aosporcieaosporcieaosporcie

12 października 2018

Pech - wyraża więcej niż tysiąc słów


Jeszcze dwa lata temu interesowały nim się kluby choćby Serie A. Już w 2014 roku był z kolei o krok od debiutu w reprezentacji Polski. Teraz Rafał Janicki jest jednym z najbardziej krytykowanych piłkarzy Lecha Poznań, a w dodatku wciąż nie do końca jest wiadome, gdzie zagra w kolejnym sezonie. Trzeba przyznać, że dość dziwnie potoczyła się kariera piłkarza, który przez wielu uważany był za przyszłego lidera biało-czerwonej defensywy.

Siódma minuta spotkania z Górnikiem Zabrze. Janicki zgrywa piłkę głową tak pechowo, że ta trafia wprost pod nogi Jesúsa Jiméneza. Hiszpan bez problemów pokonuje Matusa Putnockiego i daje gospodarzom prowadzenie. 

Słowo pech mogłoby określać większą część przygody 26-latka z Kolejorzem. Od razu przyznaję, że jako wielki fan tego defensora w Lechii Gdańsk, byłem bardzo pozytywnie zaskoczony, kiedy w lipcu ubiegłego roku trafił on właśnie na Bułgarską. W tekście opisującym jego przyjście do Lecha, również i ja przepowiadałem mu, że być może już wkrótce zadebiutuje wreszcie w reprezentacji Polski, ale nie jako Lechista, lecz Lechita.

Tak się dotąd nie stało i niewiele wskazuje na to, by w najbliższym czasie miało to ulec zmianie. Janicki, mając obok siebie tak klasowego stopera jak Emir Dilaver, radził sobie w zespole prowadzonym przez Nenada Bjelicę całkiem poprawnie. Problemy zaczęły się, kiedy ten zaczął tworzyć duet z elektrycznym Vujadinoviciem i wiecznie kontuzjowanym Ronge. Obaj niezwykle wysocy (kolejno 192 i 193 centymetry wzrostu), po prostu nie potrafili stworzyć żelaznej obrony z też nie będącym krasnalem (188) Janickim.

1425 minut - tyle rozegrał w obecnym sezonie w Lechu Rafał Janicki. W tej klasyfikacji lepsi od niego są jedynie Pedro Tiba i Chistian Gytkjaer

I chociaż to na pewno nie wzrost ma wpływ na ślamazarną grę Lecha w defensywie. Jednak kiedy do Janickiego dołączył w obecnym sezonie Dimitris Goutas, w meczach z ŁKS-em i Miedzią wyglądało to co najmniej poprawnie. Oczywiście Polak nie ustrzegł się błędów, w spotkaniu z legniczanami to między jego nogami pechowo (sic!) piłka prześlizgnęła się do bramki Lecha, jednak pod względem całokształtu był to duet, który nie popełnił zbyt wielu gaf.

Przy zdrowym Rogne, Janicki znów stworzył jednak duet właśnie z Norwegiem. Dwa gole stracone przeciwko słabemu w obecnym sezonie Górnikowi bolą równie mocno jak strata punktów na Górnym Śląsku. A ja wciąż nie mogę uwierzyć, że wśród tych pechowców znowu jest też wymieniany pochodzący ze Szczecina obrońca.

Jego dwuletnie wypożyczenie kończy się wraz z końcem obecnego sezonu. Wiadome, że przy obecnej atmosferze panującej wokół niego i formacji defensywnej, której jest on przecież współautorem, pewnie większość kibiców nie chciałoby jego pozostania przy Bułgarskiej. Ja wciąż jednak wierzę, że to piłkarz, którego stać na klasowe dyrygowanie defensorami choćby na poziomie Ekstraklasy. I mam nadzieję, że po Macieju Gajosie nie będzie to kolejny Polak poniekąd zmarnowany przez Lecha...

Piotrek Przyborowski
📷 Oskar Jahns / aosporcie.pl

0 komentarze:

Prześlij komentarz