aosporcieaosporcieaosporcie

18 lutego 2022

O trzech takich, co trzęśli ligą | Droga do stulecia

foto: Archiwum Lecha Poznań

Gdy gromadzimy się przed meczem na Bułgarskiej, często spotkając znajomych wymieniane są uwagi co do składów czy ostatnich spotkań. Na końcu często pada pytanie o trybunę, na której zasiądzie się do meczu. - Na Czapczyka, a na której mam siedzieć? - odpowiedział raz wujek autora tekstu. Poza Kotłem, na Bułgarskiej znajdują się również trybuny imienia Anioły, Białasa i Czapczyka. Nadal zbyt mało osób wie, kim był legendarny tercet ABC. Czas przybliżyć ten rozdział historii Lecha.

Tragedia II wojny światowej dotknęła wszystkich dziedzin życia, w tym również sportu. Ekstraklasa wznowiła rozgrywki dopiero w 1948 roku. Wtedy też grano system odwrotnym do tego znanego dzisiaj, czyli sezon zaczynał  się wiosną, a kończył  jesienią. 

Lech zaczął grać wówczas w najwyższej klasie rozgrywkowej. Schemat znany współcześnie został wprowadzony dopiero w 1962 roku. Tak jak 75 lat później europejskie boiska zachwycało barcelońskie MSN czy madryckie BBC, tak obrońców I ligi w 1949 roku przerażało poznańskie ABC. 

Kilerów Trzech

W swojej historii Kolejorz miał wielu znakomitych napastników. Teodor Anioła, Edmund Białas i Henryk Czapczyk stanowili o sile powojennego Lecha. Drużyna w tamtejszym okresie, zresztą jak większość zespołów starała się grać szybką, ofensywną piłką. Zaawansowana taktyka czy plan na mecz stanowiły raczej drugorzędną kwestię, a liczyło się widowisko. Przez to też wyniki spotkań z lat 50. często zakrawały na te, które znamy z hokeja. Dość powiedzieć, że często w ataku biegało po pięciu napastników.

Najdłużej związany z Lechem był Edmund Białas, który miał swój udział w budowaniu klubu, jeszcze przed II wojną światową. Od razu po wojnie pojawił się najbardziej bramkostrzelny z całego tercetu Anioła. Spore zamieszanie wywołał Czapczyk, gdyż do KKS-u przechodził z… Warty Poznań. W barwach Zielonych zdobył mistrzostwo Polski i wicemistrzostwo. Każdy z nich był zgoła o innej charakterystyce. 

Przeciwnicy, bójcie się!

Anioła wyróżniał się zdobywaniem największej ilości bramek, a przez swoje warunki fizyczne był wyjątkowo nieprzyjemny dla obrońców drużyn przeciwnych. Zdarzało mu się jednak trafiać do bramki w trudniejszych sytuacjach kosztem tych,  w których wydaje się, że wystarczy tylko dołożyć tzw. szuflę

Edmund Białas z kolei umiał doskonale uderzyć z dystansu, dzięki naturalnej zdolności gry obydwiema nogami. Był skutecznym egzekutorem stałych fragmentów gry, zwłaszcza rzutów wolnych bezpośrednich. 

Czapczyk natomiast był raczej asystentem w tercecie i nad własne rekordy indywidualne przedkładał dobro zespołu. Zdecydowanie częściej dogrywał, ale to z jego podań miało padać najwięcej bramek. Do historii przeszły spotkania, w których to trio demolowało rywali jak, chociażby z AKS-em Chorzów (7:3) czy ŁKS-em Łódź (8:1).   

Rekordowa wygrana

Trio rozegrało wiele pamiętnych meczów, ale jeden z nich wyróżnia się szczególnie. W 1950 roku Kolejorz zgotował Szombierkom Bytom prawdziwe piekło, wygrywając aż 11:1. Nadal w 2022 roku jest to najwyższa wygrana w historii klubu. 

Co ciekawe tamto spotkanie na Dębcu rozpoczęło się jeszcze przed południem. Show skradł wtedy Anioła, który strzelił sześć bramek. Druga połowa spotkania była doskonała w wykonaniu Lecha, dzięki skuteczności 25-letniego napastnika. Jego partnerzy z ataku nie zdobyli ani jednej bramki, ani nie zagrali wybitnych zawodów. W tamtym spotkaniu brylowała linia pomocy, co pokazało głębie mocy poznaniaków.

Czytaj też 👉 Zaczęło się na Dębcu i historia nadal trwa... | Droga do stulecia

Przedwczesny koniec

Największym niepocieszeniem jest fakt, że tercet grał ze sobą tak krótko. Duży wpływ na to miała kontuzja Edmunda Białasa. Zakończył karierę przez problemy zdrowotne z kolanem jesienią 1950 roku i to właśnie wtedy tercet przestał istnieć jako układ scalony w ataku Lechitów. 

Cała trójka po karierze próbowała swoich sił jako trenerzy. Czapczyk i Białas otrzymali szanse prowadzenia pierwszej drużyny Niebiesko-białych. Pod wodzą tego drugiego Lech w odstępie od  września 1969 do czerwca 1972 zanotował serię 61 spotkań bez porażki i świętował awans z ówczesnej III ligi do najwyższej klasy rozgrywkowej. Czapczyk również wprowadził Kolejorza na salony w 1961 roku, a poza tym trenował m.in. Olimpię Poznań. Najskuteczniejszy z nich Anioła miał pod swoją pieczą jednie rezerwy klubu i to na krótki okres czasu.

Pomimo tego, że tak krótko cieszyli wspólnie oko poznańskich kibiców, są fundamentem Lecha, którego znamy dzisiaj. Gdy będziemy zasiadać na trybunach warto zawsze pamiętać o trzech goleadorach, którzy byli pierwszymi ikonami Kolejorza.

Mateusz Włodarczyk
@mtwlodarczyk
📷 Archiwum Jana Rędziocha / Lech Poznań

0 komentarze:

Prześlij komentarz