aosporcieaosporcieaosporcie

1 lutego 2015

70 minut zaciskania kciuków i... mamy brąz!


To nie był mecz dla ludzi o słabych nerwach, tak samo jak to nie były Mistrzostwa Świata dla ludzi o słabych nerwach. To był dramatyczny turniej, który jednak dla reprezentacji Polski skończył się happy endem. Ta pokonała w meczu o trzecie miejsce Hiszpanię i wraca do domu z brązowymi medalami.


Mecz z aktualnymi jeszcze mistrzami świata zaczął się dla nas wyśmienicie. Po siedmiu minutach prowadziliśmy z La Fura Roja 3:0. Potem mecz układał nam się różnie, ale był strasznie wyrównany, o czym świadczy fakt, że do przerwy mieliśmy remis 13:13.

Po przerwie Polacy stracili inicjatywę, Hiszpanie zaczęli dominować, a podopieczni Michaela Bieglera momentami wręcz jakby bali się rzucać na bramkę Gonzalo Péreza de Vargasa, który w trakcie zarówno pierwszej jak i drugiej połowy był bardzo bliski wybronienia rzutów karnych wykonywanych przez Bartosza Jureckiego.


Kiedy na 10 minut i 5 sekund przed końcem spotkania Hiszpanie prowadzili już czterema bramkami, wydawało się, że o zdobycie brązowego medalu będzie bardzo trudno. Michał Szyba na niecałe cztery minuty przed końcem został wykluczony na dwie minuty, Michael Biegler wycofał bramkarza i zdecydował się na grę szóstką w polu. Jego pokerowe zagranie w jednej akcji się sprawdziło, Szmal wrócił do bramki. W ostatniej akcji meczu (dokładnie w ostatniej sekundzie) wspomniany już Szyba trafił w niesamowitych okolicznościach, tym samym wyrównując i doprowadzając do dogrywki - Polska oszalała.

Rzadko kiedy zdarza się, bym był tak nerwowy, a zarazem tak szczęśliwy w ciągu kilkunastu sekund. To były nieprawdopodobne emocje i tak, jak zaznaczali komentujący ten mecz Maciej Iwański i Piotr Dębowski, ta akcja przejdzie do historii polskiego sportu podobnie jak fenomenalny gol Artura Siódmiaka z MŚ 2009.


W dogrywce emocje osiągnęły swoje apogeum. Obie drużyny swoje akcje grały bardzo nerwowo, na szczęście więcej zimnej krwi, mimo kilku młodych piłkarzy na boisku, zachowali Polacy, którzy w ciągu tych dziesięciu minut strzelili pięć goli. Hiszpanie o jedną mniej, co ostatecznie zaowocowało kolejnym historycznym sukcesem. Żeby jednak nie było, że w dogrywce emocji zabrakło - wręcz przeciwnie, w ostatniej akcji doszło do faulu, po którym zawodnicy z Półwyspu Iberyjskiego dostali rzut wolny. Wpierw miał być to tylko rzut, potem do głosu doszedł delegat IHF (notabene ten sam, co w meczu Polska - Katar), który kazał cofnąć czas o trzy sekundy. Hiszpanie zyskali więc szansę na strzał z rozegraniem. Swojej sytuacji jednak nie wykorzystali i to Polacy mogli się cieszyć z wygranej.

Te Mistrzostwa Świata przejdą więc do historii nie tylko przez wielkie skandale towarzyszące całemu turniejowi (Niemcy w miejsce Australii, wycofanie się z niego Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Bahrajnu czy reprezentację gospodarzy i związane z nią zamieszanie), ale również przez brązowy medal, który jest jednym z największych sukcesów w historii polskiego szczypiorniaka. Szczególnie to cieszy, jeśli spojrzymy przez fakt tego, iż już za rok Euro 2016, którego będziemy gospodarzami, a w przypadku tej dyscypliny być może czeka nas nie tylko sukces organizacyjny.

Autor: Piotrek Przyborowski | @P_Przyborowski |  piotrek.przyborowski@gmail.com 

0 komentarze:

Prześlij komentarz