aosporcieaosporcieaosporcie

4 lutego 2021

Zagłębie przeciętności

Zagłębie przeciętności | foto: Lech Poznań / Adam Jastrzębowski

W ciągu dwóch tygodni zarówno Lech, jak i Warta zagrają z Zagłębiem Lubin. Miedziowi są klubem, któremu już od dawna brakuje jakiejkolwiek logiki.

Ciężko znaleźć powód, dlaczego Zagłębie przez tak długi czas utrzymuje się w czubie tabeli w tym sezonie. Mamy zespół, który męczy widzów swoją toporną grą, wielu zawodników jest pod formą, na dobrą sprawę ciężko wskazać, kto jest w dobrej dyspozycji, a jednak jeśli chodzi o zdobywane punkty, to najlepszy sezon od lat. 

Letni okres transferowy można nazwać jednym z najbardziej rozczarowujących w ostatnich latach, sprowadzeni piłkarze mieli problemy z wywalczeniem miejsc w podstawowym składzie, a kiedy występowali, ciężko było ich nazwać wzmocnieniami. Ubytki po zawodnikach odchodzących do innych zespołów musieli łatać wychowankowie akademii, a nie zawodnicy ściągnięci w celu ich zastąpienia.

W formacjach ofensywnych ewidentnie brakuje piłkarskiej jakości, można to poznać po tym że przez cały okres rundy jesiennej niezagrożone miejsce w składzie miał nowo sprowadzony goleador śrubujący rekordy meczów bez oddanego celnego strzału, teraz trwają naprędce poszukiwania kogoś mogącego go zastąpić, ale istnieje obawa że Samuel Mraz będzie nadal raczyć kibiców swoją grą wiosną. Podsumowaniem jego dokonań może być fakt, że najlepszym strzelcem zespołu został środkowy obrońca, który przed przyjściem latem do klubu rozegrał 12 meczów w przeciągu dwóch lat.

Filip Starzyński miał być kręgosłupem tej drużyny, rok temu podpisywał gwiazdorski wręcz w polskich warunkach kontrakt, który miał być tego gwarantem. Jednak teraz oglądamy na murawie zawodnika istniejącego prawie wyłącznie przy wykonywaniu stałych fragmentów gry, obniżka formy boiskowego dyrygenta była nad wyraz widoczna. 

Jednak Miedziowa drużyna zajmuje 6. pozycję w ligowej tabeli z zaledwie siedmioma punktami straty do liderującej Legii. Odpowiedzią na tak dobrą dyspozycję może być osoba trenera Martina Seveli, który świadomy ograniczeń swoich zawodników, dostosował do nich taktykę. Z drużyny grającej w nieustannym agresywnym pressingu przeszliśmy do bronienia głębiej na swojej połowie, w ofensywie najważniejszą rolę zaczęło odgrywać wykorzystywanie stałych fragmentów, po których widać że wypracowane jest wiele schematów. Wielokrotny mistrz Słowacji zbudował fundamenty pod funkcjonowanie naprawdę mocnej drużyny. Patrząc na Zagłębie można się zastanawiać, co gdyby był w tej drużynie sensowny napastnik gwarantujący 10 goli w ligowym sezonie i chociażby dwóch zawodników rezerwowych mogących wesprzeć drużynę w końcówce meczów bez odczuwalnej straty na jakości. Nie brakowałoby wiele, żeby być klubem punktującym rewelacyjnie.

Promujemy, żeby promować?

Zagłębie chce być klubem, który będzie oknem na świat dla młodych i utalentowanych zawodników, opierając swoje działania o kształtowanie i sprzedaż wykreowanych przez siebie piłkarzy. Model ten stosowany jest na całym świecie przez najróżniejsze kluby. Lubin różni się jednak od Sevilli czy Norwich tym, że nie reinwestuje pozyskanych środków w kolejnych utalentowanych zawodników. Pokazuje to zestawienie najważniejszych transferów gotówkowych wychodzących i przychodzących z ostatnich dwóch lat. 

Ostatnie transfery Zagłębia Lubin | grafika: na Alexey Detotekin; foto: Lech Poznań

Środki uzyskane ze sprzedaży zawodników rozpływają się w magiczny sposób. W dalszą rozbudowę Akademii Piłkarskiej i budowę krytej hali wierzą już tylko najnaiwniejsi. Tym bardziej, że klub zrezygnował z próby pozyskania środków na ten cel od Ministerstwa Sportu. Klub w procesie decyzyjnym zupełnie nie wziął pod uwagę opinii środowiska kibicowskiego na ten temat, a dziennikarze, którzy interesowali się tą sprawą zostali zbyci krótkim "bez komentarza”. W oddalonych o 16 kilometrów Polkowicach II-ligowy Górnik zaczął realizować plany budowy tego typu infrastruktury i wkrótce rozpocznie się tam budowa boiska pod zadaszeniem.

Powiecie, że Zagłębie nie musi sięgać po zawodników z zewnątrz, skoro mają własną akademię i będzie w tym trochę prawdy, ale tu też sprawa nie wygląda optymistycznie. W ciągu letniego okna transferowego kilku najzdolniejszych piłkarzy, w tym reprezentantów Polski, nie zdecydowało się podpisać z klubem zawodowych kontraktów, i jak np. Oliwier Zych, który będzie kontynuować karierę w Aston Villi, zdecydowali się na zmianę otoczenia. Otoczenie jednego z zawodników uzasadniało taką decyzję głównie brakiem pomysłu klubu na prowadzenie jego kariery. Trochę słabo to wygląda w kontekście jednej z największych i najbardziej renomowanych akademii piłkarskich w kraju, która w założeniu miała zasilać pierwszy zespół młodzieżowcami głodnymi sukcesów. Przypadek Oliwiera Zycha nie jest odosobniony.

Dodatkowo w ostatniej chwili przed rozpoczęciem rundy wiosennej kontrakt z ligowym rywalem - Wisłą Płock - obowiązujący od kolejnego sezonu podpisał też Bartosz Zynek, co jest dość zaskakującym ruchem, zważając na fakt, że młodzieżowiec w drużynie trzecioligowych rezerw był kluczowym zawodnikiem, który zdobył już 10 bramek w 17 występach i wielu specjalistów określało go mianem najbardziej perspektywicznego zawodnika w klubie. Możemy jedynie domniemywać, jak toczyły się negocjacje, ale utrata kolejnego bardzo utalentowanego młodzieżowca nie działa na korzyść w postrzeganiu projektu, tym bardziej kiedy z jego otoczenia docierają głosy, że chętnie dalej rozwijałby się w Lubinie.

Obecnie Akademia wydaje się być bardziej ruchem PR-owym, który ma w założeniu uspokajać kibiców oczekujących wyników drużyny, wpajając przekaz na zasadzie: “nie wymagajcie szybkich rezultatów, trofeów czy wzmocnień, mamy zdolną młodzież, mamy swoją filozofię”. Coraz więcej wskazuje, że ta filozofia istnieje tylko w teorii i na konferencjach prasowych, a rzeczywistość jest zgoła odmienna, jeśli ta młodzież się ewakuuje, bo widzi jak ta organizacja wygląda z bliska. Zagłębie ma jedno z najbardziej rozwiniętych zapleczy w kraju, ale nawet nie sprawia wrażenia, że chce z niego korzystać.

Ryba psuje się od głowy?

Bylejakość na wszystkich szczeblach charakteryzuje Zagłębie w ostatnim czasie. Nie można powiedzieć, że komunikacja na linii klub-kibice jest zła, bo najpierw takowa musiałaby istnieć. Obecnie o podstawowych sprawach klubowych takich jak absencje zawodników społeczność Zagłębia dowiaduje się z mediów, po fakcie klubowe media wrzucają jakiś raport pisany na kolanie i ogłaszają fajrant. Kilka razy zdarzyło się, że kibice, by uzyskać  podstawowe informacje na temat drużyny, musieli zaspamować oficjalny profil klubowy w mediach społecznościowych do tego stopnia, by nie uszło to niczyjej uwadze. 

Nawet kiedy Zagłębie miało ciekawe pomysły na aktywizację społeczności wokół klubu, jak strefa gastronomiczna z food-truckami pod stadionem czy kolekcja odzieży premium w sklepie klubowym, to ich wykonanie pozostawiało wiele do życzenia, bo jakość sprowadzonej gastronomii była co najwyżej średnia, a odzież premium okazała się prostymi modelami z katalogu NIKE z przyklejonym na prędce herbem klubu w monogramie.

Coraz więcej mieszkańców Lubina traci więź z klubem przez to, że ten przestał przynosić dumę lokalnej społeczności, a stał się ciałem kompletnie obcym, niezintegrowanym z miastem, który skupia się na uzyskiwaniu jak najlepszych wyników finansowych kosztem sportowych, które dla kibica zawsze będą miały większą wagę niż zielone kratki w Excelu. 

To, co obserwujemy, to przemiana Zagłębia z klubu górniczego w klub finansowy. Organizacja, w której zarządzie zasiadają osoby z drugiego końca Polski, niekryjące się nawet ze swoimi sympatiami do ligowych rywali. Nominacja takich osób, jest kolejnym z wielu policzków do jakich przyjmowania jest się przyzwyczajonym będąc kibicem Zagłębia. Nie bez powodu frekwencja pikuje z roku na rok, a coraz więcej osób dawniej zaangażowanych w życie klubowe teraz szanuje się na tyle by nie tracić zdrowia na drużynę, w której filozofii u podstaw jest wpisana przeciętność i ciężko się im dziwić. W końcu kto będzie wiernie poświęcał swój wolny czas by przeżywać nieustanne rozczarowania? 

Tych wiernych kibiców jest coraz mniej, a jednak przedstawiciele Miedziowych traktują ich, jakby byli kompletnie niepotrzebni, a wręcz niechciani. Prezes Artur Jankowski w jednym z wywiadów wyszydzał tę grupę kibiców zaniepokojonych losem drużyny, nazywając ich specjalistami, którzy wszystko wiedzą najlepiej. Nie najlepszy ruch w budowaniu relacji ze społecznością fanowską. Prezes w Lubinie był od pół roku, a wypowiadał się o osobach często wspierających Zagłębie od dziesięcioleci. Biorąc to pod uwagę ciężko pozbyć się wrażenia, że rządzącym klubem nie zależy na budowaniu dobrych relacji ze środowiskiem kibicowskim.

Wszystko to składa się na obraz klubu, który jest prowadzony w taki sposób, żeby przypadkiem nie odnosił sukcesów, nie wzbudzał emocji i nikogo nie interesował. Przez lata Zagłębie było klubem średnim, ale posiadającym ambicję, by aspirować do krajowej czołówki. Teraz Zagłębie jest klubem po prostu nijakim.

Rafał Pruszyński 
@RafiPruszy 
📷 Lech Poznań / Adam Jastrzębowski, Przemysław Szyszka; grafika: Miłosz Krysiak

0 komentarze:

Prześlij komentarz