aosporcieaosporcieaosporcie

1 maja 2017

Domowy kryzys "Zielonych" trwa w najlepsze. Warta Poznań - ROW 1964 Rybnik 0:1


Dramat towarzyszący meczom Warty Poznań przed własną publicznością trwa w najlepsze. Duma Wildy tym razem mogła znacząco odskoczyć od strefy spadkowej. Wydawało się, że ROW 1964 Rybnik wydawał się idealnym rywalem, by wreszcie się odkuć przy Drodze Dębińskiej. Niestety stało się inaczej i gospodarze przegrali 0:1.

Fatalnie prezentuje się w obecnym sezonie poznański beniaminek II ligi na własnym obiekcie. Przed spotkaniem z rybniczanami Warta zgromadziła zaledwie 11 punktów na 39 możliwych - pod tym względem gorszych od Zielonych w całej stawce nie ma. Na pocieszenie informacją dla miejscowych kibiców mógł być fakt, że również ROW w delegacjach nie prezentuje się jakoś wybitnie - przed sobotnim meczem było to również zaledwie 11 punktów.

W sobotnie popołudnie podopieczni Piotra Jaroszewskiego zapracowali jednak na dodanie do swojego wyjazdowego dorobku kolejnych trzech oczek. To widowisko raczej należałoby zaliczyć do meczów dla koneserów. ROW grał głównie długimi podaniami, ale to wystarczyło, by ukłuć tego dnia Wartę. Po jednej z takich akcji w 11. minucie zwycięskiego, jak się potem okazało, gola strzelił Paweł Jaroszewski.

Oczywiście ekipa prowadzona przez Petra Němeca miała potem własne sytuacje, w pierwszej części najlepszą koledzy z drużyny wypracowali Mateuszowi Broziowi. Ten jednak minął się z piłką i wciąż pozostaje z dwoma trafieniami w swoim debiucie w zielonych barwach w spotkaniu z Polonią Bytom. 28-latek na drugą połowę już nie wyszedł, w przerwie został zastąpiony przez Łukasza Spławskiego, który wciąż czeka na swojego premierowego gola w obecnych rozgrywkach.

Postawa napastników Warty w tych rozgrywkach to temat na osobną historię, co innego gra Warciarzy w drugiej odsłonie sobotniego spotkania. Oczywiście gospodarze próbowali sforsować bramkę strzeżoną przez byłego gracza Jagiellonii czy Lechii Kacpra Rosy, ale tak naprawdę ciężko było obserwować tego dnia ich poczynania. Brak było w szeregach Dumy Wildy przede wszystkim kreatywności, ciężko było dostrzec w tej ekipie cokolwiek, co wyróżniało ją jeszcze na III-ligowych boiskach.

Szkoda przede wszystkim tego meczu ze względu na fakt, że rywal, ROW, to był naprawdę przeciwnik do ogrania, co pokazuje jesienny wynik - w Rybniku Warta triumfowała 2:1. Tymczasem Zieloni ulegli rybniczanom w bardzo ważnym spotkaniu również z uwagi na sytuację w II-ligowej w tabeli. Obecnie poznaniacy mają bowiem zaledwie punkt przewagi nad strefą spadkową. Na zwycięstwo u siebie beniaminek czeka już od 26 listopada i wygranej z Błękitnymi Stargard. Kolejna szansa na to już 13 maja podczas meczu z Radomiakiem Radom. Wcześniej, bo już w sobotę 6 maja Duma Wildy pojedzie do Tarnobrzega, by zmierzyć się z tamtejszą Siarką. Obie te ekipy plasują się w ligowej czołówce, więc o punkty będzie strasznie ciężko.

Warta Poznań - ROW 1964 Rybnik 0:1 (0:1)
29.04.2017, Stadion przy Drodze Dębińskiej, 16:00

Gole: 11' Paweł Jaroszewski

Warta: Laskowski Tomasz, Siwek (80' Goździk), Kieliba, Dejewski, Fiedosewicz, Marciniak, Laskowski Adrian, Cywiński (80′ Kiełb), Chromiński (68' Biegański), Ciarkowski, Broź (46' Spławski)

ROW: Rosa, Janik, Jaroszewski (77' Budzik), Zganiacz, Gojny, Spratek, Jary, Koleczko, Jarabica, Musiolik (86' Bober), Brychlik (89' Siwek; 90+5' Drozdowski)

Kartki: Dejewski, Kieliba, Ciarkowski - Musiolik (wszyscy żółte)

Autor: Piotr Przyborowski | @P_Przyborowski | piotrek.przyborowski@gmail.com | foto: foto: Roger Gorączniak / Warta Poznań

0 komentarze:

Prześlij komentarz