aosporcieaosporcieaosporcie

7 lipca 2022

Do Krainy Ognia z przyzwoitą zaliczką

Lech Poznań - Karabach Agdam 1:0

Sezon 2022/2023 Lech Poznań rozpoczął meczem z wysokiego C - do Poznania przyjechała drużyna Karabachu Agdam, 64. zespół Europy według rankingu UEFA, etatowy gracz faz grupowych pucharów europejskich i pogromca polskich drużyn tamże ze stuprocentową skutecznością.

@alexdetotekin prosto z Bułgarskiej | Przed meczem udało mi się porozmawiać z dwoma dziennikarzami z Azerbejdżanu, których optymizm przed meczem był wręcz porażający. Liczyli w Polsce na zadowalający wynik - czyli remis lub delikatne zwycięstwo, z którym zdecydowanie milej grałoby się na Zakaukaziu. Przedstawiając składy i dyskutując o obu jedenastkach wykazywali się dość dużą ignorancją jeśli chodzi o drużynę Kolejorza - znali jedynie Mikaela Ishaka, a personalia reszty zawodników nie mówiły im praktycznie nic. 

Nie dziwota - wszakże trzy poprzednie drużyny reprezentujące Polskę, z którymi borykał się Karabach, udało się Azerom wyeliminować bez większych problemów.  Żartując, mówili o planach wycieczki do Szwajcarii w następnej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, gdyż mecz z Lechem wydawał im się formalnością. Nie sposób jednakże nie wspomnieć tutaj o porażającej serii Karabachu - w fazie grupowej europejskich pucharów grają nieprzerwanie od sezonu 2014/2015. Sam fakt tego, iż azerscy dziennikarze przyznali się do nieoglądania ligi azerskiej, gdyż "są tam jedynie dwaj godni rywale - Neftci Baku i Gabala", a cały focus idzie na rozgrywki europejskie daje jasne świadectwo ich podejścia do tych rozgrywek.

Gol na wagę zwycięstwa

Mecz rozpoczął się wzajemnym badaniem obu ekip - Lech cofnął się na swoją połowę, czekając na wyprowadzenie kontry, natomiast Karabach cierpliwie rozgrywał piłkę przed szesnastką Kolejorza czekając na dogodne okazje i wyrwy w obronie. Te jednak się nie pojawiały i Azerowie zmuszeni byli do oddawania strzałów z dystansu, które - delikatnie ujmując - były dość słabej jakości. 

W 41. minucie znakomitym podaniem Kristoffer Velde wypatrzył Joao Amarala, a ten odegrał do swojego rodaka Pereiry. Prawy obrońca Kolejorza posłał przeszywającą pole karne płaską wrzutkę wprost na stopę Mikaela Ishaka, który dostawiając ją do lecącej piłki dał prowadzenie mistrzom Polski.

Była szansa na dobicie

Początek drugiej połowy był bardzo niebezpieczny dla poznaniaków. Karabach przejmował inicjatywę, "siedział" wręcz na drużynie Kolejorza, lecz nie stwarzał sobie - podobnie jak i w pierwszej odsłonie spotkania dogodnych sytuacji do strzelenia bramki. Największe zagrożenie ze strony azerskiej wynikało z indywidualnych błędów graczy Lecha. Po stracie przed polem karnym Radosława Murawskiego podkręcony strzał Zoubira odbił Artur Rudko, natomiast przy dość naiwnym zagraniu głową Antonio Milicia do ukraińskiego golkipera Azerowie nie zdążyli się połapać i wykorzystać tego błędu. 

W 67. minucie gracze Lecha stworzyli sobie najlepszą sytuację w drugiej części spotkania - Filip Szymczak przyjął piłkę w polu karnym, oddał strzał swoją gorszą lewą nogą, ten został sparowany przez bramkarza Karabachu - Szachrudina Magomedalijewa, natomiast Michał Skóraś przekombinował - zamiast dobijać poszedł w drybling, który natychmiast zakończył się na nogach azerskich obrońców. 

Kapitan i zamykacz

Jeżeli chodzi o zawodników Kolejorza, to najwyżej należy ocenić Mikaela Ishaka i Joela Pereirę. Szwedzki kapitan harował cały mecz z przodu, wykonał niezliczoną ilość sprintów i walk o piłkę z potężnie zbudowanym Kevinem Mediną, strzelił gola i pomógł w uratowaniu zbłąkanego na murawie ptaszka, natomiast portugalski prawy obrońca zamknął całkowicie swoją stronę boiska i przepiękną asystą walnie przyczynił się do ustalenia wyniku tego spotkania. 

W tym miejscu nie sposób nie wspomnieć tu też o Abdellahu Zoubirze, niezwykle rączym i rzutkim zawodniku, którego bardzo śmiały taniec w meczu z Legią Warszawa dwa lata temu doprowadził do bramki na 2:0 dla Azerów, przyczyniającej się do wyrzucenia Legii z europejskich pucharów. Zoubir próbował swojego tańca nisko na nogach również i we wtorkowym meczu w Poznaniu, jednakowoż wspomniany uprzednio iberyjski boczny obrońca "schował go do kieszeni" i nie pozwolił się rozwinąć.

Plusów jest więcej

Sporo należy też oddać poznańskim skrzydłowym, którzy grali wręcz na pozycji mezzali - środkowego pomocnika schodzącego na boki przy akcjach ofensywnych. Trener John van den Brom ustawiając tak Kristoffera Velde i Michała Skórasia wytrącił wszystkie główne atuty ofensywne drużyny trenera Gurbanowa. Artur Rudko z kolei zaliczył naprawdę dobry oficjalny debiut w barwach Kolejorza. Nie bał się wychodzić do wrzutek, bardzo pewnie odbijał lecące w jego stronę piłki i dyrygował całym blokiem defensywy mistrzów Polski.

Czytaj też  👉 Francuz najlepszy w Parku Tenisowym Olimpia. Poznań Open znów przyciągnął tłumy

Warto też docenić poznańskich kibiców - doping Kotła przez cały mecz stał na najwyższym możliwym poziomie. Moi azerscy interlokutorzy byli pod wrażeniem poznańskich fanów, a atmosferę na Stadionie Miejskim określili mianem "jazgotu jak w ulu". Kibice Lecha Poznań od lat pokazują, że są gotowi na Ligę Mistrzów. Czy piłkarze im dorównają? O tym niebawem się przekonamy. Na początek należy utrzymać dobrą zaliczkę z Poznania na dosłownie piekielnie ciężkim terenie w Azerbejdżanie. 

Alex Detotekin
 @alexdetotekin

0 komentarze:

Prześlij komentarz