aosporcieaosporcieaosporcie

12 grudnia 2019

Cała Polska nie rozumie Śląska... a przynajmniej wojewody


Mecz czwartej ekipy z aktualnie szóstą, czyli de facto jeden z największych hitów 19. kolejki Ekstraklasy pomiędzy Śląskiem Wrocław i Lechem Poznań miał być swoistym przedświątecznym prezentem dla kibiców obu ekip. Szkoda tylko, że żadni fani nie obejrzą go na żywo na Stadionie Miejskim we Wrocławiu. Ten został bowiem zamknięty własnie na to spotkanie przez wojewodę dolnośląskiego Jarosława Obrembskiego. To decyzja, która krzywdzi wszystkich.

Dlaczego w ogóle wreszcie znów całkiem nieźle się wypełniający obiekt Śląska został zamknięty? Wszystko przez zachowanie kibiców podczas... zeszłotygodniowego hitu z Legią Warszawa. Wówczas kibice obu drużyn odpalili race. Sędzia przerwał spotkanie na dziesięć minut, a w międzyczasie zastanawiał się nawet nad walkowerem. Ostatecznie mecz dokończono, a wicemistrz Polski pokonał Wojskowych 3:0 na boisku.

Zachowania kibiców zarówno Śląska, jak i Legii oczywiście nie pochwalam. Race są w Polsce wciąż takim nieco tematem tabu, często używa się tych, które naprawdę są szkodliwe, a przynajmniej uciążliwe dla innych kibiców. Niemniej, stosowane w odpowiednich proporcjach potrafią być dopełnieniem widowiska. Nie bez powodu o świetnej atmosferze i żywiołowym dopingu na polskich trybunach opowiadają często obcokrajowcy grający w naszej lidze lub mający w niej jakąś przeszłość. Oni też mają na myśli te wspaniałe oprawy, które tworzą czasem polscy fanatycy.

Nie sprawa rac jest oczywiście największym kuriozum takiej decyzji wojewody. Skoro ich wnoszenie jest na stadion nielegalne, to można było ukarać zarówno tych, którzy je na stadion wnieśli, jak i tych, którzy im na to pozwolili lub nie zrobili wystarczająco wiele, by ich powstrzymać. I w tym przypadku rzeczywiście Śląsk ukarano. Czy jednak nie nieco za surowo?

Kibice Lecha zawsze tłumnie podróżowali do Wrocławia na mecze ze Śląskiem. Tutaj wakacje 2016 / 📷 Piotrek Przyborowski

Klub z Wrocławia mecze z Legią i Lechem traktuje prestiżowo. To spotkania o osobnym, wyższym cenniku biletowym w stosunku do pozostałych ligowych meczów. To wreszcie starcia, które nawet w czasach największego kryzysu frekwencyjnego dolnośląskiego klubu potrafiły gromadzić solidną liczbę widzów na trybunach.

Dla Śląska brak kibiców na meczu z Kolejorzem to cios, który spadł na klub w końcówce jednej z najlepszej jesieni od lat. Vítězslav Lavička stworzył w obecnym sezonie bardzo ciekawy zespół, który po 18. kolejkach Ekstraklasy zajmuje w ligowej tabeli czwarte miejsce ze stratą zaledwie dwóch oczek do liderującej Pogoni. 

Forma naturalnie sprawia, że na wrocławskim stadionie znów pojawia się coraz więcej kibiców. Spotkanie z Legią obejrzało 31 819 kibiców. To nie tylko zdecydowanie rekordowa liczba widzów w obecnym sezonie na spotkaniu we Wrocławiu. Przede wszystkim to trzeci najlepszy wynik w całym ligowym sezonie. Więcej kibiców zgromadziły jedynie Derby Krakowa oraz... sierpniowe starcie Lecha ze Śląskiem rozegrane w Poznaniu.

Mecze z największą frekwencją w sezonie 2019/2020
1. Wisła Kraków - Cracovia | 33 000 | 29 września | 10. kolejka
2. Lech Poznań - Śląsk Wrocław | 32 307 | 9 sierpnia | 4. kolejka
3. Śląsk Wrocław - Legia Warszawa | 31 819 | 8 grudnia | 18. kolejka

W sobotę była szansa na zakręcenie się wokół podobnej liczby. Może, biorąc pod uwagę wysoką porażkę z Legią, nie aż tak wysoką, ale wciąż sporą. Szczególnie, że na Dolny Śląsk jak zawsze tłumnie mieli udać się z całej Wielkopolski kibice Kolejorza. Dla nich to jeden z najbliższych (i najłatwiejszych pod względem logistycznym) wyjazdów w całym sezonie.

Rozumiem, że winnych całego zamieszania trzeba było ukarać. Szkoda tylko, że przy tym wszystkim mocnym rykoszetem oberwali też inni. Po pierwsze, są nimi Bogu ducha winni ci kibice Śląska, którzy nie odpalili podczas spotkania z Legią żadnych rac. Po drugie, to wspomniani wyżej kibice Lecha, którzy tym samym nie będą mogli wesprzeć na wyjeździe będącej coraz bardziej na fali drużyny. I wreszcie po trzecie, samych piłkarzy - ci wielokrotnie przyznają, że granie przy pustych trybunach też jest dla nich trudne. Chociaż, patrząc na poniższą statystykę, dla piłkarzy Lecha to akurat wcale nie musi być aż tak duży problem...

Piotrek Przyborowski
📷 Piotrek Przyborowski / aosporcie.pl

0 komentarze:

Prześlij komentarz