aosporcieaosporcieaosporcie

5 maja 2018

Niech Płock zapłonie!

Lech Poznań w ostatniej kolejce stracił pozycję lidera, ale nie stracił szans na mistrzostwo. Tym razem mistrzów sezonu zasadniczego czeka wyjazd do Płocka na mecz z tamtejszą Wisłą, której najdłużej w rundzie mistrzowskiej udało się nie przegrać. W sobotę 5 maja o 20:30 Kolejorz musi zrobić wszystko, by wywrzeć presję na zwycięzcach tegorocznej edycji Pucharu Polski i wciąż aktualnych mistrzach kraju - Legii Warszawa. 

Wisła Płock nie zdążyła jeszcze namieszać w czołówce Ekstraklasy, bo nie grała jeszcze z żadnym z zespołów z czołowej trójki. Na pierwszy ogień idzie drużyna Nenada Bjelicy, która ostatnio poniosła bolesną porażkę na swoim boisku z Górnikiem Zabrze 2:4, o której wszyscy w Poznaniu najchętniej od razu zapomnieliby o tym meczu.

Bilans starć między obydwoma zespołami jest dosyć... mało zaskakujący, jak na mecze Lecha Poznań w obecnym sezonie. Najpierw w drugiej kolejce Ekstraklasy Kolejorz uległ drużynie z Mazowsza 0:1 po bardzo ładnym golu Dominika Furmana. Warto jednak dodać, że przez większą część drugiej połowy podopieczni Bjelicy grali w dziesiątkę po brutalnym faulu Abdula Aziz Tetteha, który zresztą zimą opuścił klub z Poznania.

Z kolei starcie w ramach rundy wiosennej, choć rozgrywane jeszcze w 2017 roku, poznaniacy wygrali 2:1. Wtedy strzelanie rozpoczął wracający obecnie do składu Lecha po ciężkiej kontuzji kolana Maciej Makuszewski, schodząc z prawego skrzydła na lewą nogę niczym Arjen Robben. Następnie kapitalną, kombinacyjną kontrę Wisły skutecznym strzałem zakończył były Lechita, Semir Stilić. Trzecia bramka, ustalająca rezultat spotkania, padła jeszcze przed przerwą po sprytnym zachowaniu w polu karnym Christiana Gytkjaera.

Na pewno dobrą wiadomością dla poznaniaków jest fakt, że tym razem sytuacja kadrowa w Lechu wreszcie jest dobra i jedynym piłkarzem, który z pewnością nie pojedzie z kolegami do Płocka jest Mihai Radut, który już w obecnym sezonie w barwach Kolejorza może nawet w ogólnie nie wyjść na murawę. Za to dość sporo zawodników jest zagrożonych pauzą w następnym meczu, jeśli w spotkaniu z Wisłą obejrzą żółty kartonik. Wśród nich są obaj podstawowi stoperzy (Dilaver i Vujadinović) i środkowi pomocnicy (Gajos, Trałka i Majewski).

- W trakcie gry jest dużo emocji, a my powinniśmy je kontrolować. Byłem po meczu z Górnikiem na chłopaków zły, bo przy wyniku 0:3 niepotrzebnie faulowali. Czekają nas jeszcze kolejne mecze, a oni przez swoją nieodpowiedzialność mogli obejrzeć żółte kartki i pauzować w kolejnych meczach. Musimy lepiej się zachować - mówi cytowany przez klubową stronę Kolejorza Nenad Bjelica

W drużynie Nafciarzy sytuacja kadrowa jest jeszcze lepsza, ponieważ do dyspozycji trenera Jerzego Brzęczka znów jest Alan Uryga, jeden z najczęściej grających piłkarzy w drużynie. Dodatkowo nikt nie pauzuje za kartki i dla zaledwie trzech (Łasickiego, Stępińskiego i Recy) obejrzenie żółtego kartonika w meczu z Kolejorzem będzie skutkowało absencją w kolejnym spotkaniu.

W tej kolejce czołowa czwórka po sezonie zasadniczym będzie rywalizować między sobą, po meczu w Płocku w niedzielę o godzinie 18 Jagiellonia Białystok podejmie u siebie Legię Warszawa, która w Święto Flagi Państwowej wygrała batalię o Puchar Polski z obrońcami tytułu, Arką Gdynia. Legioniści szybko sobie podporządkowali przeciwnika i pewnie zwyciężyli 2:1, prezentując dość dobry poziom na boisku, jednak do triumfu w lidze potrzebują jeszcze czterech zwycięstw ze znacznie trudniejszymi rywalami niż dysponującą ostatnio dość dziurawą defensywą drużyną Leszka Ojrzyńskiego.


Pierwsze trzy kolejki rundy finałowej pokazały nam, że w tej lidze nie możemy być pewni niczego. Lech Poznań w meczu z Górnikiem Zabrze wpuścił 1/6 wszystkich straconych do tej pory bramek. Jagiellonia natomiast dała się ograć Wiśle Kraków, mimo że ta wcześniej nie była dość skuteczna w ostatnich meczach. Z kolei Legia Warszawa po kryzysie z końca rundy zasadniczej przeżywa obecnie odrodzenie, wygrała drugie spotkanie z rzędu i w tym momencie pod względem czysto piłkarskim wygląda chyba najlepiej spośród wszystkich ślamazarnych drużyn z czołówki tabeli.

W pozostałych meczach grupy mistrzowskiej w ramach 34. kolejki również może coś wpadnie powinno się sporo dziać. Górnik Zabrze, wciąż walczący z Wisłą Płock o czwarte miejsce w lidze, które dzięki zwycięstwu warszawian w Pucharze Polski również będzie premiowane miejscem w eliminacjach do europejskich pucharów, podejmie Zagłębie Lubin. Z kolei w Kielcach Korona zaatakuje siódmą lokatę Ekstraklasy, którą obecnie zajmuje ich najbliższy przeciwnik, czyli Wisła Kraków.

Mimo lekkich perturbacji, ścisk w górnej części tabeli nadal przypomina tłok w porannym tramwaju numer 16 w stronę centrum. Nowością jest fakt, że Lech Poznań nie jest już na prowadzeniu i tym razem presja, im bliżej ostatniej kolejki, tym większa naciska na barki Legii, która ma jedynie dwa punkty przewagi nad Kolejorzem i trzy nad Jagą. Zarazem zwycięstwo warszawian w Białymstoku sprawi, że drużyna Ireneusza Mamrota zostanie praktycznie wyłączona z walki o tytuł. Ligowy finisz powoli czas zacząć!



Mateusz Włodarczyk
📷 Wikimedia / Bartek23ef

0 komentarze:

Prześlij komentarz