aosporcieaosporcieaosporcie

17 sierpnia 2019

"Jak już trafiłem do Poznania, to trudno było mi stąd wyjechać"


W czwartek prawdziwe święto zapanowało przy Drodze Dębińskiej. Po wielu tygodniach wspólnego trenowania kontrakt z Wartą Poznań podpisał Łukasz Trałka. Dzień później były kapitan Lecha opowiedział nam m.in. o tym, jak mocno związał się ze Stolicą Wielkopolski, że lepiej skupiać się na najbliższym meczu, niż kreślić plany na przyszłość oraz czy zamierza pojawiać się przy Bułgarskiej.

O tym, że Poznań przyciąga
- W Stali Rzeszów byłe na treningach. U niektórych też już to wtedy wyglądało poważnie. Prawda jest jednak taka, że trenowałem tam jedynie gościnnie, bo to blisko mojego domu. Samemu biegać ponad miesiąc to dość średnie doświadczenie. Chciałem trenować z drużyną, by być w rytmie. Wiedziałem, że jak będę gotowy, aby już gdzieś podpisać kontrakt, to muszę być w formie. Trochę prawdy jest też w tym, że jak już wróciłem do Poznania, to już trudno było z niego wyjechać - przyznaje z uśmiechem.

O propozycjach z innych lig
- Miałem propozycje z innych klubów. Może gdybym miał 25 lat, to pewnie gdzieś tam bym się skrobał mocniej po głowie i myślał. W moim wieku z rodziną, która jest cała na miejscu. Priorytety się mocno zmieniają i nie tylko piłka, ale też samo życie ma bardzo duże znaczenie. Nie chcę już opowiadać, skąd miałem oferty, bo to już historia. Jestem szczęśliwy, że jestem w Warcie, tu na miejscu. I liga to dla mnie coś nowego, bo chwilę mnie w niej nie było. Dla mnie najważniejsze było to, aby być szczęśliwym z tego, że wciąż mam okazję, a właściwie możliwość grania w piłkę. To mi sprawia jeszcze cały czas radość.

- Przyjeżdżając tutaj ponad siedem lat temu, nigdy bym nie pomyślał, że zostanę tak długo w Poznaniu. No kawałek do tego domu rodzinnego stąd jednak jest... Synek do szkoły chodzi, drugi się tutaj urodził. W tym momencie już się nieco bardziej myśli o dzieciach. Nam się tu fajnie żyje, więc podjęliśmy decyzję, że wiążemy przyszłość taką mieszkaniową i życiową właśnie z Poznaniem.

O tym, czy wciąż znajduje motywacje
- Gdybym się nie czuł na siłach, że coś do tej Warty wniosę, to dałbym sobie już spokój. Nie czuję się ani staro, choć te latka już gdzieś tam są. Odpukać, nic mnie jednak nie boli, nie strzyka. Mam nadzieję, że coś do tej Warty pozytywnego na boisku i w szatni wniosę. 

- Miałem myśli, by już sobie dać spokój. Ale to była taka myśl, że już po chwili wiedziałem, że to by była głupota. Wiem to z rozmów z innymi kolegami, którzy już pokończyli kariery. Mówili mi, żebym grał jak najdłużej, bo potem po miesiącu czy dwóch we wrześniu bądź w październiku będę chciał wrócić na boisko, ale wtedy już by było z tym ciężko. Pewnie łatwiej by mi było podjąć taką decyzję, gdyby mnie coś bolało albo jakbym nie miał radości z gry. Ale moje życie jest jeszcze na boisku. I po prostu chcę z radością grać.


O celach na najbliższy sezon
- Cele na sezon? Najpierw należy wygrać z Radomiakiem, a potem z Podbeskidziem! Po prostu z doświadczenia wiem, że to jest bezsensu na tym etapie ocenianie tego, co może być za pół roku czy rok. Ja na razie jeszcze ani jednego meczu nie rozegrałem, także sam jestem ciekawy, jak to będzie wyglądało. Dajcie mi jeszcze trochę czasu i będziemy wszyscy wiedzieć, o co gramy.

- Czego potrzebuje teraz Warta? Na pewno jednego stopera, bo mamy tylko Kielibę (oczywiście to żart ze strony Trałki - inny ze stoperów Tomasz Boczek chwilę wcześniej podszedł do Trałki i zabawił się w jednego z dziennikarzy zadających pytanie - przyp. red.). Tak naprawdę to jest zespól, który sam siebie poznaje. Było bardzo dużo zmian, nie tylko zawodników, ale też trenerów. Ogólnie widać tutaj duże zmiany w klubie i potrzeba trochę czasu. Tak po prostu jest, że grupa ludzi, która spotka się na początku próbuje się jak najszybciej dotrzeć.

O chrzcie
- To się śpiewa chyba? Jeszcze nie miałem okazji. Po zwycięstwie to chyba jest zwykle lepiej to zrobić!

O porównaniu Ogródka z Bułgarską 
- Jak się popatrzy, jak to jeszcze wygląda, to jest duża różnica w porównaniu z Lechem. Pierwsze dni, gdy wszedłem do szatni, były dość ciekawe. Pytałem chłopaków, czy by tu się może jakiś mały remoncik nie przydał, a oni mówią, że szatnia jest właśnie po remoncie. Pierwsze dwa-trzy dni, ale po tygodniu człowiek już wchodzi tutaj jak do siebie, już "jest stąd" i przyzwyczaił się już do wszystkiego. To nie robi mi żadnego problemu, wręcz można się z tego trochę pośmiać, a nawet coś z tego wyciągnąć. Wiadomo, że w tych czasach to nie wygląda najlepiej, ale wiem, że tutaj jest wszystko robione, by w miarę możliwości coś tam poprawiać.


O tym, że rywale będą myśleć o Trałce
- A, niech myślą! (śmiech) Kwestia przyzwyczajenia, podejścia. Normalny chłop, dwie nogi. Trzeba grać i walczyć.

O tym, czy będzie się pojawiał na meczach Lecha
- Byłem ostatnio na meczu ze Śląskiem. Pierwszy raz oglądałem mecz tak z wysoka. W ogóle w życiu, bo nigdy nie byłem tak wysoko, ciągle albo z murawy, albo gdzieś tam blisko na trybunach z panem Gieniem. Dobry mecz. Przegrali chłopaki, ale to był naprawdę fajny mecz do oglądania. Jak tylko tu się kolejka zgra tak dobrze i mecze nie będą się pokrywały, to będę pojawiał się na Bułgarskiej. Mocno trzymam kciuki za chłopaków z Lecha, by to się wszystko dobrze układało.

Piotrek Przyborowski
📷 Piotrek Przyborowski / aosporcie.pl

0 komentarze:

Prześlij komentarz