aosporcieaosporcieaosporcie

12 maja 2018

Mecz nie drugiej, nie trzeciej, ale ostatniej szansy


Miniony tydzień był zapewne jednym z najgorszych w tej najnowszej historii Lecha Poznań. W ciągu zaledwie jednego tygodnia Kolejorz przekreślił wysiłek z całego sezonu i teraz jego szansę na mistrzostwo Polski są już tak naprawdę jedynie matematyczne. Lech musi jednak uważać, by na finiszu nie stracić biletu na grę w europejskich pucharach. By je sobie zapewnić, w niedzielę musi pod wodzą tercetu egzotycznego w składzie Rafał Ulatowski, Tomasz Rząsa i Jarosław Araszkiewicz pokonać Wisłę Kraków. Początek przy Reymonta o godzinie 18.

Z jednej strony trio pracujące na co dzień w akademii Lecha podjęło się misji nieco kamikaze. Na piątkowej konferencji nie ukrywali, że ich codzienne obowiązki dotychczas dotyczyły głównie młodzieży i pierwszą drużynę najczęściej śledzili głównie jedynie podczas spotkań ligowych. Ich głównym zadaniem jest wstrząsnąć zespołem, pomóc mu mentalnie po tym, jak Duma Wielkopolski w rundzie finałowej kompletnie zawiodła, zdobywając w pięciu meczach zaledwie cztery punkty - wszystkie na obcych stadionach.

Postawa Lecha w ostatnich tygodniach na wyjazdach to tak naprawdę jeden z niewielu powodów do optymizmu przed niedzielnym starciem. Wisła natomiast u siebie od połowy marca zwyciężyła zaledwie raz - na nieszczęście Kolejorza zdarzyło się to w minionej kolejce, kiedy Biała Gwiazda okazale pokonała 3:0 Zagłębie Lubin.

Trenerskie trio poznaniaków na niedzielny mecz ma do swojej dyspozycji aż 25 zawodników. Jedynym niedostępnym graczem jest wciąż powracający do zdrowia Mihai Radut, który w momencie złapania lepszej formy w marcowych spotkaniach, doznał urazu kolana, który być może sprawi, że Rumuna nie zobaczymy już w tym sezonie. Ostatnie wieści z Bułgarskiej wskazują jednak na to, że pomocnik może być do dyspozycji szkoleniowców na przyszłotygodniowe starcie z Legią.

Dużo większe problemy ma Joan Carillo. Z Lechem nie zagra jedna z największych gwiazd Ekstraklasy, Carlitos, który z Zagłębiem dostał żółtą kartkę, która wyeliminowała go z gry przeciwko Kolejorzowi. Hiszpański szkoleniowiec krakowian nie skorzysta też ze swoich trzech ważnych defensorów - z powodów zdrowotynych w niedzielę ma zabraknąć Macieja Sadloka, Ivána Gonzáleza oraz Arkadiusza Głowackiego.

Dla tego ostatniego będzie to mecz szczególny. Poznaniak z pochodzenia, ale Wiślak z krwi i kości, pożegna się podczas tego spotkania z kibiciami. Klub ogłosił w minionym tygodniu, że kontrakt 39-letniego obrońcy, a także innej legendy Białej Gwiazdy, Pawła Brożka, nie zostaną przedłużone. Głowacki zapowiedział już swój koniec kariery, z kolei członek klubu 100 (strzelców minimum stu goli w Ekstraklasie) być może zakotwiczy jeszcze w innym zespole. Brożek liczy też na kilka minut w spotkaniu z Lechem, chociaż Carillo zapowiedział, że nie może mu tego zagwarantować.

Wisła Kraków, której to mecze z Lechem od lat elektryzują dużą część Polski, od kilku dobrych sezonów nie jest dla Dumy Wielkopolski zbyt ciężkim rywalem. Klub z Reymonta po raz ostatni pokonał Kolejorza w 2015 roku, kiedy to po dwóch trafieniach Rafała Boguskiego wygrał na własnym stadionie 2:0. To właśnie doświadczony napastnik w minionym tygodniu ustrzelił również dublet w meczu z Zagłębiem. Oby historia nie powtórzyła się również w niedzielę.

W obecnym sezonie wspomnienia Lecha z tego krakowskiego stadionu są całkiem dobre. W Lany Poniedziałek drużyna prowadzona wtedy jeszcze oczywiście przez Nenada Bjelicę w bardzo dobrym stylu pokonała Wisłę 3:1, a hat-tricka w tym spotkaniu zaliczył Christian Gytkjaer. Poznańscy kibice z pewnością nie obraziliby się, gdyby teraz Duńczyk powtórzył ten wyczyn i jednocześnie przełamał się w ten sposób po trzech meczach posuchy.

Nieźle Lech zaprezentował się też w jesiennym meczu z Wiślakami, chociaż wynik nie był wtedy tak dobry jak wiosną. Kolejorz szybko stracił wówczas gola, a to wszystko za sprawą niezawodnego Carlitosa. I chociaż grał wybornie, przez całe spotkanie oddał 26 strzałów (!), to na wyrównujące trafienie musiał poczekać aż do 94. minuty, kiedy to jeden punkt swoim strzałem zapewnił mu Darko Jevtić.

Miejmy nadzieję, że w niedzielę powtórzy się jednak scenariusz kwietniowy i Lech pewnie pokona Wisłę Kraków. Tylko wtedy może jeszcze liczyć się bowiem w walce o mistrzostwo kraju. By tak się jednak stało, Legia Warszawa musi stracić punkty przed własną publicznością w meczu z Górnikiem Zabrze. Jeśli Lecha nie było stać na wygrywanie w ostatnich spotkaniach, teraz musi zacząć kalkulować. A tak łatwo można tego było uniknąć...



Piotrek Przyborowski
📷 Oskar Jahns / aosporcie.pl

0 komentarze:

Prześlij komentarz