aosporcieaosporcieaosporcie

17 maja 2015

Raport Kolejorz #30

Lech po znakomitym zwycięstwie w Warszawie dostał od losu niebywałą szansę. Lider tabeli miał aspiracje do mistrzostwa Polski. Po dzisiejszym meczu z Jagiellonią Białystok mogę tylko napisać... cenzura.


Kownaś na spalonym!
Lech PRZEGRAŁ przy Bułgarskiej z Jagiellonią Białystok 1:3! Ostatnia przegrana Kolejorza na INEA Stadionie miała miejsce w sierpniu, z Wisłą Kraków (2:3). Zdziwienie? Nie, bo przyznam szczerze, że nawet gdyby Lech wygrał dzisiejszy mecz, to ani trochę by na to nie zasłużył.

Pierwsza połowa, to po prostu kompletne, najczarniejsze dno, najczarniejszego oceanu. Zarówno gospodarze, jak i goście nie grali nic. Kopanina, świece i bezcelowe zagrania. To co wyczyniał Sadajew przechodzi ludzkie pojęcie i wcale nie mam tu na myśli dokonywania cudów. Kiks za kiksem, kiksa pogania. Ponadto, zupełnie nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem, dlaczego poznaniacy nie chcą grać wysokich piłek w pole karne. Ile widzieliśmy dośrodkowań w pierwszej połowie? Dwa? Trzy? I co – wszystkie niedokładne, albo jakaś ofiara w polu karnym nie umiała trafić w piłkę (czytaj: Zaur). Nie chciało się tego oglądać, ale wciąż chciałem obejrzeć tę drugą połowę, bo miałem jeszcze nadzieję, że coś się wydarzy.

No i wydarzyło się. Obie drużyny wydały się wyjść mocniejsze, niż w pierwszej połowie. W 51. minucie bramkę dla Kolejorza zdobył Dawid Kownacki, dając chwilę radości poznańskim kibicom. Jednak powtórki nigdy się nie mylą: Kownacki strzelał ze spalonego, a bramka została uznana niesłusznie. Okazało się, że bramka dla Poznania tylko rozjuszyła białostoczan. Niecałe dziesięć minut później było już 1:1, a w 67. minucie Tuszyński drugi raz trafił do siatki Buricia. 1:2, to jeszcze nie koniec meczu. Można by rzec, że jest jeszcze szansa. Była, do 83. minuty, bo wtedy właśnie pięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się Maciej Gajos i było 1:3. Nie wiem, co było później, bo po tym golu wyszedłem ze stadionu...

Na zakończenie podsumowania dodam jeszcze, że Lech miał lepsze posiadanie i 18 oddanych strzałów (na 8 Jagiellonii). Statystyki nie grają. Nie mam sił rozpisywać się na temat każdego z osobna, więc może napiszę w ten sposób: piłkarze grali tak, jakby wczoraj Sadajew wyprawiał niezłą imprezę i sam był na kacu.

Nadzieja w rezerwach? Cóż, nieśmieszne.
Warta Poznań wygrała z poznańskimi rezerwami praktycznie uniemożliwiając im awans do drugiej ligi. Grał Ubiparip, grał Drewniak – kiedyś piłkarze pierwszej drużyny. I co? Ci zawodnicy chyba nawet nie wiedzą, jak się buty wiąże. [Skrót z meczu Warty z Lechem II już dzisiaj wieczorem na naszym kanale na YT].

Z taką grą nie widzę Lecha nawet na pozycji wicelidera ligi. Oni po prostu na to nie zasługują.

Autor: Jan Śmiełowski |  jachurzeski.aos@gmail.com | foto: Piotr Przyborowski / a o sporcie

0 komentarze:

Prześlij komentarz