aosporcieaosporcieaosporcie

28 lipca 2018

Portugal The Men. Szachtior Soligorsk - Lech Poznań 1:1


Można się aklimatyzować pół, a nawet półtora roku i wciąż grać wielką kichę. Można też tak jak Pedro Tiba i João Amaral z buta wejść do Lecha Poznań i od razu stać się kluczowymi postaciami w drużynie. Asysta tego pierwszego i gol tego drugiego sprawił, że przed rewanżem w Poznaniu Kolejorz może czuć się stosunkowo bezpieczny. Na Białorusi padł remis 1:1, chociaż wydaje się, że w czwartek Lecha było stać na nieco więcej.

A być można nawet na coś więcej zasłużył, szczególnie swoją postawą w pierwszej połowie. Trener Ivan Djurdjević kurczowo trzyma się ustawienia z trzema obrońcami. Tym razem z konieczności na newralgicznych pozycjach w defensywie wystąpił tercet De Marco - Janicki - Rogne. Na Białoruś w ogóle nie poleciał ostatnio dobrze się prezentujący Vujadinović. W roli lidera bloku defensywy w czwartek z powodzeniem zastąpił go jednak Norweg, który łapiąc coraz więcej minut, staje się pewniejszy i być może wyrasta nawet na jedną z najważniejszych postaci w tej strefie boiska. 

U Djurdjevicia formę z początku swojej przygody z Bułgarską odzyskuje też powoli Wołodymyr Kostewycz, który za Nenada Bjelicy aż do ostatniej zimy nie miał w Lechu tak naprawdę żadnej konkretnej konkurencji. I chociaż ostatnio na lewym wahadle nieźle spisywał się Piotr Tomasik, w czwartek w wyjściowym składzie wyszedł Ukrainiec. I to on miał pierwszą niezłą okazję, kiedy to po ciekawym podaniu od Tiby jego strzał zdołał wybronić jednak Andriej Klimowicz.

Przez dużą część pierwszej połowy Lech zdominował swojego rywala. Brakowało jednak skuteczności bądź odrobiny szczęścia. Tego zabrakło z pewnością Chrisitanowi Gytkjaerowi, który w jednej sytuacji przepięknie złożył się do strzału, ale piłka obiła jedynie słupek bramki gospodarzy.

Portugalska kroplówka na ratunek
Niewykorzystane sytuacje zemściły się niedługo po przerwie. W 53. minucie grający z konieczności na środku ataku nominalny skrzydłowy Elis Bakaj dostał dobre podanie, ale jego strzał powinien z łatwością wypiąstkować Jasmin Burić. Bośniak, który wrócił po meczu absencji (spotkanie z Wisłą Płock opuścił z powodu kontuzji) popełnił jednak juniorski błąd, dając tym samym ogromną radość całkiem tłumnie zgromadzonej tego dnia widowni, która zdecydowała się przyjść na mający zaledwie jedną trybunę Stadion Budaunik.

Druga połowa nie była już więc tak dobra dla Lecha jak pierwsza. Po stracie gola Kolejorz nie potrafił stworzyć sobie żadnej konkretnej sytuacji, bo gospodarze dobrze czuli się w rozbijaniu ataków poznaniaków w środkowej strefie boiska. Na szczęście Ivan Djurdjević mógł już w tym meczu skorzystać nie tylko z Tiby, ale z drugiego ze swoich portugalskich wojowników, João Amarala. To właśnie akcja tej dwójki sprawiła, że przed rewanżem to Duma Wielkopolski może czuć się pewnie. W 89. minucie kontratak Lechitów, który rozpoczął się od wybicia piłki z okolic własnego pola karnego zakończył się cudownym podaniem Tiby do Amarala i pewnym wykończeniu najdroższego piłkarza w dziejach poznańskiego klubu.

Szachtior Soligorsk nie okazał się na tyle mocną drużyną, jak go malowano. Wydaje się, że w rewanżu Lech powinien dokończyć dzieła i z portugalskim duetem wzmocnionym Gytkjaerem spokojnie awansuje do III rundy eliminacji Ligi Europy. By tak się jednak stało, Kolejorz nie powinien grać w Poznaniu na bezbramkowy remis. Już niejedna drużyna się przecież na tym mocno przejechała...


Szachtior Soligorsk - Lech Poznań 1:1 (0:0)
26.07.2018, Stadion w Soligorsku, 19:30

Gole: 53' Elis Bakaj - 89' João Amaral

Szachtior Soligorsk: Andriej Klimowicz - Igor Burko, Pawieł Rybak, Maksim Bordaczow, Siergiej Matwiejczik - Jurij Kowalow, Aleksandr Sielawa, Július Szöke, Róger Cañas, Maks Ebong (46. Siergiej Bałanowicz) - Elis Bakaj (72. Dienis Łaptiew). 

Lech Poznań: Jasmin Burić - Vernon De Marco, Rafał Janicki, Thomas Rogne - Maciej Makuszewski, Tomasz Cywka (90. Łukasz Trałka), Pedro Tiba, Wołodymyr Kostewycz - Mihai Radut (76. Maciej Gajos), Christian Gytkjaer, Darko Jevtić (70. João Amaral)

Kartki: Sielawa - Pedro Tiba (żółte)

Sędzia: Svein Oddvar Moen (Norwegia)

Ocena aosporcie.pl: Pierwsza połowa do dziennika, druga do śmietnika


Piotrek Przyborowski
📷 lechpoznan.pl/fot. Marcin Rajczak

0 komentarze:

Prześlij komentarz