aosporcieaosporcieaosporcie

2 lipca 2017

Macedońska przystawka na początek. Lech Poznań - FK Pelister 4:0

Lech Poznań rozpoczął swoje zmagania w europejskich pucharach od bardzo pewnej wygranej 4:0 nad FK Pelister. Choć po tym meczu wielu kibiców pewnie wieszczy już przebudowanej drużynie Nenada Bjelicy same sukcesy, nie należy zapominać, że Kolejorz pokonał zaledwie czwartą drużynę macedońskiej ekstraklasy. Rewanż już w najbliższy czwartek.

Lech zaczął nieco ospale i chociaż przez większość spotkania prowadził grę, do momentu upłynięcia pół godziny gospodarze nie zdołali wyjść na prowadzenie. Macedończycy byli z kolei blisko sprawienia nie lada sensacji, kiedy to po rzucie rożnym wykonanym w stylu Warty Poznań Tomasza Bekasa interweniować musiał Matus Putnocky.

Potem jednak drużyna Nenada Bjelicy przejęła inicjatywę. W 28. minucie sfaulowany w polu karnym został Nicki Bille Nielsen. Sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na jedenasty metr. Choć wydawało się, że do piłki podejdzie Darko Jevtić, ostatecznie sprawy we swoje ręce, a właściwie nogi wziął sam poszkodowany. Duńczyk z dużym spokojem wyegzekwował jedenastkę, tym samym strzelając swojego pierwszego gola od blisko roku - po raz ostatni 29-latek mógł się cieszyć ze zdobyczy bramkowej 9 sierpnia 2016, kiedy to ustrzelił dublet w meczu Pucharu Polski przeciwko Podbeskidziu Bielsko-Biała. Potem już głównie leczył kontuzję, która wyeliminowała go z gry na większość sezonu.

Po 120 sekundach było już 2:0. W międzyczasie kibice Lecha postanowili jednak odśpiewać Mazurka Dąbrowskiego, dlatego gromkie wykrzyczenie nazwiska strzelca drugiego gola miało miejsce kilka chwil później. Okazał się nim Mario Situm, który najpierw trafił w debiucie w Kolejorzu w sparingu z Hapoelem Beer Szewa, a teraz uczynił to już w oficjalnym meczu. Chorwat piłkę do bramki skierował głową, a kapitalnie dośrodkował mu na nią Darko Jevtić z rzutu wolnego.


Jeszcze przed przerwą poznaniacy dobili rywali z Bałkanów. W 38. minucie Lech wywalczył rzut wolny nieopodal pola karnego Ilche Petrovskiego. Tym razem do futbolówki podszedł Radosław Majewski, którym kapitalnym strzałem dał Lechowi trzeciego gola. W tej sytuacji wydaje się jednak, że lepiej mógł zachować się bramkarz gości.

O tym, że stałe fragmenty gry będą w tym sezonie wielką bronią Kolejorza dowiedzieliśmy się już w pierwszej połowie czwartkowego meczu, natomiast utwierdzenie w tej kwestii nastąpiło w 57. minucie. Wtedy to po rzucie rożnym bitym przez Majewskiego piłkę do siatki po raz drugi w tym spotkaniu i ponownie głową skierował Situm. I choć Nenad Bjelica na konferencji pomeczowej powiedział, że oczekuje od swojego rodaka jeszcze lepszej gry, wydaje się, że wypożyczony z Dinama Zagrzeb skrzydłowy nie mógł wymarzyć sobie lepszego przywitania z kibicami przy Bułgarskiej.

W kolejnych minutach nie byliśmy już świadkami kolejnych świetnych sytuacji. Jedyną dobrą miał Marcin Robak, który pojawił się w 69. minucie i został powitany gwizdami przez poznańską publiczność. Ta w konflikcie napastnika z Bjelicą opowiedziała się jednoznacznie po stronie chorwackiego szkoleniowca. Wiele wskazuje na to, że 35-letni piłkarz w najbliższym czasie opuści Lecha.

Chwilę późnej w barwach Dumy Wielkopolski zadebiutował Nicklas Barkroth, który nie zdołał pokazać niczego wielkiego, ale po kilku ruchach widać było jego piłkarski kunszt. Widać też, że Szwed będzie rywalizował z Majewskim i Jevticiem o miano wykonawcy stałych fragmentów gry. W końcówce do gry po kontuzji powrócił także Maciej Gajos, który zastąpił Szwajcara, by partnerować Abdulowi Tettehowi, który w tym spotkaniu po raz pierwszych przywdział opaskę kapitańską Lecha.


Poznaniacy wygrali bardzo pewnie i w całej tej historii chyba najbardziej żal grupy fanów Pelistera, którzy nie dość, że obejrzeli swoich ulubieńców w bardzo mizernej formie, to na Bułgarskiej pojawili się dopiero pod koniec pierwszej połowy. Żal też sędziego Luísa Godinho, który został niesłusznie zjechany na konferencji pomeczowej przez trenera Pelisteru, Naciego Sensoya. Ten turecki trener o kosowskim pochodzeniu dał niezłe show, prowadząc monolog przez blisko kwadrans. I choć narzekał na sędziego, to przyznał, że Lech wygrał zasłużenie i chyba trafnie zauważył, że rewanż będzie już tylko formalnością. Ten już w najbliższy czwartek.

Lech Poznań - FK Pelister 4:0 (3:0)
29.06.2017, INEA Stadion w Poznaniu, 20:45

Gole: 28' Nicki Bille, 30' Situm, 38' Majewski, 57' Situm

Lech: Matus Putnocky - Robert Gumny, Lasse Nielsen, Emir Dilaver, Volodymyr Kostevych - Abdul Aziz Tetteh, Radosław Majewski, Darko Jevtić (75' Maciej Gajos) - Maciej Makuszewski (72' Nicklas Barkroth), Nicki Bille (69' Marcin Robak), Mario Situm

Pelister: Ilche Petrovski - Martin Kowaczew, Goce Todorovski, Radenko Bojović (46' Filip Petrov) - Kristijan Tosevski, Riste Markoski (62' Fernando Silva Dos Santos), Dimitar Ilijew (76' Matej Cvetanoski), Blagoja Ljamchewski - Oliver Peev, Blaze Ilijoski, Lucas

Sędzia: Luís Miguel Branco Godinho (Portugalia)

Widzów: 18 215

Autor: Piotr Przyborowski | @P_Przyborowski | piotrek.przyborowski@gmail.com | foto: Oskar Jahns / aosporcie.pl

0 komentarze:

Prześlij komentarz