aosporcieaosporcieaosporcie

7 grudnia 2017

Przyczajona Puma atakuje!


Od lat stawia czoło dwóm największym gigantom produkującym sportowe stroje. Choć jest w trójce producentów o największym udziale w rynku, teraz chce zaatakować. Puma od 2018 zaczyna swoją sponsorką ofensywę.

Kiedy Adi Dassler oraz Rudolf Dassler w latach 20. XX wieku rozpoczęli swoją przygodę z produkowaniem butów sportowych, chyba nie spodziewali się, że zaledwie sto lat później dwie firmy założone przez obu braci będą walczyć przeciwko sobie o kolejne kontrakty reklamowe i sponsorskie.

W 1948 roku bawarscy pionierzy rozstali się, mając zupełnie inną wizję rozwoju firmy. Adi Dassler założył wówczas Adidasa - firmę, które de facto kontynuowała tradycję poprzedniego tworu Dasslerów, natomiast Rudolf całe swe siły poświęcił Pumie, która przez pierwsze kilka miesięcy nosiła nazwę RUDA (podobnie jak swój największy konkurent od pierwszych liter imienia i nazwiska).

Obie firmy zdominowały powojenne lata sponsoringu sportowego. Z czasem to jednak Adidas wyszedł z tego boju zwycięsko, podpisując kontrakty z FIFA oraz UEFA i tym samym stając się dostawcą piłek na najważniejsze piłkarskie turnieje globu, a także m.in. strojów sędziowskich. Trzy paski stały się symbolem i nieodłączną częścią futbolu.

Puma w pewnym momencie nieco się zatraciła, a z pewnością kolejną przeszkodą okazało się pojawienie na rynku amerykańskiego krezusa w postaci Nike. W ostatnich latach pojawili się kolejni gracze zza oceanu jak Under Armour czy New Balance, a odrodziło się także Umbro, tworząc kilka perełek. 

Niemcom w swoim portfolio przez lata brakowało wielkich klubów. Puma była co prawda hegemonem choćby na rynku afrykańskim, na MŚ 2010 sponsorowała pięć z sześciu przedstawicieli Czarnego Lądu. Puma nie miała jednak w Europie żadnego naprawdę topowego klubu w przeciwieństwie do swoich głównych konkurentów - Nike od lat sponsoruje Barcelonę czy Inter, z kolei Adidas to oczywiście Real i Bayern.

Teraz firma z Herzogenaurach postanowiła wreszcie to zmienić. W sumie jest to już proces trwający kilka lat. Zaczęło się w 2012 roku od podpisania ośmioletniego kontraktu z Borussią Dortmund. Związanie się z klubem z Zagłębia Ruhry okazało się strzałem w dziesiątkę, bowiem już rok później BVB w koszulkach Pumy dotarła do finału Ligi Mistrzów. Przed sezonem 2014/2015 Puma powróciła natomiast z dużym klubem do najbardziej skomercjalizowanej ligi świata - Premier League. Wcześniej sponsorowała różnie radzący sobie Tottenham, w 2014 roku związała się natomiast z innym londyńskim zespołem, Arsenalem. Puma zastąpiła w tym przypadku Nike, która współpracowała z Kanonierami przez dwadzieścia lat. W tym biznesie takie długie kooperacje niecodziennie się zdarzają.

Prawdziwa ofensywa trwa jednak w tym roku, a dotyczy sezonu 2018/2019. Już w marcu Olympique Marsylia potwierdziła, że od przyszłorocznych rozgrywek zwiąże się z Pumą na długie lata (teraz już wiemy, że będzie to najprawdopodobniej pięcioletni kontrakt). Niemiecki producent zastąpi w tym przypadku swojego wielkiego brata - Adidasa. Francuski potentat nie mógł bowiem dogadać się w sprawie podziału zysków ze sprzedaży produktów związanych z OM, a także chciał sam prowadzić oficjalne sklepy klubu. Puma się na to zgodziła, a dodatkowo zapłaci Les Phocéens 14 milionów euro za sezon.

Pod koniec października Półwysep Apeniński obiegła medialna bomba. AC Milan po dwóch dekadach postanowił zakończyć swój związek z Adidasem. I choć nowy dostawca sprzętu jeszcze nie został oficjalnie potwierdzony, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że będzie to i w tym przypadku Puma. Choć niemiecki producent jest w Italii od lat obecny jako sponsor reprezentacji narodowej, w obecnym sezonie nie ma żadnego swojego przedstawiciela w Serie A! Jak już więc wracać do włoskiej ligi, to z przytupem! A Rudolf Dassler pewnie gdzieś tam u góry skacze z radości, że to kolejna kradzież klubu rywalowi zza miedzy.

Prawdziwą sensacją są jednak informacje z ostatnich tygodni. Angielskie media donoszą, że Puma zainwestuje swoje pieniądze (i oczywiście czas!) w Manchester City. Obywatele mają dostawać 50 milionów funtów sezonowo, stając się tym samym po Chelsea i Manchesterze United trzecim najlepiej opłacanym klubie w Premier League. W tym przypadku logo z tym szybkim zwierzakiem zastąpi Nike.

Choć wydaje się więc, że Puma zaczyna tworzyć swoje imperium, to jednak wszystko pod względem biznesowym musi się zgadzać. Dlatego też po prawdopodobnych informacjach związanych z The Citizens, od razu pojawił się plotki, że o nowego sponsora technicznego będzie musiał się postarać Arsenal. Tak właściwie już po Londynie krążą głosy, że będzie nim... Adidas.

Sponsorska karuzela trochę przypomina tę trenerską. Rządzą głównie te same firmy, duopol Adidas - Nike próbuje zostać przełamany przez Pumę, co dla rynku jest chyba zjawiskiem pozytywnym. Dla nowego sponsora Marsylii głównym celem będzie teraz zapewne odbudowanie pozycji na rynku reprezentacyjnym. Na najbliższych MŚ Puma będzie miała bowiem zaledwie dwóch swoich przedstawicieli, czyli tyle samo co New Balance. Pojawienie się takich graczy jak NB czy Under Armour, a także odrodzenie Umbro to już z kolei zupełnie inne wyzwanie, nie tylko zresztą dla Pumy... Najbliższe lata na rynku sponsoringu sportowego będą z pewnością więcej niż ciekawe.

Autor: Piotr Przyborowski | @P_Przyborowski | piotrek.przyborowski@gmail.com | Tokumeigakarinoaoshima / Wikipedia.org

0 komentarze:

Prześlij komentarz