aosporcieaosporcieaosporcie

12 października 2014

Polskie Dumy Narodowe: Cud nad Wisłą!


Rozpoczynamy nowy cykl felietonów na aosporcie: Polskie dumy narodowe. Będziemy w nim wspominać świeższe i trochę starsze wydarzenia, które były ważne w historii naszego sportu. Na pierwszy ogień 11 października 2014 roku, Polska wygrała z Niemcami 2:0. Takiej historii nikt się nie spodziewał. Po mistrzostwach w siatkówce wszyscy pokochali innych piłkarzy, piłkarzy siatkowych, którzy zdobyli mistrzostwo świata. Tymczasem nasi ulubieni kopacze wygrali z mistrzami świata i to 2:0! 

Glik i Szczęsny
Te dwa nazwiska, według mnie, przede wszystkim powinniśmy zapamiętać po tym meczu. Wojciech Szczęsny przepuścił tylko jeden celny strzał, notabene Lukasa Podolskiego, który trafił w poprzeczkę. Kamil Glik wybijał wszystko, co podleciało pod jego nogi. Są naszymi bohaterami.

MIL w nazwisku - klucz do sukcesu
Jedyne czego w tym meczu nie było, a co wszyscy widzieli w przedmeczowych snach, to gol Roberta Lewandowskiego. Godnie zastąpili go w obowiązkach Arkadiusz Milik i Sebastian Mila. Temu drugiemu Lewy asystował, mimo że mógł strzelać.

Ten pierwszy kapitalnie wykorzystał bajeczne dośrodkowanie Łukasza Piszczka. Sebastian Mila z kolei, po trzech latach przerwy od reprezentacji, strzelił gola Niemcom na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. Wtedy już byliśmy pewni, że historia dzieje się na naszych oczach.

W końcu ktoś nie boi się zmian 
Selekcjoner Adam Nawałka, którego przyznaję się bez bicia nie byłem zwolennikiem, postanowił zrobić zmiany w naszej kadrze. Zaczął od ustawienia - wreszcie gramy odważnie na dwóch napastników, nawet w spotkaniu z aktualnymi mistrzami świata. Jednym słowem chapeu bas.

Druga zasługa, to zrobienie z Arka Milika kogoś pożytecznego dla kadry. Za Franciszka Smudy i Waldemara Fornalika był pozornym zmiennikiem Roberta Lewandowskiego.

Jest jeszcze jedna ważna sprawa. Polska drużyna nareszcie jest jak jeden organizm, nikt się na nikogo nie obraża, że ten strzelił, a nie ten. Poza tym Polacy strzelają. Statystyka cztery strzały celne i dwie bramki mówi nam o tym, że graliśmy defensywnie, ale skutecznie w ataku, jak i w obronie.

Jedyny zarzut jaki mam do naszego selekcjonera, to wystawienie na lewą obronę Jakuba Wawrzyniaka. Paradoksalnie uspokoiłem się, kiedy Wawrzyniak doznał kontuzji. Drżałem za każdym razem, gdy Mateusz Borek wymieniał nazwisko naszego defensora. Chociaż druga połowa w wykonaniu naszej obrony była dobra, to naszym zachodnim sąsiadom parę razy udało się przedrzeć w pole karne właśnie po stronie bronionej przez zawodnika Amkara Perm.


Kamil Grosicki, nadzieja która umarła po Gibraltarze 
Popularny Grosik był alternatywą dla Adama Nawałki za kontuzjowanego Kubę Błaszczykowskiego. Po meczu z Gibraltarem i jego dwóch bramkach wszyscy byli optymistami, niektórzy sądzili, że nawet gdy Błaszczykowski będzie do dyspozycji selekcjonera to ten postawi na skrzydłowego Stade Rennais. Niestety w tym historycznym meczu był równie słaby, co Wawrzyniak.

Lewandowski drugoplanowy, ale kluczowy
Kapitan, gwiazdor reprezentacji Polski nie strzelił bramki, ale robił to, co robi najlepiej. Fantastycznie się zastawiał, kiedy musieliśmy trzymać futbolówkę przy nodze, on to robił. W samej końcówce po profesorsku holował piłkę na niemieckiej części boiska.

Jeszcze cytat z rosyjskiego dziennika Sport - Express
-Polscy kibice zapełnili stadion nie dlatego, żeby popatrzeć na mistrzów świata - powiedział po meczu Joachim Loew. Życie pokazało nam, jak rozumieć te słowa. 

Jest to historyczne zwycięstwo, nie tylko dla nas, ale też dla całego świata. Piłkarska reprezentacja Niemiec przegrała pierwszy raz od siedmiu lat w eliminacjach do mistrzostw. Ostatni raz ta sztuka udała się Czechom w październiku 2007.

0 komentarze:

Prześlij komentarz