aosporcieaosporcieaosporcie

24 maja 2018

Był bohaterem, a został... Emir Dilver na wylocie z Lecha


Jak w ciągu niecałego miesiąca z bohatera trybun stać się wrogiem numer jeden? Poradnik napisało życie, a właściwie Emir Dilaver. Piłkarz, który przez niektórych był nawet typowany na przyszłego kapitana Lecha Poznań, w najbliższych dniach opuści Bułgarską. Austriak ma zostać nowym zawodnikiem... trenowanego przez Nenada Bjelicę Dinama Zagrzeb.

3264 minuty na boisku to trzeci wynik w całej drużynie zaraz po Łukasze Trałce i Robercie Gumny. Już tylko ta statystyka pokazuje, jak ważnym ogniwem Lecha w minionym sezonie był Emir Dilaver. 27-latek grał wszystko niemal od deski do deski i chociaż na Bułgarską sprowadzony został z myślą o prawej obronie, to okazał się filarem defensywy Kolejorza jako stoper.

Wydawało się, że Austriak z bośniackimi korzeniami jest na dobrej drodze ku temu, by zostać nowym liderem Lecha. Spekulowano, że ma wszelkie predyspozycje ku temu, by zostać nawet kapitanem drużyny.

Wszystko zaczęło się walić w momencie, kiedy zwolniony został Nenad Bjelica. Trener, któremu Dilaver ufał i za którym poszedłby w ogień. W Krakowie tercet Ulatowski - Rząsa - Araszkiewicz posadzili go na ławce rezerwowych. Podobno ze względu na to, by oszczędzić go przed meczem ostatniej kolejki z Legią Warszawa - obrońca był wszak wśród zagrożonych absencją w razie żółtej kartki.

Tę ostatecznie Dilaver jednak dostał, chociaż z Wisłą nie zagrał choćby przez minutę. Już w doliczonym czasie gry za zupełnie niepotrzebną scysję sędzia Krzysztof Jakubik pokazał rezerwowemu w tym spotkaniu Austriakowi żółtko i tym samym wychowanek Austrii Wiedeń już wtedy zagwarantował sobie wakacje.

To właśnie w klubie z Franz Horr Stadium mający swoje korzenie w Bośni i Hercegowinie zawodnik poznał Nenada Bjelicę. W Poznaniu z kolei Dilaver od początku dość mocno trzymał się z innym pupilkiem chorwackiego szkoleniowca, Mario Situmem. Odejście wypożyczonego z Dinama skrzydłowego jest też jednym z głównych powodów... coraz bardziej prawdopodobnego rozstania z Kolejorzem Dilavera.


Austriak miał się wściec na wiadomość o tym, że Duma Wielkopolski nie zamierza wykupić Situma ze świeżo upieczonego mistrza Chorwacji. Kilka godzin po tym, kiedy chorwacki skrzydłowy dowiedział się o decyzji klubu od m.in. wiceprezesa Piotra Rutkowskiego, do jego gabinetu wparował wściekły Dilaver. Rzekomo Austriak miał w tej sytuacji nazwać Situma najlepszym piłkarzem Lecha (przypomnijmy, 4 gole i tyle samo asyst we wszystkich rozgrywkach), a później zażądać... rozwiązania kontraktu.

Dilaver umowę z Lechem ma jednak ważną do 2021 i wątpimy, by dobrze liczący pieniądze prezes Karol Klimczak pozwolił odjeść swojej jeszcze do niedawna gwieździe za darmo. W chorwackiej prasie pojawiły się dzisiaj doniesienia, że obrońcę chętnie przygarnęłoby... prowadzone przez Bjelicę Dinamo. Jeśli jednak Chorwaci naprawdę chcą ściągnąć zawodnika, który ośmiokrotnie pojawiał się w obecnym sezonie w jedenastkach kolejek, wręcz musi za niego dobrze zapłacić. Szczególnie, że to stosunkowo zawodnik wciąż mający przed sobą wiele lat gry.

Chyba nikomu w Poznaniu jeszcze miesiąc temu nie śniło się, że bohater Bułgarskiej w ciągu zaledwie tych kilku tygodni stanie się na INEA Stadionie personą non grata. W tej chwili wydaje się, że jedynym sensownym rozwiązaniem jest w tej sytuacji rozwód na linii Lech - Dilaver. W szczególności, że jak napisał na Twitterze dobrze poinformowany dziennikarz Maciej Henszel, zapytany o przyszłość Dilavera nowy trener Kolejorza, Ivan Djurdjević ostentacyjnie przyznał, że nie będzie na temat tego gracza się wypowiadać, gdyż: Nie ma sensu zajmować się piłkarzami, których w Lechu Poznań już nie będzie. Sprawa więc jest już raczej przesądzona.


Piotrek Przyborowski
📷 Oskar Jahns / aosporcie.pl

0 komentarze:

Prześlij komentarz