aosporcieaosporcieaosporcie

5 października 2021

Młodzieżowcy Warty Poznań pod lupą. "Spodziewałem się po nich więcej"

foto: Piotrek Przyborowski / aosporcie.pl

Budzą nadzieje, ale na razie zawodzą. To nie najlepszy początek sezonu w wykonaniu młodzieżowców Warty Poznań, szczególnie Szymona Czyża i Konrada Matuszewskiego. W obronę bierze ich jednak trener Piotr Tworek.

Zieloni są w tarapatach. Nie tylko czekają na drugie ligowe zwycięstwo od blisko dwóch miesięcy (ostatnie odnieśli 6 sierpnia w wygranym 4:0 meczu z Górnikiem Łęczna), ale i samo punktowanie przychodzi im z ogromnym trudem. Na domiar złego w ubiegłą środę z rozgrywek pucharowych wyrzuciła ich Olimpia Grudziądz. 

Zdaje się, że problem ubiegłorocznego beniaminka ma szerokie i rozległe korzenie. Choć może powinniśmy powiedzieć: - To nie my mamy problem. To ten trudny czas ma problem, bo trafił na Wartę Poznań. I ma przerąbane, bo jeszcze nie wie, co go z nami czeka - cytując trenera Piotra Tworka.

Spełniając wymóg

Co niepokoi, a w czym można upatrywać pola do poprawy, to postawa młodzieżowców. Kadra Zielonych liczy ich ośmiu. To progres w stosunku do początku poprzedniego sezonu. Nie oznacza to jednak, że drużyna dwukrotnych mistrzów Polski znajduje się w lepszym położeniu.

  • Jędrzej Grobelny (bramkarz, rocznik 2001): 0 minut
  • Patryk Prange (bramkarz, rocznik 2002): 0 minut
  • Bartłomiej Burman (obrońca, rocznik 2001): 68 minut w Fortuna Pucharze Polski 
  • Filip Małek (obrońca, rocznik 2002): 0 minut
  • Konrad Matuszewski (obrońca, rocznik 2001): 662 minut we wszystkich rozgrywkach
  • Wiktor Pleśnierowicz (obrońca, rocznik 2001): uraz
  • Szymon Czyż (pomocnik, rocznik 2001): 520 minut we wszystkich rozgrywkach, 1 asysta
  • Jakub Sangowski (napastnik, rocznik 2002): 57 minut we wszystkich rozgrywkach 

Zdecydowanie widać bowiem, że sztab szkoleniowy poznaniaków korzysta głównie z dwóch młodzieżowców: Matuszewskiego oraz Czyża. Co możemy powiedzieć na temat ich dotychczasowych występów? Stosunkowo niewiele pozytywnego.

Oczekiwania wobec nich były duże. Są to w końcu zawodnicy o dość ciekawych życiorysach, mający na swych kontach kilkadziesiąt występów na różnych poziomach rozgrywkowych.

- Jeśli chodzi o Czyża, miałem wobec niego duże oczekiwania, bo pamiętałem go jeszcze z juniorów Lecha Poznań jako chłopaka z "sufitem" możliwości dość wysoko. Czołowy zawodnik swego rocznika. Ciągnie się też za nim debiut w Lidze Mistrzów. Myśleliśmy, że od razu będzie taką jakościową postacią w tym zespole - ocenia Damian Smyk, dziennikarz Weszlo.com. - Matuszewski natomiast ma dość duże doświadczenie na poziomach niższych niż Ekstraklasa i wydawało się, że taki chłopak nie będzie mieć problemów, aby od razu przenieść się to piętro wyżej - dodaje.

Jedna asysta Czyża nie czyni

Choć pierwsze spotkania w ich wykonaniu były przyzwoite, ostatnie tygodnie nie są usłane różami. Szczególnie duży zawód może być odczuwalny w kontekście Czyża - wciąż mamy bowiem w pamięci bardzo dobre występ tego zawodnika w inaugurującym sezon starciu ze Śląskiem Wrocław (2:2), którego potwierdzeniem była asysta i kilka naprawdę efektownych zagrań.

- Już latem słyszałem, że to chłopak nieśmiały, trochę odludek. Jak poza boiskiem, tak i na nim odnoszę wrażenie, że jest zbyt nieśmiały, a mówiąc o ofensywnym pomocniku to duża wada - zauważa dziennikarz.

Szału nie ma także spoglądając w statystykę. Zero celnych strzałów na pięć oddanych prób. Stosunkowo przeciętna liczba podań, choć generalnie poznaniaków nie znajdziemy na szczycie tego zestawienia. Tylko cztery dośrodkowania, z czego udane dwa. Tyle samo prób dryblingu, ale tu skuteczność jest jeszcze niższa. Kluczowe podania? Zanotowane właśnie we wspominanym meczu ze Śląskiem.

- Są takie momenty, w których widać, że to chłopak ulepiony z lepszej piłkarskiej "gliny". Głowa uniesiona wysoko, przegląd pola, wizja gry - to jego atuty, więc liczę, że ten progres Czyża będzie postępować - przyznaje Smyk.

Szymon Czyż (fot. Klaudia Berda)

Łatka tykającej bomby

Surowszym okiem jest postrzegany Matuszewski, któremu za poszczególne boiskowe popisy obrywa się w sieci. Niezadowolenie wobec tego zawodnika po kilku spotkaniach dało się wyczuć nawet ze strony samego Piotra Tworka.

- To dla mnie dość duże rozczarowanie na ten moment, zwłaszcza mając na uwadze momenty dekoncentracji w tyłach. Odnoszę wrażenie, że ma deficyty w ustawianiu. Nie można mu odmówić zaangażowania, bo to chłopak wchodzący w pojedynki, walczący o piłkę, biegający, ale widzę, że jeszcze sporo pracy przed nim, jeśli chodzi o takie typowe cechy bocznego obrońcy - zauważa nasz rozmówca.

Jak w przypadku Czyża, i tu spojrzymy w tabelę. Matuszewski z pewnością ma ofensywne zakusy, o czym świadczy choćby liczba posłanych dośrodkowań. Ich skuteczność jest jednak przeciętna - około 22 procent. Uwagę zwracają także dryblingi: 22, z czego 17 udanych. Nie zapominajmy jednak, że to obrońca.

- Mam w pamięci spotkania, w których drużyna przeciwna wiedziała, że to on jest tym słabym ogniwem w obronie Warty i dość brutalnie to wykorzystywała. Myślę, że trener Tworek, który lubi pracować indywidualnie z piłkarzami, robić im analizy i podnosić tę świadomość, też zwróci na to uwagę - kwituje Smyk.

Konrad Matuszewski (fot. Klaudia Berda)

Spadek jakości, ale nie potencjału

Jednym z głównych zadań skautingu Zielonych przed sezonem było nie tylko uzupełnienie kadrowych luk, ale też zabezpieczenie pozycji młodzieżowca. Zestawiając pozyskanych i opisywanych przez nas zawodników z Aleksem Ławniczakiem czy Maciejem Żurawskim, nie da się zaprzeczyć, że choć potencjału odmówić im nie można, to na ten moment spadek jakości jest zauważalny.

Jeśli bowiem tylko zdrowie mu dopisywało, a na drodze nie stawały żadne inne przeciwności, w ubiegłym sezonie mogliśmy być pewni obecności Ławniczaka w składzie. - Tu praktycznie nie było widać tego przeskoku z I ligi do Ekstraklasy - uważa Smyk. "Kombinowanie" zaczynało się w momencie absencji lub zawieszenia obrońcy, co kilkukrotnie doprowadzało m.in. do zmiany w bramce Zielonych. To właśnie w takich okolicznościach oglądaliśmy Daniela Bjelicę.   

Zimą problem ten rozwiązano poprzez sprowadzenie wspomnianego Żurawskiego. - Gdy wiosną doszedł do składu Maciek Żurawski, to było widać, że ten chłopak umie grać w piłkę, ma dużą pewność siebie. Trochę szkoda, że wrócił do Pogoni Szczecin, bo na pewno byłby ważnym punktem tego zespołu, szczególnie w kontekście środka pola - zauważa dziennikarz Weszlo.com.

Trener bierze ich w obronę

Trener Tworek wciąż nie może sobie pozwolić na klasyczną wymianę młodzieżowca 1:1, bowiem w większości występuje oni na różnych pozycjach. I choć sam wydaje się nie być zwolennikiem tego wymogu, uważając, że grać powinni najlepsi, bierze w obronę swoich zawodników.

- Jest to dla nich trudny start ze względu na fakt, że łatwiej byłoby im się wkomponować w drużynę w przypadku lepszych wyników. Teraz każdy z nich, ale też pozostałych chłopaków, musi dać z siebie maksimum. Jeszcze wśród młodzieżowców nie ma dużego doświadczenia, jeśli chodzi o ekstraklasę, ale musimy ich szybko dopasować. Ciągle szukamy tego optymalnego ustawienia i to też może być dla nich problem - komentuje szkoleniowiec.

Jakub Sangowski (fot. Klaudia Berda)

To nie główna bolączka Zielonych

Jak zostało zauważone na początku tego tekstu: młodzieżowiec to tylko jeden z elementów składowych problemu, z którym boryka się Warta Poznań. Trudno bowiem nie zwrócić uwagi na zawodzący atak - na gola poznaniacy czekają od końca sierpnia - czy sypiącą się obronę. - Jeśli miałbym wskazywać, to młodzieżowcy w hierarchii problemów Zielonych byliby na siódmym, może ósmy miejscu - ocenia Smyk.

Czytaj też 👉 "Raków pewnie pokonuje Wartę. Cudu w Częstochowie nie było"

Gdyby spojrzeć na roczniki graczy spełniających obecnie wymóg młodzieżowca, Warta Poznań może czuć się zabezpieczona pod tym względem na najbliższy sezon czy nawet dwa. Jednak nie da się zaprzeczyć, że zawodnik wiodący, legitymujący się takowym statusem, przydałby się Zielonym od zaraz. Na zostanie takowym z pewnością zadatki ma Czyż, bowiem sufit możliwości ma zawieszony na tyle wysoko, by doskoczyć do poprzeczki zawieszonej przez poprzedników. 

I wciąż będziemy odwoływać się do meczu ze Śląskiem. Takiego gracza, jakim był właśnie w tym starciu, Zielonym teraz w ofensywie po prostu potrzeba.

Wiktoria Łabędzka
 @w_labedzka
📷 Klaudia Berda, Piotrek Przyborowski / aosporcie.pl

0 komentarze:

Prześlij komentarz