aosporcieaosporcieaosporcie

17 grudnia 2021

Lech Poznań z lekką zadyszką. Oby to nie były stare demony

foto: Damian Garbatowski / aosporcie.pl

W miniony weekend nastroje w poznańskich domach były dalekie od optymizmu. Piłkarze Macieja Skorży rozegrali jeden z najgorszych meczów w sezonie, przegrywając 1:2 z rewelacyjnym Radomiakiem Radom. Od razu po meczu zaczęto się zastanawiać czy nie wracają stare demony. W niedzielę w meczu z Górnikiem Zabrze zadaniem Kolejorza będzie pokazanie, że porażka na Mazowszu była jedynie wypadkiem przy pracy.

Drużyna nie-idealna

Jesień sezonu 2021/2022 przy Bułgarskiej upływała niemal bez kłopotów. Lech mimo goniących go Pogoni Szczecin i Lechii Gdańsk pewnie sadowił się na fotelu lidera. Dobre wyniki szły w parze ze świetną grą. Jednak już w Lubinie czuć było, że nie wszystko w tej maszynie działa jak powinno. Dwie stracone bramki, w tym jedna z rzutu różnego mogły pewnie sprawić flashbacki z czasów schyłkowego Dariusza Żurawia. Ostatecznie jednak trzy punkty pojechały do Poznania. 

Mecz z Radomiakiem okazał się zimnym prysznicem. Mało co funkcjonowało w pierwszej połowie w ofensywie, nie mówiąc już o defensywie. Ta wyraźnie była elektryczna, a po Thomasie Rogne widać było brak ogrania. Stoper prawdopodobnie zagrał jeden z ostatnich meczów w barwach Lecha, jednak bynajmniej nie uświetnił go dobrym występem.

Kryzys liderów

Po przerwie gra wyglądała lepiej. Skrzydła w postaci  Ba Louy i Kamińskiego kompletnie nie działały i dopiero wejście Michała Skórasia trochę ożywiło skostniałe boczne sektory. Cieszyć może to, że Maciej Skorża ma pomysł na Skóriego, w którego postawie widać ewidentny rozwój w porównaniu do wiosny. 

Ten mecz był kolejnym z rzędu, w którym widać brak formy Ishaka. Mimo gola z rzutu karnego napastnik znowu zmarnował kilka dogodnych sytuacji, analogicznie do spotkania w Lubinie. Kapitan Kolejorza mimo dobrych statystyk strzeleckich, od czasu meczu z Legią nie imponuje. Oczywiście jest to szukanie dziury w całym, bo Mikel gra dobry sezon, jednak ostatnie tygodnie pokazują, że lider zespołu ma pewne problemy, które rzutują na całość siły ofensywnej. 

Niepokojący sygnał

Porażka z piłkarzami Dariusza Banasika nie oznacza, że należy przedefiniować wszystko, co do tej pory działo się jesienią. Do końca rundy została jedna kolejka, a jeżeli Kolejorz wygra w niej z Górnikiem Zabrze, na pewno spędzi przerwę zimową na pozycji lidera. 

Przerwa zimowa okaże się oczywiście kluczowa w kontekście decydującej fazy sezonu. Już teraz widać, że potrzebne są wzmocnienia w pewnych formacjach. Na skrzydłach brakuje jeszcze jednego zawodnika, który mógłby wspomóc zespół w momencie słabszego momentu Ba Louy czy Kamińskiego. Zimą odejdzie z klubu Thomas Rogne, który i tak u trenera Skorży pełnił marginalną rolę. Warto by było jednak sprowadzić kogoś w jego miejsce, tak aby mieć czterech stoperów na wysokim poziomie. 

Artur Sobiech może odczuwać niedosyt, gdyż grał głównie w Pucharze Polski i z tego, co da się usłyszeć, nie jest zadowolony z funkcji zmiennika Ishaka. Przy słabszej formie lidera, mógłby on bardziej naciskać na pozycję strzelca numer jeden w klubie. Wynalazek z Roko Baturiną niestety przypomniał o najgorszych eksperymentach pokroju Kaczarawy.

Cały czas mówi się o przyjściu Jesusa Jimeneza z Górnika Zabrze, który mógłby wzbogacić siłę ataku Lecha. Pewne jest jedno. Nieodzowne są transfery do klubu zimą na najbardziej newralgiczne pozycje. O to już musi zatroszczyć się Tomasz Rząsa, ale przy aprobacie Macieja Skorży. Brak współpracy między dyrektorem sportowym a trenerem w tak ważnej kwestii jak transfery będzie niewytłumaczalny. Jak pokazuje jeden, świeży przykład może to bowiem prowadzić do opłakanych skutków...

Maciej Kulczyński
 @mackul1999 
📷 Damian Garbatowski

0 komentarze:

Prześlij komentarz