aosporcieaosporcieaosporcie

3 października 2021

Raków pewnie pokonuje Wartę. Cudu w Częstochowie nie było

foto: Piotrek Przyborowski / aosporcie.pl

Warta Poznań przegrała z Rakowem Częstochowa 0:3. Momenty w grze Zielonych były, lecz nie zmienia to faktu, wciąż dają im o sobie znać dobrze znane w tym sezonie demony, a drużyna trenera Marka Papszuna była stroną dominującą.

- Mamy w głowach historię naszego klubu. Ona nie była usłana różami - nie ukrywa trener Piotr Tworek. Usłane różami nie są też ostatnie tygodnie. Zielonych nie oszczędziła nawet trzecioligowa Olimpia Grudziądz (0:2), choć po meczu z Zagłębiem (0:2) wydawało się, że coś w ich grze drgnęło, dając nadzieje na lepsze jutro. Jednak jak padło też ze strony szkoleniowca poznaniaków: - Jesteśmy Wartą Poznań i na problemach budujemy swoją siłę. Każdy punkt, każde zwycięstwo jest teraz dla nas niezbędne.

Chcąc przeciwstawić się rywalom, Warta zdecydowała się na ustawienie z trójką środkowych obrońców. Miało to zwiększyć szanse na sprawienie niespodzianki w starciu z rozpędzonym Rakowem, a może - powinniśmy powiedzieć - uciszenie obaw przed srogą nauczką, które dało się wyczuć przed pierwszym gwizdkiem sędziego.

Momenty były, lecz potrzeba konkretów

Gdyby spojrzeć w statystykę po upływie około pięciu minut tego spotkania, można by stwierdzić: no tak, właśnie tego się spodziewałem - Raków posiadał inicjatywę, utrzymując się przy piłce. Jednak to właśnie wtedy futbolówka została przejęta na połowie gospodarzy przez Milana Corryna, a następnie trafiła do Adama Zrelaka. Słowak bez chwili zawahania zgrywa do Mateusza Kupczaka, który strzela kilka centymetrów obok słupka. Zapoczątkowało to lepszą grę w wykonaniu poznaniaków, potrafiących utrzymać się chwilami w pobliżu pola karnego gospodarzy.

Zgodnie z przewidywaniami piątka w obronie Warciarzy starała się tworzyć zgrany szyk. Nie uchroniło to ich jednak od straty gola. Znów po stałym fragmencie gry, znów po - zdaje się - niedopilnowaniu przeciwnika. Ivi Lopez z rzutu rożnego, podbicie - jakby od niechcenia - wbiegającego w pole karne Franka Tudora, a następnie dobry timing i precyzja Milana Rundicia pozostawiły Adriana Lisa bez szans.

Stare demony nie odpuszczały. Tak samo było w ofensywie, bo gdy gościom w końcu udało się zagrać w pole karne, było to podanie albo za mocne, albo niedokładne. I choć pod koniec połowy działo się sporo, a drużynie trenera Tworka udało się utrzymać przez kilka minut na połowie rywala, nie przyniosło to korzyści. I to mimo dobrego dośrodkowania z rzutu wolnego Corryna w 40. minucie spotkania, po którym bramkarz gospodarzy mija się z piłką, czy podłączania się pod akcje ofensywne Jana Grzesika.

Choć w następnej minucie odetchnęliśmy z ulgą - świetna kontra została bowiem zmarnowana przez Valeriane’a Gvilię, któremu po prostu zabrakło szybkości - do przerwy mieliśmy 2:0. Mimo długich "narad" z sędzią VAR, arbiter spotkania, Tomasz Kwiatkowski, uznaje trafienie wprowadzonego przed kwadransem Vladislava Gutkovskisa.

Szybki cios i bezradność

Jakakolwiek myśl przyświecała drużynie trenera Tworka po przerwie, szybko została poddana weryfikacji. Jak inaczej nazwać bowiem bramkę Andrzeja Niewulisa, która padła z resztą po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Lopeza? I choć przed przerwą Warta momentami próbowała przeciwstawić się gospodarzom, czasem nawet udając się trochę ich zaskoczyć, w tym fragmencie spotkania coraz częściej do głosu dochodziła bezradność.

Częstochowianie mają pożądany, bezpieczny wynik. Grają spokojnie, w odpowiednich momentach dodając gazu. Tak też było choćby w 60. minucie, kiedy cudem futbolówka zaplątała się pod nogami Lisa, co uchroniło poznaniaków przed utratą kolejnego trafienia. Gdy w końcu udało im się wejść w pole karne przeciwnika, zdarzało im się samym przeszkodzić. Jeśli zwrócić uwagę na którąś z prób Zielonych, to tę Grzesika na niespełna kwadrans przed końcem spotkania. I mocnym strzałem zza pola karnego nie udaje się jednak pokonać bramkarza Rakowa, choć próba ta sprawiła mu nieco problemu.

Czytaj też 👉 Koncert Jakuba Kamińskiego. Lech Poznań wysoko zwycięża w meczu na szczycie

Zieloni czekają na drugie zwycięstwo w tym sezonie blisko dwa miesiące. Co gorsze: zdobycie choćby punktu przychodzi im z ogromnym trudem. Zacięła się ofensywa, a i obrona coraz częściej szwankuje. Szukając sposobu na przeciwstawienie się częstochowianom, do składu powraca Bartosz Kieliba, ale ogromne serce oraz charakter kapitana zespołu niestety dziś mu nie pomogły. Czas na przerwę na zgrupowania kadr narodowych. Czas na refleksję przy Drodze Dębińskiej.

Raków Częstochowa - Warta Poznań 3:0 (2:0)
3.10.2021, Stadion Rakowa w Częstochowie, 10. kolejka Ekstraklasy

Gole: Rundić 22', Gutkovskis 45', Niewulis 47'

Raków: Kacper Trelowski - Andrzej Niewulis, Tomas Petrasek, Milan Rundić (81' Giannis Papanikolaou) - Fran Tudor, Valeriane Gvilia, Marko Poletanovic (88' Miguel Luis), Mateusz Wdowiak (81' Wiktor Długosz) - Ivi Lopez, Sebastian Musiolik (31' Vladislav Gutkovskis), Alexandre Guedes (81' Daniel Szelągowski)

Warta: Adrian Lis - Jan Grzesik, Bartosz Kieliba, Robert Ivanov, Aleks Ławniczak, Konrad Matuszewski - Jayson Papeau (46' Mateusz Kuzimski), Łukasz Trałka, Mateusz Kupczak (46' Michał Kopczyński), Milan Corryn (71' Mario Rodriguez) - Adam Zrelak (61' Szymon Czyż)

Żółte kartki: 33' Kupczak

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)

Wiktoria Łabędzka
 @w_labedzka
📷 Piotrek Przyborowski / aosporcie.pl

0 komentarze:

Prześlij komentarz