aosporcieaosporcieaosporcie

24 lutego 2021

Aron Johannson powtórzył historię wielkich napastników. Oni strzelali dla Lecha w debiucie

Gol w debiucie | grafika: aosporcie.pl | foto: Wikimedia/ Roger Gorączniak, Klapi; Damian Garbatowski

Aron Johannsson golem uświetnił swój debiut w meczu ze Śląskiem Wrocław. Amerykanin idzie tym samym tropem wielkich napastników Lecha Poznań.

W czasach największych triumfów Kolejorza miał on zawsze w składzie bardzo bramkostrzelnego napastnika. Takim zawodnikiem w obecnym sezonie był też do momentu odniesienia kontuzji Mikael Ishak. 

Teraz Szweda ma naciskać właśnie Johannsson, którego trafienie w meczu z wrocławianami zapewniło Lechowi pierwsze zwycięstwo na wiosnę. 30-latek dołączył też tym samym do całkiem zacnego grona napastników, którzy strzelali w swoim premierowym występie w niebiesko-białych barwach.

Prawdziwe legendy 

Choć Piotr Reiss piłkarzem Lecha był już od lat 80., w pierwszej drużynie w meczu ligowym zadebiutował w sezonie 1994/1995. W inaugurującym rozgrywki spotkaniu z Łódzkim Klubem Sportowym znalazł się w wyjściowej jedenastce, a już w 36. minucie strzelił swojego premierowego gola dla Kolejorza i tym samym pierwszego gola klubu ogólnie w tamtym sezonie.

Po wielu latach Reiss był świadkiem ligowego debiutu innego wielkiego napastnika. Robert Lewandowski w Lechu swój pierwszy mecz rozegnał jednak przeciwko Chazarowi Lenkoran w eliminacjach Pucharu UEFA i już w tamtym spotkaniu zapewnił zespołowi zwycięstwo. 

Reisik wtedy nie pojawił się jednak na boisku, ale w spotkaniu z GKS-em Bełchatów wszedł na nie w samej końcówce. Lewy był już wtedy po swoim debiutanckim golu dla Lecha w Ekstraklasie. To trafienie przeszło zresztą do historii jako chyba najładniejsze w czasie jego pobytu w Dumie Wielkopolski.

Następcą Lewandowskiego przy Bułgarskiej został Artjoms Rudnevs. Łotysz z wielu powodów do dzisiaj jest szczególnie wspominany przez wielu kibiców Lecha. W Poznaniu zanotował prawdziwe wejście smoka. 

Trafiał do siatki w każdym możliwym debiucie - w lidze (z Widzewem), Pucharze Polski (dublet z Cracovią) oraz przede wszystkim europejskich pucharach (hattrick z Juventusem). Jego pobyt przy Bułgarskiej od początku do końca był po prostu świetny i nie bez przyczyny trafił on do naszej jedenastki Stranieri Dekady.

Im nie do końca wyszło

Nie zawsze było jednak tak, że dla Lecha w swoich debiutach trafiali piłkarze, którzy potem odnosili  w jego barwach wielkie sukcesy. W ostatnich latach zdarzyło się dwóch piłkarzy, dla których premierowe gole dla Dumy Wielkopolski były tylko miłymi złego początkami. 

Denis Thomalla do Poznania trafił po solidnym sezonie w austriackiej Bundeslidze i miał pomóc ówczesnym mistrzom Polski w walce o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Właśnie w swoim debiucie w eliminacjach tychże rozgrywek trafił w meczu z FK Sarajewo.

Niemiec o polskich korzeniach później powtórzył jeszcze swój wyczyn w meczu eliminacji już Ligi Europy z Videotonem i... to by było na tyle. Wraz z końcem wakacji ani razu nie wpisał się już na listę strzelców i po rundzie jesiennej opuścił Lecha. Od kilku sezonów z powodzeniem występuje na zapleczu Bundesligi w barwach Heidenheim.

Spore nadzieje przy Bułgarskiej wiązano także z Nicki Bille Nielsenem. Wszak Duńczyk przychodził do Lecha z doświadczeniem w La Lidze czy Ligue 1. W debiucie brał udział w rozbiciu Termaliki w Poznaniu aż 5:2.

Ostatecznie była to jego jedna z ośmiu bramek dla poznaniaków. Piłkarz częściej niż na boisku był widziany w gabinetach lekarskich i oczywiście dyskotekowych parkietach. Po Lechu jego kariera przypominała nieco życie hollywodzkiego gwiazdora. 

W 2018 roku w trakcie Bożego Narodzenia w jego domu doszło do strzelaniny, on sam kilkukrotnie trafiał do więzienia, w tym między innymi za uprawianie seksu oralnego na ulicach Monako, a w zeszłym roku nakręcono nawet o nim serial dokumentalny. Nicki się jednak nie poddaje i wiosną zamierza wrócić do gry

Niektórzy czekają dłużej

Z drugiej strony jest jednak kilku piłkarzy, którzy na pierwszego gola w Lechu czekali nieco dłużej. Później większość z nich odegrała jednak w Kolejorzu naprawdę istotną rolę. 

Zaur Sadajew po raz pierwszy w niebiesko-białych barwach trafił dopiero w swoim drugim spotkaniu dla Dumy Wielkopolski. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku Marcina Robaka, który przecież koniec końców w sezonie 2016/2017 został jako Lechita królem strzelców Ekstraklasy. Dawid Kownacki zaś trafił w trzecim meczu dla poznaniaków.

Jeszcze dłużej na przełamanie czekali Hernan Rengifo i Chrirsitan Gytkajer. Peruwiańczyk zdobył pierwszą bramkę w piątym meczu w niebiesko-białych barwach. Duńczykowi natomiast udało się tego dokonać dopiero w szóstym pojedynku!

Nawet Mikael Ishak nie zdołał pokonać bramkarza rywali już w debiucie w Pucharze Polski przeciwko w Odrze Opole. Później strzelił jednak w pierwszym ligowym występie z Zagłębiem, a także w europejskich pucharach z Valmierą. Pod tym względem Johannson zaczyna więc karierę w Lechu jeszcze bardziej okazale.

Piotrek Przyborowski
@P_Przyborowski
📷 grafika: aosporcie.pl | foto: Wikimedia/ Roger Gorączniak, Klapi; Damian Garbatowski


0 komentarze:

Prześlij komentarz