aosporcieaosporcieaosporcie

29 maja 2017

Festiwal kiksów na korzyść "Kolejorza". Lech Poznań - Wisła Kraków 2:1


To miała by niedziela, która mogła sporo namieszać w tabeli grupy mistrzowskiej Ekstraklasy. Lech Poznań sprostał zadaniu i wygrał z Wisłą Kraków 2:1. Inni faworyci jednak również triumfowali i w tym momencie wciąż nie jest wiadome, kto zostanie mistrzem Polski.

Kolejorz na spotkanie 36. kolejki Ekstraklasy wyszedł po dwóch meczach, w których nie tylko nie zachwycił, ale nawet nie strzelił choćby gola. Starcie z Białą Gwiazdą było więc ostatnią szansą na to, by jeszcze pozostać w grze o mistrzostwo Polski. Trener Nenad Bjelica na ławce posadził dwóch liderów Dumy Wielkopolskiej w obecnym sezonie - Marcina Robaka i Łukasza Trałkę. Media (o dziwo nie tylko te warszawskie!) już po spotkaniu wietrzyły nawet bunt (sic!) w szatni Lecha!

Prawda jest jednak inna. Na konferencji pomeczowej trener Bjelica owszem przyznał, że Robak z Trałką nie wyszli na przedmeczową rozgrzewkę, bo rezerwowi nie mają takiego obowiązku. W żadnej ze swoich wypowiedzi nie wspomniał jednak o tym, że odebrał Trałce opaskę kapitańską. W spotkaniu z Wisłą w tej roli zastąpił go Tomasz Kędziora, a nawet kiedy doświadczony pomocnik wszedł już na plac gry w miejsce kontuzjowanego Maćka Gajosa, to nadal funkcję kapitana pełnił Kędi. Nie oznacza to jednak, że w finałowej kolejce przeciwko Jagiellonii to nie rzeszowianin wybiegnie na murawę jako pierwszy z Lechitów.

Sam mecz w pierwszej połowie naprawdę mógł się podobać. Obie drużyny atakowały, to Wisła jako pierwsza miała lepszą okazję na zdobycie bramki, ale strzał Patryka Małeckiego zatrzymał Matúš Putnocký. Chwilę później swojej szansy z dystansu spróbował natomiast Radosław Majewski.


O ile pierwszy strzał byłego gracza Polonii Warszawa został z łatwością zatrzymany przez Łukasza Załuskę, to już na huknięcie z 9. minuty doświadczony golkiper nie mógł zareagować w żaden sposób. 30-latek nie tylko otworzył wynik na Bułgarskiej, ale strzelił też w ten sposób swojego drugiego gola w rundzie mistrzowskiej (wcześniej trafił z Bruk-Betem) i dziewiątego w całym sezonie (wliczając w to dwie bramki w Pucharze Polskim).

W 21. minucie poznańscy kibice zgromadzeni w liczbie niemal 20 tysięcy mogli cieszyć się po raz drugi. Maciej Makuszewski wykorzystał w tej akcji jeden ze swoich największych atutów, czyli szybkość. Skrzydłowy Lecha skorzystał też na fatalnym wycofaniu piłki do Załuski, którym popisał się kapitan Wisły i z pochodzenia poznaniak, Arkadiusz Głowacki. Była to nie tylko ważna bramka dla gospodarzy, ale też walczącego o pozostanie na Bułgarskiej wypożyczonego z Lechii Makuszewskiego.

Teoretycznie więc Lech miał już sytuację w tym spotkaniu zupełnie pod kontrolą, lecz... też odwdzięczył się Wiśle kiksem chwilę po zdobyciu drugiej bramki. Załuska potężnie wykopnął piłkę ze swojego pola karnego, ta poszybowała bardzo wysoko, aż w końcu wylądowała przy walczących o piłkę Kostevychu i Boguskim. Nie wiedzieć jednak czemu, również i Putnocký postanowił odzyskać futbolówkę, niefortunnie przy tym wleciał na Ukraińca i tak oto ostatecznie to skrzydłowy Wisły wyszedł z tego całego chaosu zwycięsko, skierowując piłkę do pustej bramki...

Do kolejnego cennego kiksa doszło w 37. minucie. Przerzut Głowackiego został źle oceniony przez Bednarka, który sądził, że podanie zostanie z łatwością wyłapane przez Putnockiego, tymczasem... ostatecznie padła ona łupem Boguskiego! Tym razem jednak 32-latek spudłował.


W 73. minucie niejednemu kibicowi Lecha z pewnością zadrżało serce! | foto: Piotr Przyborowski / aosporcie.pl

Druga część spotkania już tak nie zachwyciła. Wielu fanom Lecha z pewnością mocniej zabiły jednak serca w 73. minucie. Sędzia Mariusz Złotek odgwizdał faul tuż przed polem karnym Kolejorza. Do piłki podszedł doskonale znany w Poznaniu Semir Stilić, dodajmy - specjalista od stałych fragmentów gry. Na szczęścia dla gospodarzy Bośniak trafił w tej sytuacji w słupek.

Wisła dążyła do wyrównania, a jeszcze w jednej z ostatnich sekund mogła dopiąć swego. Piękną, taką typową dla hiszpańskiego stylu trenera Kiko Ramíreza akcję mógł wykończyć Boguski. Piłka po jego strzale... obiła jednak słupek!

Ogromne nerwy towarzyszące temu spotkaniu opadły dopiero po ostatnim gwizdku arbitra. Lech Poznań pokonał Wisłę Kraków 2:1 i wciąż pozostaje w grze o mistrzostwo. Rywale w walce o majstra jednak nie odpuszczają. Legia pokonała Koronę 1:0, Jagiellonia dość szczęśliwie ograła Bruk-Bet 2:1, a Lechia rozgromiła Pogoń aż 4:0. Wciąż nie wiemy więc nic, a 37. kolejka Ekstraklasy zapowiada się arcyciekawie. Oby tylko ta ciekawość nie była dla drużyny Nenada Bjelicy pierwszym krokiem do piekła.

Lech Poznań - Wisła Kraków 2:1 (2:1)
28.05.2017, INEA Stadion w Poznaniu, 18:00

Gole: 9' Majewski, 21' Makuszewski - 27' Boguski

Lech: Matúš Putnocký - Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Maciej Wilusz (46' Lasse Nielsen), Volodymyr Kostevych - Abdul Aziz Tetteh, Maciej Gajos (58' Łukasz Trałka), Radosław Majewski - Maciej Makuszewski, Dawid Kownacki (78' Marcin Robak), Darko Jevtić

Wisła: Łukasz Załuska - Matija Spicić, Ivan Gonzalez, Arkadiusz Głowacki, Jakub Bartkowski - Pol Llonch, Alan Uryga (63' Semir Stilić) - Rafał Boguski, Petar Brlek, Patryk Małecki (68' Jakub Bartosz) - Zdenek Ondrasek (75' Paweł Brożek)

Kartki: Spicić, Bartkowski, Głowacki, Gonzalez (wszyscy żółte)

Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola)

Widzów: 19 373

Autor: Piotr Przyborowski | @P_Przyborowski | piotrek.przyborowski@gmail.com | foto: Piotr Przyborowski / aosporcie.pl

0 komentarze:

Prześlij komentarz