aosporcieaosporcieaosporcie

4 czerwca 2017

Wiem, że nic nie wiem. Lech Poznań gra o wszystko


Jest tylko jeden z dziewięciu możliwych wariantów, w których Lech Poznań zostaje mistrzem Polski. Kibice w całej Wielkopolsce liczą jednak, że to właśnie ten najpiękniejszy scenariusz ziści się dzisiaj na dalekim Podlasiu. Kolejorz o 18:00 rozpocznie mecz o wszystko z Jagiellonią Białystok.

Patrząc na suche fakty, kibice Dumy Wielkopolski powinni raczej chować szampany w oczekiwaniu na ewentualne triumfy w kolejnych latach. Ekipa Nenada Bjelicy zagra bowiem z Jagiellonią, która podczas drugiej kadencji Michała Probierza uległa Lechowi zaledwie dwukrotnie - raz w lidze i raz w Pucharze Polski, choć w tym drugim przypadku dopiero po dogrywce. Oba te spotkania odbyły się w Poznaniu, co też jest w tym przypadku znamienne. Co ciekawe, Probierz do Białegostoku powrócił 7 kwietnia 2014, zaledwie dwa dni po tym, jak... Lech wygrał jeszcze z Jagą Piotra Stokowca.

Kolejorz nie wygrał z Jagiellonią od wspomnianego meczu ligowego z marca 2015. I wtedy zresztą miał dużo szczęścia, bowiem Lechici gole strzelili w samej końcówce za sprawą bocznych defensorów - Barry'ego Douglasa i Tomasza Kędziory. Od tamtego czasu Lech mierzył się z Jagiellonią pięciokrotnie i... wszystkie te mecze przegrał. Bilans goli 2:10 w tych spotkaniach to też raczej powód do wstydu.

Jakby tego było mało, Lech Poznań musi odczarować Białystok, który jest bezsprzecznie dla niego ziemią przeklętą. Po raz ostatni Kolejorz wygrał tam bowiem w... kwietniu 2013! Zwycięską bramkę zdobył w tym meczu Gergő Lovrencsics, a na ławce gości zasiadał jeszcze Mariusz Rumak. Jeśli dodać fakt, że z kadry, która udała się wówczas na mecz do Białegostoku, obecnie w Lechu grają jedynie Tomasz Kędziora (wtedy rezerwowy) oraz Jasmin Burić (zszedł z kontuzją w pierwszej połowie, zastąpił go Krzysztof Kotorowski), to mamy obraz tego, że tamten mecz powoli możemy zaliczać do późnej prehistorii polskiego futbolu.

Jeden z dziewięciu
W teorii Lech może jednak w Białymstoku wygrać, przegrać albo zremisować. Oczywiście to samo może stać się w meczu Legii Warszawa z Lechią Gdańsk. Istnieje dziewięć różnych wariantów, z których tylko jeden daje szansę Kolejorzowi na mistrzostwo kraju. Świetną grafikę dostarczył portal Ekstrastats (choć w gwoli ścisłości już wcześniej podobna tabelka krążyła po Internetach).

Każda z czterech drużyn ma wciąż o co grać i jest to absolutnie niesamowite, a w najnowszej historii naszej Ekstraklasy stanowi wręcz pewny ewenement, jeśli chodzi o 37. kolejkę. Czysto w teorii oczywiście to Legia ma zdecydowanie największe szanse na mistrzostwo kraju. Sytuacja jest o tyle ciekawsza, że nikomu nie opłaca się kalkulować. Lechii w stolicy nawet remis może nic (puchary) nie dać, z kolei zwycięzca spotkania w Białymstoku z pewnością zostanie wicemistrzem kraju.

Matúš Putnocký - Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Maciej Wilusz, Volodymyr Kostevych - Abdul Aziz Tetteh, Łukasz Trałka, Radosław Majewski - Maciej Makuszewski, Marcin Robak, Darko Jevtić

Ten skład może dzisiaj dokonać cudu. Lider przed ostatnią kolejką po raz ostatni nie został mistrzem kraju w... 1982 (nie licząc pamiętnego 1993, ale tutaj tytuł został odebrany przez PZPN). Jagiellonia, Lech i Lechia więc mogą. Legia czysto teoretycznie musi. Niech ta Bitwa o Tytuł wreszcie pozostała niezapomniana przez najbliższe lata!

Autor: Piotr Przyborowski | @P_Przyborowski | piotrek.przyborowski@gmail.com | foto: lechpoznan.pl / Przemysław Szyszka

0 komentarze:

Prześlij komentarz