aosporcieaosporcieaosporcie

16 marca 2018

Lech zagra z mizerną Lechią. U siebie nie przegrał z nią od 1966 roku

Lech Poznań już dzisiaj stanie przed szansą na drugie ligowe zwycięstwo z rzędu po raz pierwszy od sierpnia. Na Bułgarską przyjeżdża słaba jak barszcz w obecnym sezonie Lechia Gdańsk, która ostatnio zbiera więcej fanów na Instagramie niż punktów w Ekstraklasie. Początek jednego z hitów tej serii gier o godzinie 20:30.

Kiedy w zeszłym roku również w marcu Lechia Gdańsk przyjechała do Poznania, na boisku niemal polała się krew, a Biało-Zieloni walczyli o mistrzostwo Polski. Teraz sytuacja gdańszczan jest zgoła inna, nad strefą spadkową mają oni przewagę zaledwie dwóch punktów. Nad morze zawitał więc Piotr Stokowiec, który przez wielu był traktowany jako... potencjalny następca Nenada Bjelicy w Lechu. Pozycja Chorwata przy Bułgarskiej raczej nie była zagrożona, ale po słabym wejściu w wiosenne zmagania znalazła się spora grupa kibiców, która najchętniej pozbyłaby się go ze stolicy Wielkopolski.

Bjelica wraz ze swoją drużyną wybronili się jednak w minioną niedzielę, kiedy Lech nie dał najmniejszych szans Jagiellonii Białystok, wygrywając przy Bułgarskiej z liderem aż 5:1. Chorwat jest na jak najlepszej drodze do wyprowadzenia Kolejorza na odpowiednie tory - starta do Jagi wynosi przed 28. kolejki pięć punktów. Z jednej strony to wciąż sporo, z drugiej Lech ma jeszcze w perspektywie bezpośrednie pojedynki zarówno z białostoczanami, jak i Legią Warszawa.

W zupełnie innej sytuacji jest Lechia Gdańsk. Wiosną jeszcze nie wygrała, za co swoją pozycją zapłacił dotychczasowy trener Adam Owen. Stokowiec na zaślubiny z morzem musiał stawić czoła Legii. Warszawianie w Gdańsku wygrali gładko 3:1 i na rudej czuprynie ich szkoleniowca po tym spotkaniu z pewnością przybyło nieco szarych włosów.

Piotr Stokowiec w meczach z Lechem w Ekstraklasie (jako trener Polonii Warszawa, Jagiellonii Białystok i Zagłębia Lubin): 10 meczów: 5 wygranych, 1 remis, 4 porażki. Bilans bramek: 13:15 na korzyść Lecha

Wydaje się jednak, że kielczanin może podołać w tym niezwykle specyficznym projekcie pod nazwą Lechia. O tym, że potrafi przeprowadzić rewolucję w zespole poprzez solidną ewolucję, pokazał już przecież w Zagłębiu Lubin, z którym udało mu się awansować do europejskich pucharów - celu, o którym na Stadionie Energa marzy się od dawna.

Piłkarz z Instagrama czy nowa gwiazda ligi?
W ostatnim czasie o Lechii głośno jest nie przez pryzmat osiąganych przez nią wyników (tu nie ma się bowiem czym chwalić), ale ogromnej popularności klubowego profilu na Instagramie. Wszystko za sprawą transferu, który klub z Gdańska ogłosił w minionym tygodniu. Od nowego sezonu piłkarzem tego zespołu będzie niejaki Egy Maulana Vikri.

17-letni Indonezyjczyk na tym niezwykle popularnym w jego ojczyźnie portalu społecznościowym ma 734 tysiące obserwujących. Lechia trafiła pod tym względem na żyłę złota - wielu rodaków Vikriego zainteresowało się gdańskim klubem, a ten w ciągu kilku dni na Instagramie zdeklasował całą resztę polskich klubów pod względem liczby fanów. Biało-Zieloni pod tym względem wyprzedzili zresztą nie tylko ekipy z Ekstraklasy, ale też kluby z najlepszych lig świata.


Rodzimi gdańscy kibice pewnie życzyliby sobie zamiast setek tysięcy lajków w Internecie zobaczyć dobrą grę w wykonaniu swojego nowego zawodnika. Świeżo upieczony reprezentant Indonezji, który znalazł się na liście największych talentów światowego futbolu według Guardiana na grę w biało-zielonej koszulce będzie musiał jednak poczekać do początku nowego sezonu - jego umowa z klubem oficjalnie wejdzie bowiem w życie w dniu jego 18. urodzin, czyli 7 lipca.

Bjelica bez mistrzostwa, ale wciąż w Poznaniu?
Takie rewelacje podała Gazeta Wyborcza powołując się jednocześnie na wywiad z chorwackim trenerem, który przeprowadziło Weszło FM. Szkoleniowiec, który już teraz jest najdłużej pracującym szkoleniowcem w Ekstraklasie, wyznał, że trwają negocjacje w sprawie jego przyszłości na Bułgarskiej.

Początkowo klub zakładał, że w razie braku sukcesu Lecha w obecnym sezonie współpraca z Bjelicą nie zostanie przedłużona. Jego kontrakt wygasa z końcem czerwca, a jednym z zapisów w kontrakcie Chorwata o jego ewentualnym pozostaniu w stolicy Wielkopolski miało zadecydować to, czy Kolejorz wywalczy mistrzostwo Polski.

Lech ponoć zdaje sobie jednak sprawę z warsztatu Bjelicy i tego, jak ciężko byłoby mu znaleźć równie dobrego trenera. Do końca sezonu pozostaje jednak jeszcze trochę czasu i coś mi się wydaje, że w tej sprawie może dojść do jeszcze niejednego zwrotu akcji...



Powroty zza światów
W czwartek dość nieoczekiwanie klub poinformował o tym, że do treningów z drużyną w najbliższym czasie wróci Maciej Makuszewski, którego kontuzja kolana początkowo miała wykluczyć z gry nawet na dziewięć miesięcy. Bjelica oczywiście nie będzie mógł w meczu z Lechią wystawić do boju Elvira Koljicia, inny zimowy nabytek Thomas Rogne dopiero w tym tygodniu po miesiącu przerwy spowodowanej kontuzją ścięgna Achillesa.

Chociaż z Jagiellonią dobrze zaprezentowali się z ławki Darko Jevtić, Rafał Janicki oraz Kamil Jóźwiak, wiele wskazuje, że z Lechią Bjelica pośle do boju tę samą jedenastkę co w minioną niedzielę. Pod znakiem zapytania stoi jedynie występ Emira Dilvera, który meczu z Jagą nie dokończył z powodu drobnego urazu.

Lech Poznań z Lechią Gdańsk na własnym stadionie nie przegrał od 1966 roku i oby ta passa została potrzymana również w piątkowym spotkaniu, którego sędzią będzie Daniel Stefański. Bydgoszczanin jest w obecnym sezonie szczęśliwym arbitrem dla Kolejorza, w trzech meczach z jego udziałem Lech zdobył siedem punktów. Oby już dzisiaj wieczorem dołożył kolejne trzy, niezwykle ważne na tym etapie rozgrywek. Początek spotkania o 20:30.

Piotrek Przyborowski
📷 Piotrek Przyborowski

0 komentarze:

Prześlij komentarz