aosporcieaosporcieaosporcie

3 lutego 2021

Znamy nowe wartości piłkarzy. Lech Poznań ma najdroższego zawodnika w Ekstraklasie

Jakub Kamiński i Tymoteusz Puchacz | foto: Damian Garbatowski / grafika: aosporcie.pl

Runda wiosenna, poza wznowieniem rozgrywek, oznacza także aktualizację wartości piłkarzy na słynnym Transfermarkt.de. To z kolei przede wszystkim dobra informacja dla klubów takich jak Lech Poznań, które nie boją się postawić na młodych, wyszkolonych przez własną akademię graczy.

Gdy Lech rozpoczynał projekt Żuraw, wiadomo było, że dużą wagę zarząd, jak i trener przykładać będą do wypromowania młodych zawodników, którzy po opuszczeniu akademii awansowali do pierwszej drużyny. Już widzimy, że ta strategia przynosi skutki, częściowo sportowe (awans do fazy grupowej Ligi Europy), ale przede wszystkim finansowe.

Najwięcej zyskali młodzi

Jakub Kamiński: + 3 miliony euro

Wśród zawodników Kolejorza największy wzrost wartości rynkowej zaliczył Jakub Kamiński. 18-letni skrzydłowy dobrymi, a często nawet świetnymi występami jesienią 2020 roku podwoił swoją wartość i obecnie według Transfermarkt wyceniany jest na sześć milionów euro. To w razie utrzymania wysokiej formy wiosną, może dać nadzieję nawet na przebicie rekordu wyśrubowanego przez Jakuba Modera. Kamiński jest aktualnie najdroższym piłkarzem Ekstraklasy. 

Tymoteusz Puchacz: + 2,5 miliona euro

Puszka wydaje się nie do zastąpienia na lewej obronie. Zwłaszcza przy gorszej dyspozycji Wasyla Krawecia. Jesienią nigdy nie odpuszczał i walczył do końca, bardzo często podłączając się w akcje ofensywne drużyny trenera Żurawia. Zadebiutował także w reprezentacji Polski do lat 21., a w przyszłości może okazać się nowym Łukaszem Piszczkiem i to na lewej stronie. Zawodnikiem, którego biało-czerwoni nie mieli od lat. Obecna wartość to cztery miliony euro. 

Michał Skóraś: + 450 tysięcy euro

Kolejnym młodym zawodnikiem Dumy Wielkopolski, którego wartość poważnie wzrosła jest właśnie Skóraś. Skrzydłowy po powrocie z wypożyczenia do Rakowa Częstochowy miał być raczej rezerwowym, ale ze względu na problemy kadrowe często występował od pierwszej minuty. Aktualnie jest wyceniany na 800 tysięcy euro. 

Dobre inwestycje transferowe

Choć najczęściej kibice Lecha Poznań skupiają się na nieudanych transferach na Bułgarską, trzeba przyznać, że kilka z tych ostatnich było naprawdę dobrych. Wartość niektórych zagranicznych piłkarzy ściągniętych w ostatnich latach również zdecydowanie wzrosła. 

Lubomir Satka + 1 milion euro

Do tej grupy trzeba zaliczyć słowackiego stopera. Bo choć jest elementem zdecydowanie najgorszej formacji w Kolejorzu, jesienią na tle kolegów prezentował się w miarę solidnie. Teraz będzie zmuszony walczyć o miejsce w podstawowym składzie z Antonio Miliciem, Thomasem Rogne i Bartoszem Salamonem. Zaktualizowana wartość Satki to 2,5 miliona euro. 

Mikael Ishak + 800 tysięcy euro

Skuteczny od swojego pierwszego momentu na Bułgarskiej. Dał nam wiele radości zarówno w Lidze Europy, jak i w krajowych rozgrywkach. Dlatego nie dziwi wzrost jego wartości. Na pewno okazał się idealnym następcą Christiana Gytkjaera, zwłaszcza, że do tej pory był bardziej użyteczny, także w rozegraniu. Jego obecna wartość to dwa miliony euro. 

Dani Ramirez + 500 tysięcy euro

Kolejny transferowy strzał w nomen omen dziesiątkę Lecha. Ramirez do Poznania przeszedł zimą 2020 roku z ŁKS-u Łódź. Hiszpan miał zastąpić Darko Jevticia, który technicznie był kapitalny, ale forma Szwajcara nie była tak stabilna, jak w przypadku wychowanka Realu Madryt. Pomocnik również jest wyceniany na dwa miliony euro. 

Alan Czerwiński + 350 tysięcy euro

Ostatnie niektóre transferowe ruchy Lecha pokazały także, że Kolejorz umie ściągać piłkarzy z innych klubów Ekstraklasy. Obok Ramireza takim przykładem jest właśnie Czerwiński. Prawy defensor jesienią świetnie zastąpił Roberta Gumnego, pomógł Lechowi dostać się do fazy grupowej Ligi Europy, a dodatkowo zadebiutował w reprezentacji Polski. Nic dziwnego, że jest teraz wart już 1,2 miliona euro.

Nie ta forma, nie ta kaska

Filip Marchwiński - 500 tysięcy euro

Niestety zdarzył się też spadek wartości. Należy on do Filipa Marchwińskiego, który od dłuższego czasu nie może znaleźć stabilizacji i przeplata bardzo mizerne występy znakomitymi golami oraz sztuczkami technicznymi. Trzeba przyznać, że te pierwsze zdarzają mu się zdecydowanie częściej, dlatego przebłyski talentu wyglądają jak wypadki przy pracy. Stąd też nie dziwi spadek jego wartości o 500 tysięcy euro do trzech milionów. 

Mateusz Włodarczyk
@mtwlodarczyk
📷 foto: Damian Garbatowski / grafika: aosporcie.pl

0 komentarze:

Prześlij komentarz