aosporcieaosporcieaosporcie

12 lutego 2020

Wzloty i upadki byłych Lechitów


Można powiedzieć, że już tradycyjnie sprawdzamy, co u piłkarzy, którzy odeszli z Lecha Poznań. Smaczku dodaje fakt, że drużyna Kolejorza przeszła pół roku temu prawdziwą, zapowiadaną od wielu lat rewolucję. Zatem zobaczmy, jak radzą sobie ci, których przy Bułgarskiej już nie ma - ci, którzy Lechowi oddali serce, ale też tacy, których absencja na boisku raczej cieszyła niż martwiła kibiców. 

Fantastyczna czwórka
Do tej pierwszej grupy możemy zaliczyć właściwie czterech byłych piłkarzy Dumy Wielkopolski - dwóch bramkarzy, Jasmina Buricia i Matusa Putnocky'ego oraz dwóch defensywnych pomocników, Łukasza Trałkę i Macieja Gajosa. Wszyscy radzą sobie naprawdę przyzwoicie w swoich klubach i tylko jeden z nich opuścił kraj nad Wisłą. Obydwaj golkiperzy wyszli we wszystkich spotkaniach ligowych swoich drużyn w pierwszym składzie.

Putnocky jest podstawowym bramkarzem Śląska Wrocław. W 21. kolejkach 23-krotnie wyciągał piłkę z siatki - mniej goli straciło tylko pięć drużyn w całej Ekstraklasie. Dobra postawa Słowaka w bramce pozwala Śląskowi poważnie myśleć o europejskich pucharach - póki co w ligowej tabeli plasuje się on bowiem na czwartym miejscu.

Z kolei Burić po ponad dziesięciu latach w Poznaniu zdecydował się kontynuować swoją karierę w Izraelu, a dokładniej w Hapoelu Haifa. Jego zespół po 22 spotkaniach zajmuje siódmą lokatę. Burić zanotował w nich osiem czystych kont, czyli tyle samo ma ich na koncie w Lechu Mickey van der Hart, ale przepuścił więcej strzałów - 29 przy zaledwie 20 Holendra.

Przejdźmy do pomocników - Gajos w Lechii Gdańsk opuścił tylko trzy spotkania i prezentuje formę dosyć zbliżoną do tej, którą prezentował na początku swojego pobytu w Poznaniu. Jego bilans ogranicza się do gola w lidze i dwóch w Pucharze Polski. Jest jednym z filarów zespołu, który w tabeli ma obecnie do Lecha trzy punkty straty.


Najciekawiej, spośród tych, którzy latem opuścili Kolejorza, wygląda kariera Łukasza Trałki, który po siedmiu latach spędzonych w Poznaniu, postanowił kontynuować swoją przygodę w stolicy Wielkopolski, tylko w barwach pierwszoligowej Warty Poznań. Na Wildzie 35-latek zaaklimatyzował się bardzo szybko i jest prawdziwym talizmanem zespołu - tak samo jak to miało miejsce na początku, gdy reprezentował klub z innej części miasta. Warta Poznań do wiosennych spotkań przystąpi jako lider zaplecza Ekstraklasy.

X-meni
Skupmy się teraz na tych, których w Poznaniu nie wspomina się z utęsknieniem. W Polsce zostali z nich Rafał Janicki, którego Lechia sprzedała do Wisły Kraków i Piotr Tomasik, który również przeszedł do Wisły, ale tej z Płocka. I choć w przypadku Janickiego niewiele się zmieniło, to Tomasik występuje na lewej flance, ale zarówno jako obrońca, pomocnik i napastnik. W tym sezonie strzelił dwie bramki i raz asystował. Obaj w pierwszej wiosennej kolejce byli rezerwowymi - Tomasik wszedł jednak w końcówce przegranego przez płocczan w niesamowitych okolicznościach meczu z Pogonią Szczecin.

Z kolei do zawodników, którzy postanowili opuścić nasz kraj należą między innymi Mihai Radut, Vernon De Marco czy Nikola Vujadinović - Mister X. Ten ostatni najdłużej pozostawał bez klubu, ostatecznie trafił na Słowenię, gdzie reprezentuje barwy klubu NK Domžale, dla którego rozegrał łącznie siedem meczów i zdobył jedną bramkę. Jego klub w tabeli dziesięciodrużynowej Prvej Ligi plasuje się na szóstej pozycji z ośmioma punktami straty do następnej drużyny.


Rumuński Beckham z kolei wrócił do swojej ojczyzny i w zespole Astra Giurgiu ma po dwa gole i asysty, czym niemal przebił już swój cały dorobek przy Bułgarskiej. Z kolei Vernon De Marco, który powrócił do Slovana Bratysława, wystąpił dotychczas w dziesięciu meczach słowackiej ekstraklasy, w której jego ekipa plasuje się zresztą na pierwszym miejscu. Dodatkowo Argentyczńyk rozegrał też jesienią... sześć meczów w fazie grupowej Ligi Europy, na której Slovan zakończył jednak swój europejski sen.

Wiecznie młodzi
Z młodych (no... młodszych) piłkarzy odeszli Marcin Wasielewski i Krzysztof Kołodziej. Ten pierwszy znalazł swoje miejsce w Termalice i nie narzeka, a jeśli już to na klub z Wielkopolski, w którym (jak powiedział w mocnym wywiadzie dla Głosu Wielkopolskiego) w 2019 roku było bardzo dużo chaosu. Dla zespoły z Niecieczy wystąpił dziewięciokrotnie i, jak twierdzi w tym samym wywiadzie, ten klub to I-ligowy top. Fakty są takie, że Termalica przed wiosennymi pojedynkami zajmuje jednak w tabeli dopiero 10. miejsce. Dwie klasy rozgrywkowe niżej trafił natomiast Krzysztof Kołodziej. Napastnik, który w Lechu zadebiutował w wieku 26 lat, dla Elany Toruń zdobył dwie bramki i zanotował aż osiem asyst. 

Mateusz Włodarczyk

0 komentarze:

Prześlij komentarz