu... Piast), a atmosfera na meczach równie dobra (a może nawet i lepsza).

Jestem z Poznania, więc kibicuje Lechowi. Warcie też. Byłem na meczach obu tych drużyn w tym sezonie. Na Lechu m.in. z Legią, na Warcie w ostatniej kolejce rundy jesiennej z... Pogonią (przegraną przez Wartę w 90 minucie) i spostrzegłem kilka podobieństw, m.in. to że oba kluby grają na Stadionie Miejskim. Do czasu, bo Lech (operator obiektu) chce od Warty za dużo kasy. Więc Warta w przyszłym sezonie chyba na 'Ogródku'.

A atmosfera w 'Ogródku' o niebo lepsza, jak jest 1500 widzów, niż na Stadionie Miejskim, jak jest 1500 osób. I taka sama atmosfera, jak na ostatnich meczach Warty, była w niedzielę w Gliwicach. Tyle, że kibiców było trochę więcej. Poza tym Piast grał z Zawiszą Bydgoszcz o awans. Grał lider z wiceliderem. Gospodarze wygrali 3:0, choć Bydgoszczanie też mogli wygrać.

W Szczecinie z kolei Pogoń miała dużo łatwiej. Grali ze spadkowiczami do II ligi - Wisłą Płock. Wygrali 3:0, choć nie powalili.

Jak widać, I liga to też jest pewien produkt, który zasługuje na pisanie, oglądanie i na... sponsora tytularnego. Był stosunkowo niedawno Unibet, ale w związku z debilną ustawą o sponsoringu, zakłady bukmacherskie musiały się z I ligi wyprowadzić. A szkoda. Może w przyszłym sezonie się to zmieni?

PS: Za rok w I lidze jeszcze piękniejszy stadion - ten, który znajduje się przy ulicy Kałuży w Krakowie.

10 maja 2012

Jaka kadra, taki hymn



Nasza reprezentacja jest jak hymn naszych kibiców. Niby fajny, niby wszyscy ją odbierają pozytywnie, a jednak nie wszyscy. I ja się z tym zdaniem się zgadzam.

Choć do hymnu nic nie mam, to miałem innych faworytów. Choćby piosenka zespołu InoRos i Libera. Ale do pań z zespołu Jarzębina nic nie mam. I choć wiem, że niektórzy uważają to za parodię hymnu kibiców, to wiem, że takie osoby też sobie 'Koko Euro Spoko' nucą. A to przecież hit kibiców, a nie muzyków z Opery!

A nasza kadra niestety nie powala. O ile nic nie mogę powiedzieć o powołaniach młodych piłkarzy, o tyle irytuje mnie powołania piłkarzy, którzy nie grają w swoich klubach, a takich jest kilku.

Zacznę od bramkarzy. I tu mogę wymienić bramkarza Łukasza Fabiańskiego (którego szanuję), ale który zagrał w tym sezonie w Arsenalu w... 6 meczach. W żadnym w Premier League. Wolałbym Boruca, ale to marzenie. No to chociaż Kuszczak, który w ostatnich 2 miesiącach zagrał 13 meczów. Ale dla Smudy, to że wypożyczony z MU bramkarz gra teraz, to nie znaczy, ze zasłużył na Euro. Ba! Według 'Franza' nie zasłużył on nawet na listę rezerwową. Tyle, że w ostatnich 5 latach Fabiański rozegrał mniej spotkań w Arsenalu, niż Kuszczak w MU i Watford! A to jednak ten pierwszy na Euro pojedzie. Na liście rezerwowej znalazł się Grzegorz Sandomierski, który pewnie znalazł by się w kadrze, gdyby nie podjął rok temu decyzji i belgijskich wojażach.

Irytuje mnie też (podobnie jak Jana Tomaszewskiego) powołanie piłkarzy, którzy grali w młodzieżówkach innych krajów. A Boenisch to w ogóle mnie za przeproszeniem wku***a! No bo piłkarz, który właściwie rok nie gra, odbiera szansę na grę w s-kadrze np. Przemysławowi Kaźmierczakowi.

Pomocników mamy w miarę dobrych. I tyle w tym temacie.

Napastnicy... Robert Lewandowski... duża przepaść... Rafał Wolski... bardzo duża przepaść... Sobiech i Brożek (!!!).

No cóż, sądzić będziemy po Euro.

23 lutego 2012

Fenomen FC Basel i...



Patrząc na dzisiejsze wyniki Ligi Mistrzów możemy dojść do wniosku, że futbol, jak był, tak zawsze będzie nieprzewidywalny. Bo, jak inaczej można spojrzeć na to, że FC Bazyla (znana większości pod nazwą FC Basel) - mistrz Szwajcarii, drużyna właściwie do niedawna odnosząca znaczące sukcesy tylko na arenie międzynarodowej, pokona finalistę LM sprzed niecałych dwóch lat - Bayern Monachium, drużynę, która w składzie ma piłkarzy po stokroć droższych, lepiej zarabiających i przede wszystkim o wiele bardziej znanych nie tylko w Europie. Ale, jednak stało się. Bazylea pokonała Bayern 1:0 po trafieniu Valentina Stockera w... 86 minucie spotkania. Choć całego widowiska nie oglądałem, to przyznam, że po skrócie spotkania zaprezentowanym nam w Polsacie przyznaję, że pomimo bombardowania bramki Yanna Sommera przez galaktyczne trio - Gomez, Ribery i Robben, to lepsze sytuacje mieli jednak gospodarze.

Zastanawia mnie jeszcze jednak sytuacja. Jak mecz komentowali komentatorzy niemieckiej stacji telewizyjnej SAT.1, która posiada jednak swój oddział i w Austrii, i właśnie w Szwajcarii. Za kim byli, to wiedzą już chyba tylko oni sami. Ja też miałem rozbite serce. Bo z jednej strony jestem fanem całej Bundesligi (za co pewnie byłbym w Niemczech posądzony - 'no jak, za wszystkimi!?), to jednak jestem też kibicem FC Bazylei, którą podziwiam od czasu wyeliminowania, chyba jeszcze potężniejszego zespołu niż FCB - Manchesteru United. 

Teraz tylko czekać na rewanż na Allianz Arenie, której w tym sezonie nie zobaczymy na pewno w LM ostatni raz, gdyż finał tegorocznej edycji LM przecież właśnie tam się odbędzie. I może w nim zabraknąć gospodarza tego obiektu - FC Bayernu Monachium.