aosporcieaosporcieaosporcie
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ruch Chorzów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ruch Chorzów. Pokaż wszystkie posty

23 kwietnia 2017

Spacerkiem na podium. Lech Poznań - Ruch Chorzów 3:0

Rzutem na taśmę, ale jednak - Lech Poznań skończył rundę zasadniczą na podium. Kolejorz w 30. kolejce Ekstraklasy bardzo pewnie i z dużą łatwością pokonał walczący o utrzymanie Ruch Chorzów 3:0. W rundzie finałowej w stolicy Wielkopolski zobaczymy spotkania z Koroną, Pogonią, Lechią i Wisłą.

5 sierpnia 2014

10 listopada 2013

Na Rumaku do Europy czy do I ligi. O piłkarskich trenerach w Poznaniu, cz. 1

Początkowo ten wpis miał mieć inny tytuł: Kibice ich nienawidzą. Zarząd stoją za nimi górą. Po sobotnim meczu i dokładnym przeanalizowaniu różnych spraw, uznałem, że lepszy tekst będzie dotyczył po prostu podsumowania rundy jesiennej w poznańskich klubach, lecz skupiając się na postaci trenerów. Zaczniemy od Lecha, który szkoleniowców zwalnia niechętnie i rzadko. O ile na zachodzie takie sytuacje są standardem, to w naszym kraju trenerów częstszą metodą jest zwalnianie kołczów przed końcem sezonu/rundy i zabieranie im tym samym szansy na wprowadzenie lepszego oraz własnego stylu gry. Wyjątkiem jest właśnie zespół z Bułgarskiej, dlatego i o tamtejszych trenerach (dokładniej dwóch), chciałem tu coś napisać. Warta to już inna historia.

Guantanamera, czas wypi*rdolić Bakera...
Takim lekko niecenzuralnym hasłem posługiwali się kibice poznańskiej drużyny od mniej więcej późnej jesieni 2011 aż do samego końca kadencji Hiszpana na stanowisku trenera I drużyny, czyli do końcówki marca 2012. Następcą byłego świetnego pomocnika Barcelony został jego asystent - Mariusz Rumak. Tą historię znają niemal wszyscy. 


Podczas dzisiejszego sobotniego meczu z Ruchem nasunęło mi się pewne porównanie: Rumak to taki polski Arrasate (dla niebędących w temacie: trener Realu Sociedad), który objął schedę po szkoleniowcu, którego był asystentem. Philippe Montanier teraz trenuje ze średnimi wynikami Stade Rennais, z kolei Sociedad nie radzi sobie z presją wielu meczów. Tam jednak sytuacja była nieco inna. Francuz z Estadio Anoeta odchodził po rewelacyjnym sezonie uwiecznionym awansem do fazy play-off eliminacji Ligi Mistrzów.

Bakero z Bułgarskiej odchodził raczej w znacznie gorszych okolicznościach. Przegrana 0:3 z Ruchem była tylko swego dopełnieniem i potwierdzeniem słabej formy Kolejorza. Bask karierę na Stadionie Miejskim zaczął jako bohater od historycznego meczu z Manchesterem City, odchodził już w roli nieudacznika.

Na Rumaku do Europy
To z kolei hasło które na poznańskie trybuny przeniknęło po kilku niezłych występach drużyny prowadzonej przez młodego trenera. Rumak na początku miał pełnić swoją funkcję tylko tymczasowo, a na następcę zwolnionego szkoleniowca typowano takie wielkie nazwiska, jak choćby Dorinel Munteanu. Zarząd Lecha postawił jednak na młodego, a przede wszystkim polskiego fachowca. 

Człowiekowi, który dotąd trenował jedynie ekipy młodzieżowe (w Lechu i Jagiellonii), udało się na koniec sezonu 11/12 zająć czwarte miejsce, dające szanse gry w Lidze Europejskiej. Dziś już mało osób pamięta, że mogło być jeszcze lepiej, gdyby nie zremisowany bezbramkowo mecz z Widzewem w ostatnim meczu. Rumak i tak odniósł wielki sukces, dzięki czemu zagwarantował sobie pracę na kolejny rok.


12/13 miało być dla zarówno młodego szkoleniowca, jak i dla Lecha, sezonem przełomowym. Wszyscy w stolicy Wielkopolski liczyli na odzyskanie mistrzostwa. Misja się jednak nie udała, choć i wicemistrzostwo trzeba było zaliczyć jako sukces. Wybaczono odpadnięcie z europejskich pucharów z AIK Solną.


Litewski chamie...
Bardzo rasistowskie i skandaliczne hasło przywitało wszystkich Litwinów z Żalgirisu Wilno na poznańskim stadionie w rewanżowym meczu III rundy eliminacji LE. Lech zawiódł w dwumeczu ze słabszą na papierze ekipą na całej linii. Również transparent, który obraził wszystkich wszędzie, odbił się echem nie tylko w Polsce.

Od tego czasu różnie to bywało przy Bułgarskiej, lecz częściej kibice Lecha byli zawiedzeni postawą swoich ulubieńców, a przede wszystkim grą. Warto tutaj odnotować, że od meczu z Pogonią, Kolejorz u siebie nie przegrał. Odpadł jednak w tym czasie z Pucharu Polski, ulegając w ostatnim tygodniu z Miedzią Legnica aż 2:0.

Chcemy trenera, a nie jakiegoś frajera
To z kolei swego rodzaju gra słów. Historia zatoczyła bowiem koło. Pod koniec sezonu 11/12 kibice Poznańskiej Lokomotywy skrzyknęli się i założyli stronę o nazwie: Chcemy trenera, a nie jakiegoś Bakera. Wkrótce potem hasło to zaczęło być śpiewane na meczach ligowych.

Teraz zaczęli śpiewać podobnie o Rumaku. Teraz to w tym przypadku już czas przeszły. Zniecierpliwienie sięgnęło zenitu po wygranym meczu 3:1 z Górnikiem Zabrze. Fani nie zmienili wówczas decyzji, nawet mimo świetnej drugiej połowy.

Po meczu z Miedzianką, wystawili nawet trenera na Allegro. Aukcja została szybko usunięta, ale cena zdążyła osiągnąć cenę 100 000 004 złotych!

Podsumowanie
W sobotę na trenera już nikt nie śpiewał. Pomimo średniej pierwszej połowy. Nawet w momencie, gdy to Ruch Chorzów wyszedł na prowadzenie, to kibice pomagali zespołowi. Widać, że po trzech bramkach w końcówce w Poznaniu pewne napięcie zmalało. Również u szkoleniowca gospodarzy. Dostał on podobno w piątek ultimatum: z ostatnich sześciu meczach w 2013 roku Lech musi wygrać cztery. Jeśli zagra tak, jak w drugich połowach w meczach z Górnikiem i Ruchem, to ma na to szanse (a może i na więcej).

Kibice, dziennikarze i wszyscy ci, którym zależy na Lechu, muszą zrozumieć, że Kolejorz i Mariusz Rumak żyją teraz w pewnej symbiozie. Obie strony mogą sobie bez siebie poradzić, ale nie wiadomo, co by z tego wyszło. Wbrew temu, co chce jeden z blogerów na poznan.sport.pl, wicemistrzów Polski nie jest teraz stać na zatrudnienie drogiego trenera. Piłkarzy Lech nie kupuje. Niech więc kupi trenera! - tak brzmi tytuł tego wpisu. Ja tu mam swego rodzaju odpowiedź na ten tytuł i całą treść artykułu: Lech nie kupuje zawodników nie przez swoje widzimisię, ale przez to, że nie ma pieniędzy na nie. Inni dadzą od razu argument: jak to nie ma, jak inni kupują. Na to też mam swoją odpowiedź: inni kupują, a potem są blisko bankructwa, o czym poniekąd ostatnio pisałem.

Postscriptum
Po pierwsze, ten mecz zakończył świetną passę Jana Kociana, dla którego początek pracy w Polsce jest świetny. Po drugie, część druga, która poświęcona będzie Markowi Kamińskiemu, a właściwie ogólnie Warcie Poznań, pojawi się już wkrótce. I po trzecie, warto klikać w linki, które powinny być pisane czcionką w innym kolorze, ale na czarnym tle właściwie nic nie pasuje. No, niech Wam będzie - szary musi na razie wystarczyć. A, dobra. Po czwarte, mecze Górnik - Wisła i Lech - Ruch były takimi, które dają mi szansę myśleć, że ta liga będzie coraz lepsza.

17 października 2012

Basen Narodowy, Sędzia niezbyt zawodowy.

Po pierwszej połowie

Jesteśmy po pierwszej połowie meczu z Anglią. Wynik niezbyt korzystny - przegrywamy 0:1, choć o wiele więcej sytuacji mieliśmy my. Ale niestety skuteczności brakuje. Piszczek, Ojgen i Ludwik nie rozgrywają zbyt dobrego spotkania i to według mnie ci właśnie zawodnicy są do zmiany... tyle że za Piszczka kto? Perquis, czy jak mu tam.

Dobre spotkanie rozgrywają Lewandowski, Grosicki. Pozytywnie zaskoczył mnie Glik, który póki co błędów nie popełnia. Szpaka nareszcie da się słuchać, a dach wreszcie zamknięty... tylko chyba o jakąś dobę za późno. O tej sytuacji nie chcę mi się zbytnio pisać, bo wszyscy już o tym napisali. Dodam tylko, że jak zwykle wszyscy zwalają wszystko na wszystkich... jak to w Polsce często bywa.

Może by dać szansę Sobiechowi. Ale Fornalik raczej da szansę pograć Piechowi, chyba nie muszę pisać dlaczego. No dobra, idę oglądać drugą połowę. Mam nadzieję, że będzie w niej więcej skuteczności, niż w tej pierwszej... i zapraszam na więcej po meczu.

Po drugiej połowie

W drugiej połowie graliśmy równie dobrze, a może i lepiej. Glik trafił bramkę i chwała mu za to. Ludwik miał asystę... poza tym faktem nic nie zrobił, ale pomimo wszystko lepiej niż w pierwszej części zagrał.

O panu Gianluce Rocchim miałem napisać już po pierwszej połowie. Chłop prezentował taką formę, jak niedawno niejaki Tomasz Wajda (sędzia meczu Warta Poznań - Wisła Kraków) i w ogóle cała ta hałastra z PZPN'u... czyli do d**y.

Ale cóż. Należy cieszyć się z remisu z drużyną o prawie 50 miejsc wyżej w rankingu FIFA i o lidze lepszej od naszej o kilkaset lat świetlnych.

20 sierpnia 2012

I po snach...


Europa pożegnała już dwa polskie kluby. Przygody zakończyły Lech Poznań i Ruch Chorzów. Trzeba uczciwie zaznaczyć, że Lech w rewanżu zaprezentował się o klasę wyżej niż w meczu z AIK Solna w Szwecji, gdzie przegrał 3:0, u siebie wygrał 1:0, ale to nie wystarczyło. Trzeba też uczciwie zaznaczyć, że Ruch miał trudniejszego rywala, od którego jednak dostał baty niegodne wicemistrzów Polski: przegrał u siebie 0:2 i w Czechach 0:5. Były to porażki pokazujące niestety poziom polskiego futbolu.

Jedynie Legia Warszawa w rewanżu pokazała, na co ją stać. Najlepszy (to się okaże) obecnie polski klub ( nie na papierze, a w rzeczywistości) odrobił wynik 2:1 z Austrii i wygrał z SV Ried 3:1, przechodząc do fazy play-off. Tam spotkają się z Rosemborgiem, z którym łatwo nie będzie, ale szanse są.  W przeciwieństwie do mistrza Polski - Śląska.

Ten pokazał, że na niego raczej nie warto liczyć. Ledwo przechodząc mistrzów Czarnogóry, awansowali co prawda do 3 rundy kwalifikacyjnej LM, ale tam Helsinborg pokazał, gdzie miejsce Polaków, wygrywając we Wrocławiu 3:0 i u siebie 3:1. Śląskowi przyszło więc grać tylko w play-off LE. I tu spotkało go niemiłe zaskoczenie - Hannover 98. 7 drużyna poprzedniego sezonu Bundesligi i ćwierćfinalista poprzedniej edycji LE. O przewidywaniach chyba więc nie muszę pisać...

Postanowiłem też dodać tu troszkę o pierwszej kolejce T-Mobile Ekstraklasy. W pojedynku upokorzonych w Europie, Lech wygrał u siebie 4:0 z Ruchem, miażdżąc go. Legia pokonała równie pewnie, takim samym wynikiem u siebie Koronę Kielce, a Śląsk... przegrał 2:1 z Widzewem.

pp

27 lipca 2012

Pucharowe sny... nie koszmary!


Jeśli sny mogą trwać, to niech trwają jak najdłużej. Tylko tak można skomentować wczorajsze występy naszych klubów w euro(+Azja)pejskich pucharach. No bo dawno nie mieliśmy sytuacji, że w III rundzie eliminacyjnej i LE, i LM grałyby wszystkie polskie kluby. A w tym roku tak jest.

Nie dość, że jakimś cudem w środę Śląsk awansował po słabym meczu u siebie do III rundy eliminacyjnej LM, to wczoraj wszystkie polskie kluby awansowały do III rundy el. w LE!

Prawdę mówiąc, to o Ruch byłem spokojny, gdyż w pierwszym meczu wygrał u siebie 3:1, to o Legię i Lecha już nie tak bardzo. Ale jednak Legia pokazała wczoraj klasę, wygrywając u siebie z Metalurgiem Lipawa 5:1! Klasę pokazał też Marek Saganowski, trafiając 3 gole!

Ruch wygrał z Metalurgiem Skopje 3:0 nie pozostawiając złudzeń rywalom. Dodajmy, że grał na bardzo trudnym terenie, starym stadionie pod Skopje, gdzie temperatura przekraczała 32 stopnie, a słońce dawało popalić.

Lech grał u siebie i teoretycznie miał najtrudniej. Chazar Lenkoran - bogata, azerska drużyna, jej budżet jest kilkukrotnie wyższy niż Lecha, drużyna nazywana jest 'Chelsea Kaukazu'. Lech wygrał 1:0 po bramce strzelonej w 15 minucie. Osobiście byłem na tym meczu i muszę przyznać, że Lech grał dość dobry futbol, jak na swoją obecną siłę. I nie zgodzę się z bramkarzem Chazaru, że Lech jest teraz lepszy. Nie oszukujmy się. W tej drużynie, która kilka sezonów temu grała z Chazarem byli tacy gracze, jak Lewandowski, Reiss, Bosacki, Injac i inni słynni już zawodnicy Lecha. Ale ta drużyna, która gra teraz w pucharach również nie może się siebie wstydzić. Jest jeszcze młoda, rozwija się. I myślę, że ma szansę na awans do fazy grupowej.



Zresztą myślę, że wszystkie polskie drużyny mają szansę na awans do fazy grupowej (chodź droga do tego jeszcze długa), lecz najmniejsze ma Śląsk, który jako jedyny z polskich drużyn przegrał w tym tygodniu.

pp