aosporcieaosporcieaosporcie

24 listopada 2018

Poznański wiatr zmian poprzedzony naftą

Po przerwie reprezentacyjnej wraca Ekstraklasa, mimo że negocjacje Adama Nawałki z Lechem Poznań są już na finiszu, w sobotę na ławce trenerskiej Kolejorza zobaczymy jeszcze Dariusza Żurawia, pod którego wodzą poznaniacy zremisowali z wiceliderem z Białegostoku 2:2. Tym razem czas zmierzyć się z drużyną ze środka tabeli (czyli będącej w podobnych rewirach co Lech), która ostatnio prezentuje się jednak co najmniej obiecująco - mowa tu o Wiśle Płock. 

Obie drużyny na inaugurację sezonu spotkały się na stadionie Nafciarzy, gdzie Lech okazał się lepszy po golu na 1:2 strzelonym przez Pedro Tibę w 89. minucie spotkania. Wtedy, podobnie jak teraz, w Poznaniu wiał wiatr zmian. Po dość szczęśliwym awansie do drugiej rundy eliminacji Ligi Europy grało się zapewne zdecydowanie łatwiej niż ze świadomością, że liga, w której zanotowało się już sześć porażek, to jedyne pole, na którym można osiągnąć sukces.

Zadaniem zawodników i tymczasowego trenera będzie zatem podejść do meczu z czystą głową i wywalczyć trzy punkty, aby poprawić morale przed rozpoczęciem współpracy z nowym trenerem. Zresztą w Poznaniu każde zwycięstwo jest na miarę mistrzostwa, bo pewnie gorsze niż atmosfera w szatni są nastroje wśród kibiców, którzy podzielili się w opiniach po meczu na Podlasiu.
- Osobiście boli mnie ta runda, ponieważ otrzymałem mało minut do gry. Mam pretensje do siebie, liczyłem, że otrzymam więcej szans. Mam nadzieję, że moja ciężka praca sprawi, że w końcu będę grał więcej. Jestem też zły na siebie, że nie mogłem pomóc drużynie wyjść z kryzysu - powiedział na konferencji prasowej, cytowany przez klub Paweł Tomczyk
W meczu z Wisłą Płock trener Żuraw nie będzie mógł skorzystać między innymi z usług najbardziej pechowego piłkarza w kadrze Jerzego Brzęczka, czyli Macieja Makuszewskiego. Poza tym sytuacja kadrowa Lecha nie wygląda naprawdę najgorzej. Zagrać będzie mógł Robert Gumny, który w tym tygodniu wraz z Pawłem Tomczykiem i całym szeregiem byłych Lechitów z reprezentacją Polski U-21 pokonał w barażowym dwumeczu Portugalię i awansowali na młodzieżowe Euro.

Wisła przyjedzie do stolicy Wielkopolski wygrać tutaj po raz pierwszy w historii, a statystycy internetowego serwisu klubu z Płocka wskazują na dobrą passę w tej kwestii. Niedawno udało im się przełamać w Warszawie, Wrocławiu czy Krakowie, więc chętnie dokonaliby tego również w Poznaniu. Zwłaszcza, że dogodniejsza okazja może już się nie przytrafić. A dodatkowo Nafciarze od niedawna nie dość, że prezentują się bardzo dobrze, to jeszcze mają trenera, który zna realia panujące przy Bułgarskiej. Jest nim Kibu Vicuña, który pracował w Lechu jako asystent Jana Urbana.

Oba kluby łączy jeszcze inna postać. Razem z drużyną Wisły na Bułgarską przyjedzie zawodnik, który będąc zawodnikiem Lecha był chyba w życiowej formie, a i Kolejorz wiele dzięki niemu zyskał. Mowa oczywiście o bośniackim pomocniku Semirze Stilicu, który po wyprowadzce z Poznania szybko obniżył loty i wrócił do Polski, lecz raczej do klubów z mniejszymi aspiracjami niż Lech, choć grając przeciwko niemu w lidze nie raz napsuł nam krwi.

Adam Nawałka czeka już na wejście do szatni, ale zanim przyjdzie mu ogarnąć ten cały poznański bałagan (do ordnungu w Lechu jest bowiem daleko), jeszcze w jednym spotkaniu będzie mógł obserwować swoich przyszłych podopiecznych. Oni też zdają sobie sprawę, że zaraz przy Bułgarskiej wiele może się zmienić. Dlatego i dla nich mecz z Wisłą jest sporą szansą do zaprezentowania, że wciąż potrafią grać w piłkę, czego symptomy widzieliśmy już w Białymstoku. Bo inaczej ich też może wreszcie wkrótce dotknie poznański wiatr zmian...


Piotrek Przyborowski
📷 Roger Gorączniak

0 komentarze:

Prześlij komentarz