aosporcieaosporcieaosporcie

18 marca 2015

Bawarskie swawole Guardioli

File:Josep Guardiola 0525.jpg
Nie ulega wątpliwości, że zmiany, które Guardiola wniósł do Bayernu to poważne, odważne rotacje. Można eksperymentować i kazać drużynie grać inaczej, tylko trzeba spełnić dwa warunki: trzeba mieć oczy i umieć ustępować.

Tytułem wstępu
Bayern Monachium to klub, który dysponuje naprawdę pokaźną kadrą. Robben, Ribéry, Lewandowski, Götze, mógłbym jeszcze długo wymieniać. Kiedy ma się taki zespół, to oczywiście 1/3 sukcesu ma się już w kieszeni. Drugą część stanowi natomiast odpowiednio dostosowana do drużyny taktyka. Bardzo lubiłem ten jeszcze nie tak dawny Bayern, kiedy trenerem Bawarczyków był Jupp Heynckes. Wówczas klub miał spory potencjał i należało go tylko dobrze wykorzystać…

16 stycznia 2013 roku…
 …gdy w Bawarii pojawił się Pep Guardiola, od razu coś mi tu śmierdziało (może dlatego, że mam wrodzoną niestrawność tego człowieka, ale mniejsza z tym). Moim zdaniem Guardiola jest po prostu słabym trenerem. Kiedy ostatnio tak podsumowałem sobie w głowie grę Bayernu, w mojej głowie pojawiało się tylko jedno słowo: chaos, chaos, chaos, cały czas chaos. Styl gry Bayernu nie opiera się bowiem obecnie na niczym innym jak na chaotycznych akcjach, wszystko bez ładu i składu. Oczywiście, teraz wszyscy mi wytkną, że się nie znam i wystarczy zobaczyć jak Bayern „pięknie rozgrywa przed polem karnym przeciwników”. Ja jednak mam na myśli coś innego.

Tiki-taka-tiki-taka-tiki-taka…
Bayern skupia się według mnie nie na tym, na czym powinien. To znaczy, silą się na coś, co im zupełnie nie wychodzi – grę „pseudozespołową”. Powód dlaczego tak sądzę jest prosty: trener mówi podajemy, a ¼ piłkarzy ma to gdzieś. O kim mówię?

Myślę, że pierwszego zawodnika nie trudno się domyśleć – Arjen Robben. Nie wątpię w umiejętności tego niesamowicie dynamicznego i świetnego technicznie piłkarza, bo gdybym wątpił, to byłbym po prostu głupi. Dręczy mnie jednak inny fakt, iż w słowniku Holendra nie figuruje takie słowo jak podaj!. Da się to zauważyć nie tylko pod samą bramką, kiedy Robben nie kwapi się, by podać lepiej ustawionemu partnerowi, ale także jeszcze podczas budowania akcji, kiedy sili się na zupełnie niepotrzebny rajd i schematyczne zejście na lewą nogę, co przeważnie jest równoznaczne ze stratą piłki na rzecz przeciwników. Raz mu się uda, dziesięć razy nie. Robben jest według mnie głównym, choć nie jedynym powodem nieskładności w grze Monachijczyków.


Dalej jest już lepiej, bo przepaść między Robbenem, a resztą nieusłuchanych piłkarzy jest dramatycznie wielka. Na drugim miejscu sklasyfikować mogę kilku zawodników, a właściwie wszystkich, o których mowa, bo na trzecie zasługuje ¾ w miarę usłuchanych. Na drugie miejsce nominowani zostali: Mario Götze, Thomas Müller i niestety, z ciężkim sercem, także Franck Ribéry, za co wszyscy mnie znienawidzą. Są to, jak ja ich nazywam, indywidualiści, którzy są dobrymi piłkarzami, ale źle to rozumieją i myślą, że wszystko im wolno. Mimo, że znają słowo „podaj!”, to nie korzystają z niego tak często jak powinni. A powinni!

Tiki-taka Guardioli to, jak dobrze wiadomo, podania. Podanie, za podaniem, podanie pogania. Długie rozgrywanie ma według schematu zmęczyć przeciwników, podczas gdy ci biegają jak dzieci za piłką, w międzyczasie próbując znaleźć lukę w defensywie rywala. Można by pomyśleć: plan doskonały. Owszem, ale nie dziś.

Ile można?!
Fakty są takie, że tiki-taka była dobra, ale tak jeszcze z 5 lat temu. Wówczas mistrzami w tej dziedzinie była FC Barcelona i jest nimi do dziś, z tym że mistrz taktyki, nie oznacza mistrza świata. Barcelona opanowała ten styl do perfekcji i do perfekcji go wyczerpała. Pokażmy to na bardzo prostym przykładzie: Żyrafa ma długą szyję, dzięki czemu z łatwością sięga po liście wysoko na drzewach. Jednak jak wiadomo, kiedyś nie była w stanie tego zrobić, bo jej szyja była za krótka. Ale dzięki ewolucji wykształciła się tak, że dziś sięga nawet na wysokość 6 metrów.

W tym przypadku żyrafa dostosowała się do środowiska na swoją korzyść, podobnie jak inne kluby, które tak przystosowały się do gry Barcelony, że w nowoczesnym futbolu tiki-taka właściwie przestaje się liczyć. Guardiola przestał być trenerem Barcelony jednak nie zmienił swoich przekonań dotyczących tego stylu gry. Nieudolnie stara się wprowadzić ją w grę Bayernu, co uważam kompletnie nie pasuje do tej drużyny. Ponadto inne kluby wiedzą, jak radzić sobie z drużynami grającymi w ten sposób i jasne jest, że za parę lat tiki-taka kompletnie straci na znaczeniu.

Ale wyniki są
Mimo mojego zdania na temat wprowadzaniu tiki-taki do Bayernu i braku asertywności Guardioli, Bayern jest drużyną, która obecnie plasuje się na pierwszym miejscu w Bundeslidze. Ich 9-punktowa przewaga świadczy o tym, że w istocie jest to najlepsza drużyna ligi niemieckiej. Także i w Lidze Mistrzów, Bawarczycy nie ustępują i mimo ostatniego słabego meczu z Shakhtarem, w środę odkupili swoje winy i zmiażdżyli rywali aż 7:0.


Moje zdanie to jak widać jedno, a gra zespołu to drugie. Jednak mówię to wszystko tylko ze względu na to, że zwyczajnie nie pasuje mi to, co obecnie dzieje się w Monachium. Uważam, że cały ten chaos nie wpływa dobrze na zespół i trener powinien się wreszcie ocknąć, bo patrząc na drużynę nie odnoszę wrażenia, że jest to zgrany zespół, który faktycznie gra ze sobą.

Recepta
Największym błędem jest według mnie wciąż wystawianie do składu Arjena Robbena. Jeśli trener do tej pory mu nie powiedział, że ma podawać, to powinien to jak najszybciej zrobić, a gdy nie przyniesie to żadnych skutków, powinien go najzwyczajniej w świecie wyrzucić za niesubordynację ze składu.

Kolejnym elementem układanki jest odpowiedni napastnik. Jeśli Guardiola chce grać taką taktyką jak do tej pory, to według mnie Lewandowski kompletnie się nie nadaje, żeby grać na pozycji napastnika w tym zespole. Lewy to lis pola karnego, on czeka na podanie do niego, żeby strzelić bramkę. Co innego, że ostatnio totalnie brak mu formy i nie umie wykorzystywać 100%-owych sytuacji, ale mniejsza z tym. Może warto, by na szpicy grał Müller, a jeśli to nie pomoże to… cóż, może warto zainwestować…

Naprawdę nie wiem, czy tylko ja jestem tak cięty na to jak ostatnimi czasy gra Bayern, czy po prostu się przyczepiam, ale uważam, że coś tu trzeba zmienić, bo meczów nie ogląda się z przyjemnością. Tiki-taka nie jest wieczna i w końcu przestanie być skuteczna… już przestaje…

Autor: Jan Śmiełowski |  jachurzeski.aos@gmail.com | foto: Wikipedia.org

1 komentarz: