aosporcieaosporcieaosporcie

24 czerwca 2018

Derby Poznania dla "Kolejorza". Lech Poznań - Warta Poznań 2:0

Derby Poznania nie są w ostatnich latach częstym wydarzeniem. Dlatego tym bardziej warto się było wybrać w sobotę do Opalenicy, gdzie przygotowujący się do gry na trzech frontach Lech Poznań podjął beniaminka I ligi Wartę. Chociaż Kolejorz wygrał 2:0, to wydaje się, iż dużo większy plac budowy niż przy Drodze Dębińskiej jest w tym momencie przy Bułgarskiej.

Kiedy w połowie maja ogłoszono, że nowym trenerem Lecha Poznań zostanie Ivan Djurdjević, było wiadome, że przed byłym zawodnikiem Dumy Wielkopolskiej stoi ogromne wyzwanie. Drużyna znalazła się w zupełnej ruinie po tym, jak będąc liderem po fazie zasadniczej w ostatnich siedmiu meczach Ekstraklasy zdobyła zaledwie pięć punktów na 21 możliwych.

Lech Nenada Bjelicy grał głównie systemem 1-4-3-2-1 przechodzącym z 1-4-3-3, chociż w kilku meczach Chorwat zastosował klasyczne ustawienie 1-4-4-2 z dwoma napastnikami, a w sytuacjach kryzysowych zdarzało się mu grać mniejszą liczbą defensorów czy nawet przesuwać pomocników do linii obrony (jak Łukasza Trałkę w meczu z Haugesund). Ivan Djurdjević chce z kolei korzystać w Kolejorzu z ustawienia, którym posługiwał się podczas swojej pracy w rezerwach Lecha, czyli 1-3-5-2. To właśnie przedsezonowe zgrupowanie w Opalenicy ma pomóc Serbowi we wdrożeniu do zespołu nowej taktyki.

- Szukamy rożnych systemów. Zawodnicy muszą się z tym wszystkim oswoić. Momentami wyglądało to dzisiaj dobrze, ale wiadomo, że jest jeszcze wiele do zrobienia. Ustawienie będziemy z pewnością zmieniać w zależności od przeciwników i samych piłkarzy. Musimy znaleźć zawodnikom optymalne pozycje na boisku w zależności od danego systemu - przyznał po meczu trener Lecha.

Przy braku wielkich transferów i pozyskaniu za darmo Tomasza Cywki z Wisły Kraków oraz Karola Szymańskiego z Polonii Środy Wielkopolska, serbski szkoleniowiec postanowił dać szansę piłkarzom, którzy teoretycznie byli na wylocie z Lecha lub grali w nim bardzo mało bądź wcale. W sobotnim sparingu 45 minut dostał m.in. Niklas Bärkroth, o którego potencjalnym odejściu dość sporo mówiło się od pewnego czasu, gdy nie dostawał w ogóle okazji od Bjelicy. Całe spotkanie rozegrał z kolei Vernon de Marco, którego Djurdjević dobrze poznał podczas trenowania go w rezerwach. Na takiej samej zasadzie w pierwszej drużynie znalazł się teraz też wychowanek Kolejorza Marciej Orłowski, który w sobotnim sparingu pojawił się na boisku w drugiej połowie. 

Wciąż nie wiadomo też, który bramkarz będzie numerem jeden w najbliższym sezonie. W nowym sztabie zabrakło bowiem Andrzeja Dawidziuka, a nowym trenerem bramkarzy został poprzednio współpracujący z Djurdjeviciem w rezerwach doświadczony Zbigniew Pleśnierowicz. W meczu z Wartą każdy z bramkarzy (Burić, Putnocky i Szymański) dostali po 30 minut gry.


Dużo mniejsze problemy ma póki co Petr Němec. Opiekun Warty, z którą niedawno przedłużył kontrakt, dysponuje obecnie znacznie szerszą kadrą niż Djurdjević, w dodatku w sobotnim meczu testował dwóch byłych piłkarzy Kolejorza. Marcin Wasielewski za kadencji Nenada Bjelicy zagrał w dwóch spotkaniach Ekstraklasy, a ostatnie pół roku spędził na wypożyczeniu w Zniczu Pruszków. Z kolei Niklas Zulciak ma na swoim koncie nawet mistrzostwo Polski, kiedy to u Macieja Skorży zaliczył dwa epizody w sezonie 2014/2015. Jego kariera od tego czasu nie nabrała jednak zawrotnego tempa, w minionych rozgrywkach strzelił co prawda 9 goli w barwach II-ligowej Wiśle Puławy, ale nie zdołał uchronić tej drużyny przed spadkiem.

W sobotnim meczu szczególnie ten pierwszy zaprezentował się z dobrej strony. Zieloni poszukują zawodnika mogącego grać na bokach defensywy, więc Wasielewski ma spore szanse na angaż w beniaminku I ligi. Drugi nie wykazał się niczym szczególnym, ale obaj będą jeszcze trenować z Wartą w najbliższym tygodniu i być może już przed kolejnym meczem kontrolnym (sobota przeciwko Miedzi) poznamy decyzje w sprawie ich przyszłości.

Lech w sobotę mocno rozpoczął i już po kwadransie prowadził 2:0 po dwóch trafieniach Kamila Jóźwiaka. Skrzydłowy Kolejorza w Djurjdevicia ma być jednym z liderów, a przede wszystkim regularnie grać, co nie było takie pewne jeszcze rok temu, kiedy ze względu na zamieszanie wokół kontraktu, został odsunięty od pierwszego składu. Pomóc może mu w tym fakt, że ze swoim nowym szkoleniowcem pracował już w rezerwach.

- Grałem już w 1-3-5-2 u trenera w rezerwach. Wiem mniej więcej, o co w nim chodzi, ale wiemy, że musimy jeszcze sporo nad tym popracować. Należy teraz przede wszystkim popracować nad tym, aby lepiej wprowadzać piłkę do tych dalszych sektorów - przyznał po meczu strzelec obydwu goli.

Duma Wielkopolski miała jeszcze wiele innych sytuacji, ale szczególnie w drugiej połowie defensywa Warty prezentowała się co najmniej solidnie. Z dobrej strony pokazał się choćby debiutujący Cywka (przejął legendarny numer 19, w przeszłości należący m.in. do Nickiego Bille Nielsena), którego strzał już w drugiej połowie w niezłym stylu zatrzymał Adrian Lis. Na wahadle dobrze czuł się Piotr Tomasik, a sporo ruchu do gry próbował też wprowadzić Bärkroth.

Co ciekawe, kapitanem Lecha w pierwszej połowie był Christian Gytkjaer, a kiedy Duńczyka po przerwie zastąpił Paweł Tomczyk (ten na placu gry pojawił się z 11. na plecach), to opaska kapitańska trafiła do... Łukasza Trałki. Djurdjević po meczu zaznaczył jednak, że jeszcze nie ma wybranego kapitana na przyszły sezon:

- W każdym z tych sparingów będziemy dawać opaskę komuś innemu. Chcemy zobaczyć, jak każdy się z nią czuje i w jakim stopniu potrafi być wtedy odpowiedzialny za drużynę, a także, czy ta opaska go mobilizuje, a może jednak ogranicza. Na pewno tak jak zespół jest ważny, tak i każdy zawodnik jest ważny, dlaczego więc każdy nie może być kapitanem? Decyzję o tym, kto nim będzie w przyszłym sezonie podejmę wkrótce. Być może lider wyklaruje się też naturalnie.

W zespole Zielonych już na samym początku spotkania świetną okazję mógł mieć Piceluk, ale przegrał pojedynek biegowy z jednym z defensorów Lecha. Z kolei już po przerwie Warta powinna mieć rzut karny po tym, jak ręką w polu karnym zagrał Vernon de Marco. Sędzia nie zdecydował się jednak pokazać na jedenasty metr i ostatecznie Kolejorz dowiózł do ostatniego gwizdka wynik 2:0.

Pierwotnie Lech miał rozegrać w Opalenicy jeszcze dwa sparingi, ale nie udało się znaleźć sparingpartnera na 27 czerwca. Duma Wielkopolski za tydzień (sobota 30 czerwca) zmierzy się więc z Hapoelem Beer Szewa, po czym wróci do Poznania. Jego kolejni rywale to m.in. AEK Larnaka oraz FK Zeleziarne Podbrezova.

Lech Poznań - Warta Poznań 2:0 (2:0)
23.06.2018, Stadion Miejski w Opalenicy, 10:00

Gole: 5' 15' Kamil Jóźwiak

Lech: Jasmin Burić (31. Matus Putnocky, 59. Karol Szymański) – Rafał Janicki (46. Maciej Orłowski), Thomas Rogne, Vernon De Marco – Maciej Makuszewski (46. Tymoteusz Klupś), Tomasz Cywka (46. Łukasz Trałka), Maciej Gajos, Piotr Tomasik (46. Volodymyr Kostevych) - Darko Jevtić (46. Mihai Radut), Christian Gytkjaer (46. Paweł Tomczyk), Kamil Jóźwiak (46. Nicklas Barkroth)

Warta: Tomasz Laskowski (46. Adrian Lis) – Marcin Wasielewski, Bartosz Kieliba, Tomasz Dejewski (46. Mateusz Wypych), Radosław Jasiński (46. Krzysztof Biegański) – Artur Marciniak (75. Michał Grobelny), Michał Grobelny (46. Bartosz Kalupa), Krystian Sanocki (46. Niklas Zulciak), Nikodem Fiedosiewicz (46. Jakub Kiełb), Adrian Cierpka (46. Robert Janicki) – Paweł Piceluk (46. Michał Przybyła)


Piotrek Przyborowski
📷 Irek Pindral

0 komentarze:

Prześlij komentarz