aosporcieaosporcieaosporcie

22 października 2020

Jorge Jesus spokojny przed meczem z Lechem. Trener Benfiki zdradził, kogo z "Kolejorza" obawia się najbardziej

Jorge Jesus na konferencji przedmeczowej kluczył, dyplomatycznie chwalił Lecha, ale koniec końców przyznał, że to celem jego Benfiki jest triumf w Lidze Europy. Szkoleniowiec wicemistrza Portugalii zdradził też, kogo najbardziej obawia się w ekipie Kolejorza.

W środowy wieczór odwiedziliśmy Bułgarską, by na mniej więcej dobę przed powrotem Dumy Wielkopolski do fazy grupowej Ligi Europy sprawdzić, co słychać w obozie pierwszego rywala poznaniaków, czyli lizbońskiej Benfiki. 

Jako pierwszy na konferencji prasowej głos zabrał pomocnik przedstawiciela Primeira Ligi, Gabriel, który w przeszłości kilkukrotnie był wypożyczany z dobrze znanego Lechowi z Ligi Europy Juventusu. Ton wypowiedzi 27-latka był dość ostrożny: - Nie chcę tutaj mówić o faworytach. My po prostu musimy dobrze wykonać naszą pracę, pokazać wyższość na boisku i to jest po prostu co, co musimy tu zrobić - przyznał Brazylijczyk.

Były gracz Leganés zdradził, że jego zdaniem jednym z najbardziej wyróżniających się piłkarzy Lecha jest poznańską "dziesiątka", czyli Dani Ramirez. Obok niego jako drugiego takiego gracza wskazał Pedro Tibę.


I to właśnie również przed swoim rodakiem grającym w niebiesko-białych barwach przestrzec Benficę próbował jej szkoleniowiec, Jorge Jesus:

- Znam bardzo dobrze Pedro Tibę i jest to jeden z najlepszych piłkarzy Lecha. Jest to jego kluczowy zawodnik, który będzie starał się prowadzić grę naszego przeciwnika. Naszym zadaniem będzie starać się to mu uniemożliwić. 

66-latek w przeciwieństwie do swoich często budzących kontrowersje na konferencjach prasowych kolegów po fachu Jose Mourinho czy Ricardo Sa Pinto, nie sypał w środowy wieczór ostrymi frazesami. Zapowiedział jednak, że cel postawiony przed jego drużyną w obecnym sezonie Ligi Europy sięga dużo dalej niż spotkania z Kolejorzem.


- Chcemy dojść do samego końca Ligi Europy, czyli do finału i to jest nasz cel. To jednak bardzo daleka perspektywa i na razie koncentrujemy się tylko na tym, by w ramach grupy osiągnąć dobry wynik. Wiemy jednak, że w grupie grają w sumie cztery zespołu. Aby wyjść z grupy, trzeba być w pierwszej dwójce i to jest nasz pierwszy cel w Lidze Europy.

Nieco wcześniej tego samego dnia głos zabrał także trener Dariusz Żuraw. Wraz z bramkarzem Filipem Bednarkiem przyznali oni, że do meczu z Benficą podejdą bez jakichkolwiek kompleksów i spróbują narzucić jej swój styl gry. Do tych odważnych słów Lechitów Jesus podchodzi jednak dość spokojnie.

- Każdy trener na świecie, niezależnie od drużyny, którą trenuje, będzie mówił na konferencji, że się nie obawia rywala i nie ma w tym nic dziwnego. Gdyby tak było, mógłby w ogóle nie wychodzić na boisko. Obie drużyny czeka teraz w krótkim czasie cykl wielu spotkań. Fakt, że dokonuję tylu zmian, może po części wynikać z tego, że niektórzy moi piłkarze są zmęczeni, ale mam też inne powody takich, a nie innych decyzji kadrowych.


Faworytem dzisiejszego spotkania jest bez wątpienia lider Primeira Ligi. Jorge Jesus zdaje sobie sprawę z tego, że na boisku w czwartkowy wieczór może wydarzyć się niemal wszystko.

- Z jednej strony są rankingi czy oceny ekspertów, które wskazują, że to Benfica jest faworytem tego spotkania. Historia i te wszystkie teoretyczne fakty to jedno, ale najistotniejsze będzie to, co wydarzy się na boisku. Istotne jest, żebyśmy jutro potwierdzili naszą klasę na boisku, a to nie zawsze jest aż tak oczywiste. 

I oby na tym boisku to jednak tylko jeden Portugalczyk mógł się dzisiaj cieszyć. A Jorge Jesus swój marsz do finału w Gdańsku rozpoczął dopiero od kolejnego spotkania.

Piotrek Przyborowski
 @P_Przyborowski
📷 Piotrek Przyborowski / aosporcie.pl

0 komentarze:

Prześlij komentarz