aosporcieaosporcieaosporcie

25 czerwca 2018

Nie burzmy tego pomnika! [#Młundialjeiro]


Piłkarska reprezentacja Polski od zawsze była sprawą narodową, gdy przychodzi nam grać na wielkim turnieju, to nawet osoby średnio przejmujące się piłką nożną siadają przed telewizorem i wspierają naszych. W XXI wieku mistrzostwa świata są naszą bolączką, prezentujemy się na nich zdecydowanie poniżej oczekiwań. Szkoda tylko, że cały kraj cierpi na sklerozę, oby tym razem były to jedynie zaniki pamięci...

Po wczorajszym meczu z Kolumbią, przegranym 0:3 nie mamy już żadnych szans na wyjście z grupy, co za każdym razem jest naszym celem minimum. Media i kibice już trzymają gilotynę nad głowami polskich piłkarzy i selekcjonera Adama Nawałki. Zapomnieliśmy jednak, że Kolumbia na poprzednim mundialu doszła do ćwierćfinału i niewiele brakowało, żeby wyeliminowała z niego gospodarzy turnieju - Brazylię, a kolumbijski gwiazdor James Rodriguez strzelił na brazylijskich boiskach sześć goli i został królem strzelców tamtej imprezy.

Dlaczego uwierzyliśmy, że wygramy z taką drużyną? Ktoś napompował balonik? Tak, zrobił to Adam Nawałka, który w 2014 roku poprowadził biało-czerwonych do historycznego zwycięstwa 2:0 nad Niemcami, wtedy świeżo upieczonymi mistrzami świata. Podczas Euro 2016 udowodnił, że to nie był przypadek, remisując z drużyną Joachima Loewa 0:0, po bardzo wyrównanym meczu.

Możemy mówić, że Nawałka ma najlepszy zespół w historii. Polska kadra zawsze opierała się na kilku gwiazdach i reszcie przeciętniaków. Już w drużynie prowadzonej przez Franciszka Smudę czy Waldemara Fornalika największymi gwiazdami byli Robert Lewandowski, Jakub Błaszczykowski i Łukasz Piszczek, w dodatku wszyscy trzej grali wtedy co tydzień w Borussii Dortmund i byli głównymi architektami największych sukcesów zespołu Juergena Kloppa.

Co z tych owoców polsko-niemieckiego szkolenia wycisnęli owi panowie? Franciszek Smuda podczas Euro 2012 w Polsce zremisował z Grecją i Rosją 1:1 i przegrał z Czechami 0:1, przez co pożegnaliśmy się z nadziejami na sukces na rodzimych boiskach. Po nim schedę przejął Fornalik, który eliminacje w grupie H skończył na czwartym miejscu za Anglią, Ukrainą, Czarnogórą, tylko o dwa punkty wyprzedzając Mołdawię. Wówczas w dodatku jako jedyni w całych eliminacjach straciliśmy gola w meczu przeciwko amatorskiej drużynie San Marino.

Po Fornaliku reprezentację objął właśnie Nawałka, który przez ponad cztery lata poprowadził reprezentację Polski w 49. meczach (50. zagra z Japonią). Dotychczas przegrał dziewięć meczów, w tym cztery o punkty (z Niemcami 1:3; Danią 0:4, Senegalem 1:2; Kolumbią 0:3). Średnio drużyna pod jego wodzą strzela ponad dwa gole na mecz, a traci 0,78 gola/mecz.

Nawałka w 2016 roku dał nam emocje, o których nie możemy zapomnieć, być może to był jedyny taki turniej za naszego życia i wtedy na pewno zagraliśmy zdecydowanie powyżej oczekiwań! Pierwszą bramkę straciliśmy dopiero w 1/8 finału w meczu przeciwko Szwajcarom, byliśmy blisko tego, żeby wyrzucić z turnieju ostatecznego zwycięzcę, czyli Portugalię. Dla mnie osobiście było to wydarzenie, które dało mi jakiekolwiek pozytywne emocje latem 2016 roku i będę o tym turnieju z dumą opowiadał kolejnym pokoleniom Włodarczyków.

Tym razem nie poszło nam... z Senegalem zagraliśmy jak z Danią w Kopenhadze, kiedy po prostu nie byliśmy obecni na boisku. Z Kolumbią było widać walkę, co przecież dotychczas też było rzadkością w meczach zdołowanej reprezentacji, ale niestety rodacy Pablo Escobara okazali się dla nas po porostu za mocni.

I nawet jeśli okaże się, że ten mundial będzie najgorszym w naszym wykonaniu, bo jedyną bramką będzie ta strzelona przez Grzegorza Krychowiaka i nasz dorobek punktowy będzie wynosił całe zero, to nie możemy wieszać psów na człowieku, który autentycznie wycisnął cały potencjał z tej kadry i w końcu mogliśmy uwierzyć, że potrafimy grać w piłkę. Nawałka popełnił wiele błędów przed i podczas tego mundialu, poczuł smak pieniądza, występując w wielu reklamach, ale uważam, że tylko on może stwierdzić, czy znowu jest w stanie wyprowadzić tę drużynę na prostą.

Piszę ten tekst, bo boli mnie, że od wczorajszego wieczora w kraju nad Wisłą wylewamy wiadro pomyj na tę reprezentację. Krytyka jest ważna, ale wiele reakcji jest przesadzonych. Krytykujemy bardzo łatwo i bardzo mocno. Piłkarze na mundialu nie byli w tej samej dyspozycji, formie ani wieku, co dwa lata temu i sam Lewandowski, mimo że należy do gigantów tego sportu, nie jest w stanie wiele tutaj zmienić. Podobnie jak Lionel Messi w kadrze Argentyny, która może podzielić jutro nasz losy. A przypominam, że to boski Leo pięciokrotnie odbierał nagrodę dla najlepszego zawodnika świata.

Dlatego proszę, obojętnie co się stanie dalej z trenerem Nawałką, czy zostanie, czy odejdzie - nie zapominajmy o jego zasługach, bo to dzięki niemu jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Mundial nie wybacza, jedno niepowodzenie bardzo komplikuje dalsze losy na tym turnieju. Nadal jednak możemy być z nich dumni, a trener Adam Nawałka bez wątpienia jest, jak na razie, najlepszym polskim trenerem w XXI wieku. 

Mateusz Włodarczyk
📷 Roger Gorączniak / RoGo

0 komentarze:

Prześlij komentarz