aosporcieaosporcieaosporcie

2 marca 2020

Artur Marciniak. Powrót z domu do domu


Już dzisiaj na pierwszoligowe boiska powróci Warta Poznań, którą czeka najważniejsza wiosna od blisko ćwierćwiecza. Duma Wildy po rundzie jesiennej jest liderem zaplecza Ekstraklasy i zrobi wszystko, by powrócić po wielu latach do elity. Szkoda, że jeśli tego dokona, to już bez Artura Marciniaka. Piłkarz, który przeszedł przy Drodze Dębińskiej niemal wszystko, po ponad dekadzie spędzonej w ekipie Zielonych, w minionym tygodniu podpisał kontrakt z rezerwami Lecha Poznań. 

32-latek w sobotę zadebiutował już zresztą nawet w drugim zespole Kolejorza (ten wygrał 2:1 ze Stalą Rzeszów, a jednego z goli strzelił inny ex-Warciarz, Hubert Sobol). Choć akurat w jego przypadku słowo debiut jest tutaj traktowane nieco na wyrost. Środkowy pomocnik miał już bowiem okazję grywać z rezerwach Dumy Wielkopolski. Miało to jednak miejsce... jesienią 2004 roku, kiedy to młodziutki wówczas zawodnik stawiał dopiero swoje pierwsze kroki w profesjonalnej karierze.

Od Kanady po Warlubie
O reprezentacji Polski U-20, która udała się w 2007 roku na młodzieżowe mistrzostwa świata, do dzisiaj krążą legendy. Tacy zawodnicy jak Grzegorz Krychowiak czy Wojciech Szczęsny są na salonach europejskiego futbolu. Doskonale znana jest też historia Dawida Janczyka. Mało kto jednak pamięta, że kapitanem tamtej drużyny i piłkarzem, który rozegrał wszystkie spotkania w pierwszym składzie, był właśnie Marciniak.

Rodowity Poznaniak do Kanady pojechał jako zawodnik jeszcze Lecha Poznań. To w nim zadebiutował w Ekstraklasie, w której łącznie uzbierał 30 występów: 16 w Kolejorzu, a resztę już w barwach GKS-u Bełchatów, do którego już na stałe, uprzednio będąc tam wypożyczonym, trafił po mistrzostwach.

Los ostatecznie skierował go jednak ponownie do stolicy Wielkopolski. Do Warty trafił najpierw w ramach wypożyczenia z Bełchatowa w styczniu 2010, a rok później dołączył do ekipy Zielonych już na stałe. I występował w niej, z przerwą na krótki półroczny epizod w Miedzi Legnica, aż do teraz.


Dla samego Marciniaka, podobnie jak i Warty, była to dekada szalona. Od Zielonej Rewolucji, przez niemalże upadek klubu i grę w III lidze, aż po powrót na zaplecze Ekstraklasy. Zmieniali się trenerzy, przez szatnie przenikali kolejni zawodnicy, ale jedno się nie zmieniało - numer 17. w Dumie Wildy należał właśnie do Króla Artura, przez kolegów nazywanych Alu.

Powrót z domu do domu
Przez te lata nie zmieniała się też mocna pozycja Marciniaka w zespole. Wielokrotnie wychodził na boisko jako kapitan Zielonych, nie przeszkadzało mu, gdy z konieczności musiał występować nieco bliżej własnej bramki, czy to na pozycji środkowego, czy prawego obrońcy. Uniwersalność w pewnym momencie stała się wręcz jego dodatkowym atutem.


Jesienią u trenera Piotra Tworka nie mógł jednak liczyć na regularną grę. W środku pola Warty po  przyjściu Mateusza Kupczaka i Łukasz Trałki zrobiło się po prostu za ciasno. Już wcześniej w tym okienku transferowym z tego powodu z Warty do II-ligowego Górnika Łęczna odszedł Adrian Cierpka. Teraz do tej samej ligi trafił też Marciniak.

Choć sam wielokrotnie podkreślał, że Wartę traktuje jako dom, tak samo może de facto powiedzieć o Lechu - klubie, w którym zaczynał swoją przygodę z futbolem i w którym być może ją teraz zakończy. Z Kolejorzem pomocnik związał się kontraktem do czerwca 2021 roku. Ma służyć radą i doświadczeniem młodym Lechitom, którzy poprzez grę w rezerwach chcą trafić do wielkiego futbolu. Choćby tak wielkiego, jaki miał okazję liznąć Marciniak, grając na kanadyjskim mundialu przeciwko takim piłkarzom jak Di María czy Agüero.

Piotrek Przyborowski
📷 Piotr Leśniowski / Warta Poznań; Maciej Springer/lechpoznan.pl

0 komentarze:

Prześlij komentarz