aosporcieaosporcieaosporcie

16 czerwca 2018

Przewrót Majowy


Radosław Majewski w Lechu Poznań szczególnie w swoim pierwszym sezonie przy Bułgarskiej rozegrał naprawdę więcej niż kilka niezłych meczów. Tymczasem kibice Kolejorza i tak pewnie zapamiętają go przez pryzmat zmarnowanej setki w finale Pucharu Polski. Pruszkowianin dostał oficjalne pozwolenie klubu na szukanie nowego pracodawcy i ma odejść... za darmo.

To, że na brak zainteresowania dziewięciokrotny reprezentant naszego kraju narzekać nie będzie, było niemal pewne. Owszem, Maja nie ma za sobą najlepszego roku w Lechu (ale kto też miał?), ale wciąż we wszystkich rozgrywkach w sezonie 2017/2018 zdołał uzbierać cztery gole i siedem asyst. Owszem, spora część z tego dorobku została przez niego dopisana w dwóch meczach z Pelisterem, ale 31-latek miał też dwa niezłe okresy w Ekstraklasie - w sierpniu oraz na początku kwietnia pod koniec rundy rewanżowej. W kluczowym dla losów tej fazy sezonu spotkaniu z Górnikiem Zabrze zaliczył perfekcyjny występ, wieńcząc go golem i asystą.

Wszystko to w sezonie, który dla nieco był ogromną huśtawką nastrojów. Lecha opuścić miał już zimą, kiedy to Nenad Bjelica planował go umieścić w grupie z Nickim Bille Nielsenem oraz Denissem Rakelsem. Chorwat zarzucał Majewskiemu słabą formę i postawę na treningach. Ostatecznie jednak Maja dostał od szkoleniowca szansę, by pokazać swoje umiejętności wiosną.

W 2018 roku rzeczywiście Bjelica stawiał na byłego zawodnika Nottingham Forrest, którego zabrakło jedynie w trzech wiosennych spotkaniach. W pozostałych pojawiał się na boisku w pierwszym składzie. Chociaż wydawało się po owym spotkaniu z Górnikiem, że formę złapał w najlepszym możliwym momencie, ostatecznie w rundzie finałowej dostosował się do poziomu reszty zespołu.

79 meczów, 14 goli i 17 asyst - takie są jednak liczby Majewskiego w Lechu w ciągu ostatnich dwóch lat i należy przyznać, że to statystyki całkiem niezłe. Sezon 2016/2017 był najlepszym w całej karierze pruszkowianina. 

Wydaje się, że zbyt wiele osób oczekiwało od Majewskiego w Kolejorzu po prostu zbyt wiele. Oczywiście przez lata był on etatowym pomocnikiem w Championship, ale wcale nie miał tam żadnych rewelacyjnych wyników. W zespole dwukrotnego zdobywcy Pucharu Europy na podobnym poziomie prezentował się jedynie w rozgrywkach 2009/2010 oraz 2012/2013. Prawdziwy renesans formy Majewski przeżył jednak w Poznaniu.

Oczywiście, z pewnością inna byłoby postrzeganie 31-latka przez wielkopolskich kibiców, gdyby ten wykorzystał swoją szansę w końcówce finałowego spotkania Pucharu Polski przeciwko Arce Gdynia w maju 2017 roku i tym samym na stałe zapisał się na kartach historii klubu. Owa sytuacja, w której Maja z kilku metrów nie trafił do bramki gdynian chyba zresztą była momentem zwrotnym w karierze tego piłkarza przy Bułgarskiej. Chociaż po samym finale jeszcze się podniósł, strzelając do końca sezonu trzy gole w meczach Bruk-Betem, Wisłą Kraków i Jagiellonią, to kibice nie potrafili wybaczyć mu błędu ze Stadionu Narodowego.


Skoro Janekx89 na Twitterze pisał ostatnio, że Majewskim interesuje się teraz połowa naszej ligi, to tym bardziej nie mogę jednak zrozumieć, dlaczego klub planuje z nim rozwiązać jego obowiązujący do przyszłego roku kontrakt i pozwolić mu odejść za darmo. Przecież nawet za tak problematycznego w ostatnich swoich tygodniach przy Bułgarskiej Marcina Robaka udało się Dumie Wielkopolski w minionym sezonie wydębić około 50 tysięcy euro. Czy naprawdę prowadząca ponoć bardzo zaawansowane rozmowy z piłkarzem Pogoń Szczecin po sprzedaży za spore pieniądze do belgijskiego Genku Jakuba Piotrowskiego nie zdołałaby wysupłać na Majewskiego choćby tych stu tysięcy euro? Może to nie są ogromne pieniądze, ale z pewnością klub mógłby dokonać za nie pewnych inwestycji.

Jakkolwiek jednak zakończy się cała przygoda Radosława Majewskiego z Lechem Poznań, niewątpliwie była (i zresztą nadal jest) to postać co najmniej barwna. Laureat Turbokozaka w sezonie 2016/2017, piłkarz wygadany i przy tym zabawny. Jego wypowiedzi z pewnością będzie w Poznaniu brakować. Ivan Djurdjević chce jednak tworzyć przy Bułgarskiej swój projekt. A skoro nie widzi w tych planach Majewskiego i chce tworzyć środek pola Kolejorza od nowa, to trzeba pozwolić mu działać. A Maja z pewnością sobie jakoś poradzi.


Piotrek Przyborowski
📷 Oskar Jahns / aosporcie.pl

0 komentarze:

Prześlij komentarz