aosporcieaosporcieaosporcie

25 maja 2015

Raport Kolejorz #32


Jest zwycięstwo w Gdańsku! Jeszcze tylko trzy kolejki dzielą nas od końca sezonu i może od mistrzostwa? Mistrzostwa dla Lecha?

Bramkarze – bohaterowie
Lechia Gdańsk przegrała u siebie z Lechem Poznań 1:2. Mecz na PGE Arenie miał być jednym z najważniejszych dla Lechitów spotkań rundy finałowej. Można było się zatem spodziewać, że emocji nie zabraknie. I nie brakło, aż do ostatniego gwizdka...

Od pierwszych minut nie było widać wyraźnego faworyta. Lech stwarzał sobie parę sytuacji, ale nie było to natarcie. Więcej sytuacji wydawała się mieć Lechia. Co gorsze, gospodarze oddawali więcej strzałów. Sytuacja nabrała jednak rumieńców już w 29. minucie spotkania, kiedy bramkę na 0:1 zdobył Kasper Hämäläinen. Łukasz Trałka posłał idealną piłkę między obrońców gdańszczan, a Finowi pozostało tylko dostawić nogę i cieszyć się ze zdobytego gola. Do końca pierwszej połowy Lech kontrolował grę, chociaż wyraźnie brakowało drugiego gola, na przypieczętowanie prowadzenia.

W drugą połowę zarówno piłkarze Lechii, jak i Lecha weszli agresywniej. Lech niespełna kilkadziesiąt sekund po gwizdku mógł już prowadzić 0:2. Bramka padła, ale niestety sędzia dopatrzył się spalonego. W polu karnym Kolejorza sytuacja także nie cichła. Jasmin Burić kilkukrotnie popisał się ładnymi paradami i uratował gości z opresji. W 74. minucie niesamowite, długie podanie trafiło pod nogi Szymona Pawłowskiego, a ten z zimną krwią pokonał bramkarza Lechii zapewniając Lechitom prowadzenie 0:2. Później gra stała się wyrównana, ale to Lechia częściej była przy piłce.

W 82. minucie kontuzja Jasmina Buricia wykluczyła go z gry, a zastąpił go Maciej Gostomski. Myślałem, że jak wejdzie świeży, to nie będzie dobrze bronił i wynik może się troszkę zmienić. Tymczasem Maciek bronił dość dobrze i można było prawie nie spostrzec zmiany. Ciekawie zrobiło się dopiero w 2. minucie doliczonego czasu gry. Po zagraniu piłki ręką przez Darka Formellę sędzia wskazał na wapno, a młody piłkarz Lecha został odesłany do szatni. Vranjes wykorzystał karnego i było już 1:2. Końcówka meczu, to po prostu wojna nerwów i modły, żeby tylko defensywa nie zawiodła. Szczęśliwie, pod sam koniec sytuacja się uspokoiła i pan Marciniak zagwizdał po raz ostatni.

Kogo zabraknie za tydzień?
Największym brakiem jest niewątpliwie Jasmin Burić. Kontuzja Bośniaka nie wyglądała przyjemnie i mam nadzieję, że nie stało się mu nic poważnego. Wiemy tylko, że Jasmin krzywo kopnął/stanął, a następnie trzymał się za nogę... Mimo wszystko nie sądzę, by był to drobny uraz, ale obym się mylił.

Innym istotnym faktem jest brak Barry’ego Douglasa i Darka Formelli. Szkot otrzymał ósmą żółtą kartkę w tym sezonie, natomiast Formella pauzuje za czerwień.

Bardzo twardo grał także Łukasz Trałka i nie wiem, czy nie ucierpiał w jednym ze starć. Grał do końca, więc miejmy nadzieję, że nic się nie stało.

Ciąg dalszy wniosków po Jagiellonii
Nie da się ukryć, że Lech od porażki z Jagą zaczął wyciągać konsekwencje. Fakty są takie, że do końca sezonu pozostały już tylko trzy mecze i będąc na pierwszym miejscu, byłaby wielka szkoda, żeby to wszystko zaprzepaścić. Tym bardziej, że szanse na mistrzostwo są bardzo realne i gdyby piłkarze porządnie się spięli, to mogą udowodnić, że są lepsi od Legionistów. Jedno-punktowa przewaga, to praktycznie nic – nie można się pomylić. Teraz wszystkie spotkania muszą być wygrane i mam nadzieję, że każdy w Lechu zdaje sobie z tego sprawę.

Za tydzień Pogoń. Nie dajmy sobie odebrać tego mistrzostwa!

Autor: Jan Śmiełowski |  jachurzeski.aos@gmail.com

0 komentarze:

Prześlij komentarz