aosporcieaosporcieaosporcie

29 grudnia 2014

Galaktyczny rok Realu Madryt


Zaczynamy różnego rodzaju podsumowania mijającego już 2014 roku. Dzisiaj czas na drużynę roku, którą bezsprzecznie został Real Madryt. Królewscy wreszcie są królewscy!

Styczeń
Początek roku był dla Królewskich fantastyczny, nie stracili ani jednej bramki, wygrywając wszystkie 9 spotkań. W tym czasie udało się odrobić 4 z 5 punktów straty w tabeli do Barcelony i Atlético, do tego zapewnili sobie awans do półfinału Pucharu Króla. W pierwszym meczu, Real wygrał z PSG 1:0 w Katarze. Następnie osiągnął imponującą passę w Lidze: 3:0 z Celtą, 1:0 z Espanyolem, 5:0 z Betisem i 2:0 z Granadą. W Pucharze Króla nastąpiła niecodzienna sytuacja: I Osasuna, i Espanyol zostały pokonane dwa razy w identycznych stosunkach: Osasuna po 2:0, a Espanyol 1:0. Najlepszymi strzelcami miesiąca byli Cristiano Ronaldo i Karim Benzema, którzy zdobyli po pięć bramek. To w styczniu Jesé na poważnie pokazał, że może być ważnym punktem ekipy.

Luty
Już pierwszy mecz nie napawał optymizmem: pierwsza stracona bramka w roku 2014 i pierwsza strata punktów: 1:1 z Athletikiem Bilbao. Co więcej, Cristiano Ronaldo został ukarany kontrowersyjną czerwoną kartką i absurdalną karą trzech meczów zawieszenia. Później sytuacja Blancos znacząco się poprawiła, wszystkie mecze zostały wygrane, a Jesé perfekcyjnie zastąpił Ronaldo. Udało się awansować do finału Copa del Rey po rozgromieniu Atlético 3:0 u siebie i 2:0 na wyjeździe. W lidze Merengues zanotowali trzy pokaźne zwycięstwa, 4:2 z Villarreal i po 3:0 z Getafe i Elche. Dzięki temu . Co więcej, losy 1/8 finału Ligi Mistrzów zostały praktycznie przesądzone po zdeklasowaniu Schalke 6:1 na Veltins Arenie. Tytuł króla strzelców miesiąca znów został podzielony, tym razem przez Jesé i Bale'a, którzy pokonywali bramkarzy po pięć razy.

Marzec
Marzec był rozczarowującym miesiącem, jednym z najsłabszych w roku. Ewenementem była trzykrotna strata ligowych punktów, biorąc pod uwagę kryteria Realu Madryt – nieakceptowalna. Real zagrał aż 6 spotkań w lidze. Zaczęło się przeciętnie, remis z Atlético na Vicente Calderón był lekkim rozczarowaniem, zwłaszcza, że zwycięstwo pozwoliłoby Blancos zasiąść na fotelu lidera. Co więcej, Real prowadził już w tym meczu, jednak skończył odrabiając straty. Później przyszły dwa ligowe triumfy, nad Levante (3:0), i Málagą (1:0), oraz dopełniające formalności zwycięstwo 3:1 z Schalke w Lidze Mistrzów. Niestety, w tym meczu kontuzji doznał doskonale spisujący się Jesé. Uraz był na tyle poważny, że młody Hiszpan do gry wrócił dopiero w ostatnim meczu listopada. Potem dwie porażki z rzędu w lidze: obfitujące w kontrowersje El Clásico zakończone wynikiem 3:4 i jeden z najgorszych meczów roku, 1:2 z Sevillą. Niewiele pomogło rozbicie Rayo 5:0, kibice zaczęli poważnie niepokoić się losami drużyny. Królem strzelców marca został Ronaldo, autor siedmiu trafień.

Kwiecień:
Jeden z najlepszych miesięcy w wykonaniu Królewskich. Już sam początek zwiastował dobrą dyspozycję. Zwycięstwo z Borussią 3:0 bardzo podniosło morale kibiców, którym pozostało jedynie żałować, że nie udało się wygrać w takim samym stosunku rok wcześniej. Wyjazd na trudny teren, na Anoeta, okazał się być formalnością. Blancos bez problemu wygrali 4:0. Jednak następny mecz, rewanż z Borussią został rozegrany w iście marcowy sposób, po zmarnowaniu rzutu karnego przez di Marię Real zupełnie się pogubił i cudem uniknął roztrwonienia przewagi z pierwszego meczu. Ostatecznie Merengues bez kontuzjowanego Ronaldo przegrali zaledwie 0:2 i awansowali do półfinału. Następny mecz był kolejnym zwrotem akcji, Almeria wyjechała z Bernabéu z czterema bramkami na plecach, nie strzelając żadnej. W późniejszych spotkaniach biała machina nie zboczyła już z kursu: mimo ciągłej absencji Ronaldo pokonali Barcelonę 2:1 i zdobyli pierwsze w tym roku trofeum: Puchar Króla. Wart zapamiętania był przede wszystkim fenomenalny rajd Garetha Bale'a, który zakończył się zdobyciem zwycięskiego gola. Następnie, po tygodniu odpoczynku, przyszła pora na Bayern. Bayern, który bronił tytułu Ligi Mistrzów. Bayern, który rekordowo szybko zdobył tytuł mistrza Niemiec. Bayern, który był wszem i wobec okrzykiwany najlepszą drużyną świata. Bayern, który miał być drugim projektem Guardioli, po Barcelonie. Początek meczu zdecydowanie wskazywał na dominację drużyny z Bawarii, ale mimo posiadania piłki na poziomie 80%, nie stwarzali sytuacji. Obrona Królewskich nie pozwalała na nic. Co zaskoczyło Niemców, ale na pewno nie kibiców Realu, pierwszy zorganizowany atak zakończył się bramką Benzemy. Później wyglądało to identycznie, z tą różnicą, że kapitalne sytuacje zmarnowali Ronaldo i Di Maria. Warto dodać, że Gareth Bale nabawił się grypy i zagrał tylko 15 minut. 1:0 było najmniejszym wymiarem kary dla Bawarczyków, którzy poważnie zagrozili bramce Blancos tylko raz. Następny mecz, z Osasuną, był popisem Cristiano Ronaldo, który udowodnił, że wrócił do dobrej dyspozycji po kontuzji. Dwa fenomenalne trafienia, a obie mogłyby kandydować do miana bramki roku. Ostatecznie Real wygrał 4:0. I w końcu nadszedł rewanż w Monachium. Mimo pierwszego, przegranego meczu Bayern był uznawany za faworyta. Już w 3' minucie Bale zmarnował świetną okazję, nie trafiając z 35 metrów do pustej bramki. Jednak zaraz potem dwa razy piłkę do siatki skierował Ramos, co w praktyce zakończyło emocje. Jeszcze przed przerwą kolejny gwóźdź do trumny niepokonanej drużyny wbił Ronaldo, po kolejnej wspaniałej kontrze. Pobił tym samym rekord Messiego, 14 bramek w jednej edycji Ligi Mistrzów. W doliczonym czasie Portugalczyk wykorzystał rzut wolny i przypieczętował awans Merengues do finału Ligi Mistrzów. Został też królem strzelców kwietnia, z pięcioma golami na koncie.


Maj
Wbrew pozorom ten miesiąc był rozczarowujący, ale Décima sprawia, że paradoksalnie jest uznawany za jeden z najlepszych. Warto jednakże nadmienić, że na 5 rozegranych meczów tylko jeden został wygrany w obrębie 90 minut. Na początek miesiąca przyszły dwa remisy, 2:2 z Valencią i nieakceptowalne 1:1 z Valladolid, które po dwóch tygodniach pożegnało się z ligą. Potem nadeszła porażka z Celtą, podczas której jedenastka desygnowana przez Ancelottiego była co najmniej absurdalna. Właśnie ten mecz definitywnie przekreślił szanse Realu na mistrzostwo. W następnym spotkaniu, o przysłowiową czapkę śliwek, udało się wreszcie wygrać 3:1 z Espanyolem. Wtedy nadszedł najważniejszy moment sezonu, La Décima. Atletico broniło się przez 92 minuty i 48 sekund, ale główka Ramosa pozwoliła doprowadzić do dogrywki. W niej dała o sobie znać krótka ławka Colchoneros, którzy w drugiej połowie stracili trzy kolejne bramki. Paradoks tego miesiąca dopełnia tytuł króla strzelców dla Ramosa. Trzy gole wystarczyły do samodzielnego triumfu.

Czerwiec
Marcelo w barwach Brazylii zdobył pierwszego gola na mundialu, niestety samobójczego. Luka Modrić nie istniał w barwach Chorwacji. Reprezentacja Hiszpanii rozczarowała na całej linii, najlepszym zawodnikiem ekipy był Alonso, a najsłabszym Casillas. Ramos statystował, a Isco, Illarramendi i Carvajal nie znaleźli się w kadrze. Angel di Maria doznał kontuzji w ćwierćfinale, do tego czasu był jednym z najlepszych madridistas na mundialu. Karim Benzema doskonale zaczął, pierwsze dwa mecze miał kapitalne, ale w następnych trzech zgasł. Raphael Varane był pewny, ale to po jego błędzie padła bramka eliminująca Francuzów. Portugalia była jednym z największych rozczarowań: Pepe zatracił swoją skuteczność, Coentrão jak zwykle leczył kontuzję, a Ronaldo powinien ją leczyć. Z kolei Sami Khedira grał raczej niszową rolę w drużynie Niemiec, oczywiście doznając kontuzji, zaskakująco dopiero przed finałem.

Lipiec
Szeregi Królewskich zasilili: mistrz świata Toni Kroos i król strzelców Mundialu – James Rodríguez. Co więcej, kontrakt podpisał także jeden z najlepszych bramkarzy mistrzostw świata – Keylor Navas. Wpuścił on dwa gole: z karnego i z dobitki strzału z kilku metrów. Jego przyjście oznaczało konieczność odejścia Casillasa lub Lópeza. Ostatecznie klub opuścił drugi z wymienionych, słysząc, że w innym razie będzie trzecim golkiperem. Skończył jako jeden z najlepszych piłkarzy w Milanie. W tym miesiącu Real rozegrał też dwa mecze w USA, 1:1 z Interem i 0:1 z Romą. Królem strzelców miesiąca został Gareth Bale, z -uwaga- jednym golem.

Sierpień
Zaczęło się słabo, porażką 1:3 z Manchesterem United w USA. Po dziesięciu dniach odpoczynku udało się zdobyć drugie trofeum: Superpuchar Europy, wygrywając z Sevillą 2:0. Kilka dni później kolejna porażka w meczu towarzyskim, tym razem z Fiorentiną 1:2 w Warszawie. Później nie było lepiej: Atlético zagrało bardzo konsekwentnie w obronie i pokonało Real w Superpucharze Hiszpanii. W tym czasie z klubu odeszli Angel di Maria i Xabi Alonso. Styl gry Blancos pozostawał wiele do życzenia, w lidze pokonali Córdobę, ale tylko 2:0, po czym przyszła absurdalna klęska z Sociedad. Na Carlo Ancelottiego i (przede wszystkim) Florentino Péreza spadła fala krytyki. Odejście di Marii, powszechnie uważanego za kluczowego piłkarza Realu, było uznawane za kompromitację władz klubu. Wyniki i styl gry pozostawiały bardzo wiele do życzenia. Do tego Kroos i James, gracze, którzy mieli wnieść coś nowego do gry zespołu, kompletnie nie istnieli. Nie było zawodnika, który potrafiłby pociągnąć za sobą resztę zespołu, w tej roli widziano wspomnianego di Marię. Król strzelców miesiąca to Cristiano Ronaldo, który mimo absencji z Sociedad i zagraniu niecałych 90 minut w dwumeczu z Atlético zdobył pięć bramek.

Wrzesień
Pierwsze spotkanie było kontynuacją sierpniowej gry. Grający chaotycznie Real uległ u siebie Atlético 1:2. Frustracja fanów nie znała granic. W tej atmosferze przyszło Królewskim rozgrywać pierwszy mecz w Lidze Mistrzów. Basel nie stanowił jednak groźnego rywala dla pełnych sportowej złości Merengues i przegrał 1:5. Wtedy, 17 września, nikt się nie spodziewał, że ten mecz zapoczątkuje nieprawdopodobną serię zwycięstw, która trwa do dziś. Jak w poprzednim sezonie, Ancelotti potrzebował trochę czasu, żeby wymyślić nową taktykę, ale kiedy już osiągnął swój cel, Real grał jak z nut. Następne wyniki we wrześniu to kwintesencja formy. Deportivo przegrało aż 2:8, a Elche 1:5. Do tego udało się wygrać na trudnym terenie, na wyjeździe z Villarreal 2:0. Królem strzelców miesiąca znów był Ronaldo, autor dziesięciu trafień.



Październik
Pierwszy mecz Królewscy zagrali bardzo kiepsko, wygrywając zaledwie 2:1 z Łudogorcem Razgrad. Skórę uratował im wchodzący z ławki Benzema, który do tej pory był pod silnym ostrzałem ze strony fanów i mediów, jak zwykle na początku sezonu. Jednak w następnych meczach żaden rywal nie mógł równać się z obrońcami Ligi Mistrzów: Athletic przegrał 0:5, tak samo Levante. Mecz z Liverpoolem, tuż przed El Clasico, miał być trudny, ale po pierwszej połowie na tablicy widniało 3:0 dla Realu. Wynik już się nie zmienił. Wtedy na Santiago Bernabeu przyjechała Barcelona. Jak zawsze, pierwszy Klasyk w sezonie był tym najbardziej nieprzewidywalnym. Drużyna Luisa Enrique nie straciła jeszcze bramki w lidze, w której prowadziła z czterema punktami przewagi. Leo Messi i Neymar byli w świetnej dyspozycji, mówiono, że tak zgrani jeszcze nie byli. Co więcej, na boisko po czteromiesięcznym zawieszeniu wrócił Luis Suárez. Początek meczu to popis Barcelony, pierwszy strzał, Neymara w 4' minucie, wpadł do siatki. Real próbował odpowiedzieć, ale Benzema dwa razy obił obramowanie bramki. Potem fantastyczną okazję zmarnował Messi, mający nadzieję na pobicie rekordu ligowych bramek, do którego brakowało mu dwóch. W końcu w pole karne wpadł Marcelo, ale jego dośrodkowanie ręką zatrzymał Piqué, karny był formalnością. Ronaldo wykorzystał go bez problemu. W przerwie obie drużyny miały na co narzekać. Na drugą połowę wyszedł chyba tylko Real. Niedługo po przerwie Pepe strzałem głową wyprowadził Blancos na prowadzenie, a po kilku minutach na 3:1 podwyższył Benzema. Poza jednym strzałem Mathieu Barcelona nie stwarzała żadnych sytuacji, za to Real zmarnował kilka dobrych kontr, gdy Ronaldo czy Marcelo podawali, kiedy prosiło się o strzał. Ostatecznie nic się już nie zmieniło. W ostatnim spotkaniu miesiąca Merengues pokonali 4:1 trzecioligową Cornellę. Najlepszym strzelcem po raz kolejny okazał się Ronaldo, zdobywca siedmiu bramek.

Listopad
Forma trochę siadła, po doskonałym zwycięstwie 4:0 nad Granadą przyszło wymęczone 1:0 z Liverpoolem. Ostatnie spotkanie przed przerwą reprezentacyjną to 5:1 z Rayo. Niestety, podczas przerwy kontuzji doznał Luka Modrić, co było dużym ciosem dla Merengues. Po dwóch tygodniach Real wyjechał do Eibar, zwycięstwo 4:0 nie było jednak tak łatwe, jak mogłoby się wydawać. W następnych dwóch meczach rywale nie sprzedali tanio swojej skóry, Basel uległ 0:1, mając przewagę, a Málaga 1:2. Drugi z wymienionych meczów był pierwszym ligowym spotkaniem, w którym Ronaldo wziął udział, a nie zdobył gola. Widoczna obniżka formy nie poskutkowała końcem serii, co z pewnością ucieszyło kibiców. Tytuł najlepszego strzelca miesiąca trafił tym razem ex aequo do Ronaldo i Benzemy, którzy zaliczyli po pięć bramek.


Grudzień
Pierwszy mecz był istotny jedynie z uwagi na powrót Jesé, już w pierwszym meczu po zdobył gola, a Real pokonał 5:0 Cornellę. Zaraz później w meczu reklamowanym jako wydarzenie kolejki wygrał z Celtą 3:0. Następne spotkanie, 4:0 z Łudogorcem, obfitowało w niewykorzystane sytuacje. Bułgarzy od 20' minuty grali w dziesiątkę. Wyjazd do Almerii był znacznie cięższy, niż mogłoby się wydawać. Andaluzyjczycy byli o krok od zdobycia bramki na 2:2 20 minut przed końcem, ale Casillas obronił rzut karny. Ostateczny wynik to 4:1. Ostatnie dwa mecze to Klubowe Mistrzostwa Świata, 4:0 z Cruz Azul i 2:0 z San Lorenzo, co ostatecznie dało triumf na tym turnieju.

Rok rozpoczął i skończy się w Katarze. Ostatnie spotkanie zostanie rozegrane jutro, Real zagra z Milanem. Nie zmieni to jednak faktu, że mijający rok należy zaliczyć do bardzo dobrych. Cztery trofea to dorobek, jaki w Madrycie nie gościł od lat. Transfery okazały się bardzo trafione, kadra może i jest trochę wąska, ale żaden zawodnik nie odstaje od reszty. Nie udało się zdobyć ligi i Superpucharu Hiszpanii, ale jest bardzo prawdopodobne, że w następnym roku te trofea znów trafią do gablot na Bernabéu.


Autor: Zbigniew Jankiewicz  zbig.jankiewicz@gmail.com

0 komentarze:

Prześlij komentarz