aosporcieaosporcieaosporcie

14 maja 2018

Niech ten sezon się po prostu skończy. Wisła Kraków - Lech Poznań 1:1

Chociaż pogoda coraz lepsza, to atmosfera wokół Lecha Poznań staje się coraz bardziej... obojętna. Kolejorz pojechał do Krakowa, by zmazać plamę po ostatnich ligowych blamażach i chociaż do 99. minuty wydawało się, że z Reymonta wywiezie trzy punkty, to ostatecznie Duma Wielkopolski jedynie zremisowała 1:1 z Wisłą. Tym samym poznaniacy definitywnie stracili szansę nie tylko na mistrzostwo, ale także wicemistrzostwo Polski.

Mariusz Rumak dzisiaj został trenerem Odry Opole. To trener, który dla kibiców Lecha nie jest postacią czarno-białą. Jedni chcieliby go z powrotem w Poznaniu, inni jak najdalej od Bułgarskiej. Niemniej, on z piłkarzami o mniejszym potencjale i nie tak kosztownymi transferami potrafił z Kolejorzem wywalczyć dwa wicemistrzostwa Polski. Dodajmy, jedyne w historii i ostatnie srebrne medale Lecha w polskiej lidze.

Od tego czasu rodzina Rutkowskich próbowała wzmocnić klub na różne sposoby, testowano wszelakie warianty - począwszy od wymarzonego trenera Macieja Skorży, który co prawda Ekstraklasę wygrał, ale w kolejnych już rozgrywkach doprowadził zespół do strefy spadkowej. Był Jan Urban, nazywany przez lożę szyderców Wesołym Jankiem, który z Lechem wygrał w Lidze Europy wyjazdowy mecz z Fiorentiną, ale na boiskach ligowych Kolejorz prezentował się fatalnie, osiągając siódme miejsce i przegrywając finał Pucharu Polski z Legią. Był wreszcie oczywiście Nenad Bjelica również z przegranym finałem PP i dwoma powolnymi finiszami ligowymi.

Żadnemu z nich nie udało się w Lechu powtórzyć sukcesu Rumaka - dwóch bardzo równych i niezłych sezonów. Oczywiście najbliższej tego był Bjelica, ale jednak on tych rozgrywek już nie dokończył. Podobnie jak Lech nie skończy już go na miejscu w czołowej dwójce, chociaż po sezonie zasadniczym był liderem i miał wszystko we własnych rękach, a właściwie nogach.

- My przychodząc do tego zespołu wierzyliśmy jeszcze w różne rozwiązanie - łącznie z tym, że będziemy mistrzem Polski. Kluczem było dzisiaj zwycięstwo z Wisłą, ale też wyniki innych spotkań. Mam jednak dużo żalu o to, że sami nie wykonaliśmy dzisiaj planu. Szkoda, bo myślę, że zasługiwaliśmy dzisiaj na zwycięstwo. Christian trafił raz w poprzeczkę, Darko w słupek, więc było kilka tych sytuacji - Rafał Ulatowski w rozmowie dla Lech TV.

Tercet Egzotyczny w składzie Ulatowski, Rząsa i Araszkiewicz rzeczywiście dali drużynie powiew oddechu. Lech w Krakowie miał sytuacje, próbował grać kreatywnie, w defensywnie przez 98 minut prezentował się podobnie jak u Bjelicy, czyli solidnie.  Dużo dała roszada, na którą zdecydowali się tymczasowi trenerzy - na lewej obronie w miejsce w ostatnim czasie słabego jak barszcz Kostewycza pojawił się Piotr Tomasik i wydaje się, że ponownie swoją szansę wykorzystał.

Drugi z tzw. Synów Bjelicy, jak to ostatnio do spółki z Kostewyczem zaczęto nazywać Mario Situma, nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych. Czy to więc definitywny koniec chorwackiej krwi przy Bułgarskiej?

- Stracić bramkę w ostatniej akcji meczu to nigdy nie jest nic przyjemnego. Człowiek haruje przez 90, oj przepraszam, 98 minut i dostaje taką bramkę. Oczywiście, że to zwycięstwo przy innych wynikach i tak by nic nam nie dało, ale zawsze gra się o wygraną i drużyna przyjechała dzisiaj po trzy punkty - Piotr Tomasik w rozmowie dla Lech TV.

Na gola Lech musiał jednak czekać do początku drugiej połowy. Wyczekujący transferu jak dzieciaki zimą pierwszego śniegu Darko Jevtić przez zdecydowaną większość spotkania prezentował się podobnie jak przez całą wiosnę - miernie. Szwajcar w 49. minucie błysnął jednak tak bardzo niezbędnym Lechowi geniuszem i posłał świetną piłkę do Radosława Majewskiego. Ten oczywiście nie wygrał pojedynku z Cuestą, ale dobitka Christiana Gytkjaera znalazła się już w siatce. Dla Duńczyka był to już czwarty gol w starciach z Białą Gwiazdą.

Ta w niedzielę nie tylko walczyła o europejskie puchary, ale także uhonorowała podczas tego spotkania swoje żywe legendy - Pawła Brożka i poznaniaka Arkadiusza Głowackiego. Ten drugi ze względu na kontuzję przeciwko klubowi, w którym się wychował, nie mógł zagrać. Joan Carrillo Brożkowi dał za to szansę pożegnać się w iście królewskim stylu z Reymonta. Napastnik klubu 100 pojawił się na boisku w drugiej połowie, założył opaskę kapitańską i... w 99. minucie dał wyrównanie Wiśle. Tak, w 99. minucie, do której pewnie by w ogóle nie doszło, gdyby wcześniej nie bójka wśród piłkarzy, za którą żółte kartki obejrzeli m.in... rezerwowi Jasmin Burić i Emir Dilaver. Ten drugi w tak świetny sposób wyeliminował się tym samym z gry w niedzielnym meczu z Legią Warszawa. Geniusz.

Musimy osłodzić kibicom życie i wygrać z Legią - Piotrze Tomasiku, masz rację. Więc proszę, zróbcie to za tydzień i, jak to głosi popularna sentencja z legendarnej gry Football Manager: dajcie kibicom jakiś powód do radości!

Wisła Kraków - Lech Poznań 1:1 (0:0)
13.05.2018, Stadion Miejski w Krakowie, 18:00

Gole: 49' Chrisitan Gytkjaer - 99' Paweł Brożek

Wisła: Julian Cuesta - Tomasz Cywka, Marcin Wasielewski, Zoran Arsenić, Jakub Bartkowski - Nikola Mitrović, Pol Llonch, Tibor Halilović - Rafał Boguski (70. Vullnet Basha), Marko Kolar (71. Paweł Brożek), Jesus Imaz (78. Kamil Wojtkowski)

Lech: Matus Putnocky - Robert Gumny, Nikola Vujadinović, Rafał Janicki, Piotr Tomasik - Maciej Gajos, Łukasz Trałka, Radosław Majewski (85. Maciej Makuszewski) - Darko Jevtić, Christian Gykjaer (90. Elvir Koljić), Kamil Jóźwiak (90. Nicklas Barkroth)

Kartki: Boguski, Cuesta - Gumny, Janicki, Burić, Dilaver (wszyscy żółte)

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce)

Widzów: 20 823


Piotrek Przyborowski
📷 Oskar Jahns / aosporcie.pl

0 komentarze:

Prześlij komentarz