aosporcieaosporcieaosporcie

23 listopada 2014

Polskie Dumy Narodowe: Na zawsze z nami, Adam, król nad królami

Adam Małysz, w prawidłowej polskiej rodzinie był elementem tradycji. Po powrocie z kościoła, wszyscy włączali telewizor na jedynkę i zasiadali do schabowego z ziemniakami. Przez ponad dekadę każdy zimowy weekend uświetniały fantastyczne skoki, loty i triumfy Orła z Wisły. Ten człowiek jest dla polskiego sportu niczym Jan Paweł II dla polskiego kościoła, Lech Wałęsa dla wolnej Polski, Wojciech Fibak dla polskiego tenisa. Nawet gdy upadał wszyscy wiedzieli, że się podniesie. Jednym słowem: Geniusz!

Gregor Schlirenzauer: Adam mnie natchnął, cieszę się, że mogłem skakać, według mnie, z najlepszym skoczkiem w historii.

Włodzimierz Szaranowicz: Zaczynał jako idol kryzysowy, który miał nas wprowadzić, jako ambasador wspaniałego skoku cywilizacyjnego do Europy. Fenomen społeczny, przecież my dzięki tym transmisjom żyliśmy życiem zastępczym.    

Pierwszy skok i decyzja trenera
Adam Małysz swój pierwszy skok oddał w wieku 6 lat na obiekcie K-17 w Wiśle-Centrum. Mały Adaś nie utrzymał jednak równowagi i upadł, wszystko dlatego, że miał zbyt duże buty. Swoją karierę zaczynał w kombinacji norweskiej, czyli dyscyplinie polegającej na połączeniu skoków narciarskich i biegów. Jan Szturc - pierwszy trener Małysza - zasugerował, aby Adam skupił się na skokach. Jesienią 1994 roku Adam Małysz zdecydował, że zajmie się wyłącznie lataniem, jak się później okazało, była to świetna decyzja.

Pierwsze sukcesy
Zadebiutował w zawodach Pucharu Świata 4 stycznia 1995 roku w Innsbrucku - zajął 17. miejsce. W Holmenkollen 17 marca 1996, 18-letni skoczek odniósł swoje pierwsze zwycięstwo. Okres największej świetności Orła z Wisły to lata 2001-2003, kiedy to Małysz trzy razy z rzędu zdobył kryształową kulę, czyli trofeum przyznawane za zwycięstwo w całym Pucharze Świata. W roku 2001, Król Adam odniósł jedyne zwycięstwo w całym Turnieju Czterech Skoczni.

Jedyny mankament
Wydawałoby się, że Polak zgarnął już wszystko, w końcu zdobył czterokrotnie kryształową kulę, cztery razy wygrał mistrzostwo świata i zawsze robił to z bezapelacyjną przewagą. Jedynie z igrzysk olimpijskich Adaś nigdy nie przywiózł złota. Zawsze, kiedy był w formie na wygranie złota olimpijskiego, wyprzedzał go Szwajcar - Simon Ammann.

Polsko - niemiecki dżihad 
W czasach świetności Polak miał dwóch rywali - gigantów, Niemców, Svena Hannawalda i Martina Schmitta, szczególnie elektryzujące były pojedynki tych panów na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. I o ile Schmitta polscy fani, tłumnie zgromadzeni pod skocznią, darzyli pewną sympatią, to Hannawalda niemal nienawidzili. Do tego stopnia, że przed zawodami w czeskim Harrachovie w sezonie 2001/02 nasi rodacy obrzucili go śnieżkami, gdy ten wjeżdżał kolejką linową na górę.


Zakończenie kariery 
Po brązowym medalu w Oslo na mistrzostwach świata, Adam Małysz 3 marca 2011 roku, na antenie telewizji polskiej ogłosił koniec kariery. Dla mnie osobiście była to jedna ze smutniejszych wiadomości. Nie byłem w stanie wyobrazić sobie, co będę robić, gdy włączę telewizor i podczas zawodów Pucharu Świata na belce startowej nie usiądzie sympatyczny skoczek z wąsem. Była to dosłownie łamiąca wiadomość.

Najlepszym dowodem na to, jak wielką postacią był Polak dla całego świata skoków narciarskich jest fakt, że podczas ostatnich zawodów naszego Orła każdy z zawodników występował z wąsami pod nosem. Był to wspaniały hołd dla naszego mistrza.

Niesamowite zainteresowanie
Adam Małysz przed ważnymi zawodami zwracał się do telewidzów, mówiąc Dmuchajcie w telewizory. I dmuchali! Podczas igrzysk olimpijskich w 2002 roku w telewizory dmuchało ponad 13 milionów fanów, ta sytuacja powtórzyła się również, kiedy Małysz odnosił swoje ostatnie zwycięstwo w Zakopanem. A przecież skoki nie są zbyt dynamicznym sportem, który chętnie się ogląda.

Specjalne wyróżnienia 
Adama nie dało się nie kochać, przesympatyczny, zawsze uśmiechnięty, niezwykle skromny, a jednocześnie, choć drobny, gigant w swoim fachu. W 2001 roku otrzymał Medal Holmenkollen - nagroda przyznawana przez norweski związek narciarski. W 2007 odebrał nagrodę za Skok Roku, to trofeum przyznawane jest skoczkowi, który przez cały rok kalendarzowy wyskakał najwięcej metrów. Po zsumowaniu wszystkich odległości, okazało się, że Małysz w 2007 roku skoczył łącznie 6546 metrów. Ostatnią ważną nagrodą była statuetka Sportowca Wolnej Polski przyznana z okazji XXV rocznicy pierwszych częściowo wolnych wyborów w Polsce.

W tak krótkim tekście nie da się w pełni oddać fenomenu mistrza. Przez lata uwielbiany, kochany przez cały świat. W zamian za to odwdzięczał się niebotycznymi skokami i lotami. Aktualnie nie może zapomnieć o sporcie - jest kierowcą rajdowym, lecz na lądzie nie radzi sobie tak dobrze, jak w powietrzu. 

Autor: Mateusz Włodarczyk |  mt.j.wlodarczyk@gmail.com 

0 komentarze:

Prześlij komentarz