aosporcieaosporcieaosporcie

6 czerwca 2022

Francuz najlepszy w Parku Tenisowym Olimpia. Poznań Open znów przyciągnął tłumy

foto: Dawid Szafraniak

W niedzielne popołudnie zakończył się turniej ATP Challenger Poznań Open. Choć na dobrą dyspozycję Polaków mogliśmy liczyć tylko w deblu, to znów na golęcińskich kortach mieliśmy wspaniałą tenisową atmosferę, jak niemal co roku od równo trzech dekad. 

Wielki powrót Jerzyka

Jednym z ważniejszych wydarzeń na tegorocznym turnieju był powrót Jerzego Janowicza. Polak, który w ostatnim czasie nie pojawiał się zbyt często na korcie w ramach wydarzeń z cyklu ATP, dostał dziką kartę od organizatorów turnieju. 

Niestety dla Jerzyka, jak i samych organizatorów, półfinalista Wimbledonu z 2013 roku odpadł już w pierwszej rundzie. Lepszy od niego okazał się kwalifikant z Niemiec Elmar Ejupović, który pokonał JJ-a 7:6(6), 6:1. Sam Janowicz po spotkaniu przyznał, że w tym meczu przede wszystkim zabrakło mu ogrania i rytmu meczowego. 

Inni nasi reprezentanci również pożegnali się z turniejem w pierwszej rundzie gry pojedynczej. Maks Kaśnikowski przegrał z Camilo Ugo Carabellim z Argentyny. Choć Polak spotkanie przeciwko turniejowej ósemce zaczął na naprawdę wysokim poziomie, wygrywając pierwszego seta 7:5, w dwóch kolejnych niestety lepszy okazał się już Argentyńczyk. Daniel Michalski gładko przegrał natomiast z Ukraińcem Georgijem Krawczenko 5:7, 2:6.

foto: Piotrek Przyborowski / aosporcie.pl

Numer jeden górą

W ostatecznym rozrachunku turniej singla zakończył się bez niespodzianek. Najlepszy okazał się Arthur Rinderknech z Francji, najwyżej rozstawiony tenisista na poznańskim turnieju. W finale po bardzo ciekawym i emocjonującym meczu pokonał Tomasa Barriosa Verę z Chile 6:3 7:6(2). Wcześniej, po drodze Francuz stracił tylko jednego seta w meczu przeciwko Krawczence. 

Francuz sprawiał wrażenie, jakby nie w każdym meczu chciał z siebie dawać sto procent, bo nie zawsze było mu to potrzebne. Przy decydujących piłkach reagował jednak na sytuację na korcie odpowiednio i pokazał w stolicy Wielkopolski naprawdę kilka fajnych zagrań. 

Nazwiska do zapamiętania

Takie turnieje jak Poznań Open są oczywiście kuźnią wielu talentów. To przecież w Poznaniu przed wejściem do światowej elity wygrywali Jerzy Janowicz oraz Hubert Hurkacz. Warto oczywiście obserwować karierę Ridnkernecha, który jak przystało na turniejową jedynkę, był poza zasięgiem swoich przeciwników. 

Innymi tenisistami, którzy za kilka lat mogą namieszać w światowym tourze, są 23-letni Zizou Bergs z Belgii, który obecnie jest 199. rakietą świata, ale w Poznaniu pokazał się z naprawdę dobrej strony, grając ciekawy tenis i wygrywając z zawodnikami, z którymi wydawało się, że nie miał szans. Ciekawie zaprezentował się też Chun-hsin Tseng z Tajwanu, który ma zaledwie 20 lat i w tym momencie znajduje się na najwyższej w swojej karierze 108. pozycji w rankingu. Tajwańczyk także sprawiał wrażenie bardzo kreatywnego zawodnika, choć czasami nadużywał skrótów. 

Czytaj też 👉 Golęcin ugościł kolejne wielkie święto lekkoatletyki. "Kibice naprawdę nas tu napędzają"

Polsko-amerykański debel triumfował

Honor gospodarzy uratował Szymon Walków, który w parze z Amerykaninem Hunterem Reesem wygrał cały turniej, w finale pokonując czeską parę Marka Gengela i Adama Pavlaska 1:6, 6:3, 10:6. Para Walków-Reese wzięła rewanż za parę Krawczenko-Peliwo, którzy w półfinale przegrali z Czechami 3:6, 2:6. 

Mateusz Włodarczyk
 @mtwlodarczyk 
📷 Dawid Szafraniak; Piotrek Przyborowski / aosporcie.pl

0 komentarze:

Prześlij komentarz