Lech Poznań miał pracować nad skutecznością i to mu się udało. Niestety zapomniał przy tym o defensywie i w sobotnim meczu 22. kolejki Ekstraklasy przegrał z Jagiellonią Białystok 2:3.
Makuszewski znów ukąsił
Sobotnie spotkanie było drugim przy Bułgarskiej, a trzecim w ogóle meczem po powrocie do Jagiellonii, w którym Maciej Makuszewski stanął naprzeciw swojego byłego klubu. Piłkarz, który w Lechu najpierw osiągnął życiową formę, a potem odchodził z niego tylnymi drzwiami, już w drugiej minucie dał się przypomnieć kibicom swojego byłego klubu.
O ile tego pierwszego starcia, kończącego ligowe zmagania w zeszłym sezonie Maki raczej nie wspomina za dobrze (Lech wygrał 4:0, a skrzydłowy został zmieniony już w przerwie), tak w obecnych rozgrywkach Kolejorz wyraźnie mu leży. W jesiennym, wygranym przez Jagę 2:1 meczu w Białymstoku strzelił gola, a w sobotę to po jeg akcji białostoczanie objęli prowadzenie.
W drugiej minucie 31-latek pognał prawą stroną boiska. Choć jego wstrzelenie futbolówki zdołał jeszcze zablokować Mickey van der Hart, to na dobitkę Fiodora Cernycha holenderski bramkarz nie był już w stanie odpowiedzieć i tak oto po ponad 300 minutach bez gola Jagiellonia przełamała się w lidze.
Jagiellonia do meczu z Lechem - 309 minut bez gola
— Prezes Lecha (@PiotrRutkowskii) March 20, 2021
Jagiellonia z Lechem - gol po 100 sekundach
🤦🤦#LPOJAG #Ekstraklasa pic.twitter.com/SOYdeb8AvR
Zadanie domowe odrobione
Lech na wiosnę ma problemy ze skutecznością, a przy Bułgarskiej w 2021 roku wygrał do tego spotkania tylko raz - ze Śląskiem. Nic więc dziwnego, że przed sobotnim meczem najwięcej mówiło się właśnie o tym, w jaki sposób trener Dariusz Żuraw chce natchnąć drużynę do ponownego trafienia.
Szkoleniowiec Dumy Wielkopolski na konferencji przedmeczowej wspominał, że Kolejorz musi popracować nad stałymi fragmentami gry i już w 12. minucie był widać tego efekty. To właśnie wtedy po rzucie rożnym bitym przez Daniego Ramireza piłka została wybita wprost pod nogi Michała Skórasia. Piłka po strzale skrzydłowego Lecha odbiła się jeszcze od poprzeczki i zatrzepota w siatce bramki strzeżonej przez Xaviera Dziekońskiego.
Po tym trafieniu Lech przejął inicjatywę nad tym spotkaniem. Na prowadzenie wyszedł jeszcze przed przerwą, a dokładniej w 40. minucie przy okazji kolejnego stałego fragmentu gry. Tym razem z rzutu wolnego Ramires posłał idealne dośrodkowanie na nogę Mikaela Ishaka, który pokonał Dziekońskiego i strzelił swojego pierwszego gola od momentu powrotu po kontuzji.
Nietypowy hattrick Augustyna nie pomógł
W drugiej połowie Lech grał zachowawczo i choć próbował atakować, to jednak głównie skupiał się na bronieniu wyniku. Od niemal samego początku tej części gry miał ułatwione zadanie, gdyż za drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę z boiska wyleciał Błażej Augustyn.
To o tyle ciekawa sytuacja, że dla stopera Jagiellonii była to... trzecia czerwona kartka w trzecim meczu z rzędu. Choć ta z meczu z Piastem ostatecznie została mu anulowana po decyzji Komisji Ligi, to i tak jest to naprawdę nietypowe "osiągnięcie" 33-letniego stopera.
Jeśli ktoś kiedyś spróbuje przebić 3 czerwone w 3 kolejnych meczach Augustyna to już jednak 8 żółtych w 5 kolejnych meczach chyba nikt nie przeskoczy.
— Bart Aleks (@BartAleksandr) March 20, 2021
Lech tej gry w przewadze jednak nie wykorzystał. Najlepszą szansę na podwyższenie prowadzenia miał po prawdziwym wielbłądzie defensywy Jagi, kiedy futbolówka trafiła pod nogi Jakuba Kamińskiego. Mimo że 18-latek mógł wystawić patelnię Ishakowi, zdecydował się sam kończyć tę akcję i fatalnie przestrzelił.
Zabójcza końcówka Jagielonii
Ta niewykorzystana sytuacja zemściła się już po kilku minutach. Lecha znów skarcił Cernych, który tym razem posłał idealne dośrodkowanie na nogę Boajan Nasticia. Bośniak płaskim strzałem nie dał żadnych szans na interwencję Van der Hartowi.
Już remis był dla Lecha sporą porażką, ale to nie był koniec złych wieści dla poznańskich kibiców. Na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry po jednej z kontr Jagiellonii rezerwowy Bartłomiej Wdowik dał gościom trzeciego gola.
Lech w końcówce rzucił się do ataku, strzelił nawet gola za sprawą Mikaela Ishaka, ale Szwed był na spalonym. Wynik więc się już nie zmienił i Lech w fatalnym stylu przegrał mecz, który wydawał się więcej niż wygrany.
Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 2:3 (1:1)
14.03.2021, Stadion Miejski w Poznaniu, 17:30 | 21. kolejka PKO Ekstraklasy
Gole: 12. Michał Skóraś, 40. Mikael Ishak - 2. Fiodor Cernych, 72. Bojan Nastić, 87. Bartłomiej Wdowik
Lech: Van der Hart - Kamiński, Salamon, Rogne, Kraweć - Karlström, Tiba (90. Tiba) - Skóraś (67. Czerwiński), Ramirez (77. Johannsson), Sykora (67. Puchacz) - Ishak
Jagiellonia: Dziekoński - Tiru, Runje, Augustyn, Nastic - Kwiecień (62. Imaz), Romanczuk - Makuszewski (62. Bida), Mystkowski (57. Prikryl), Cernych (81. Wdowik) - Puljic (81. Borysiuk)
Kartki: Kraweć, Czerwiński - Mystkowski, Kwiecień (żółte), Augustyn (czerwona za dwie żółte)
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
Dlaczego Bednarek Filip, nie broni już?
OdpowiedzUsuń