aosporcieaosporcieaosporcie

15 stycznia 2015

Bony w błękitnym trykocie!


Informacja o transferze Wilfrieda Bony’ego do Manchesteru City na pewno była czymś niezwykłym. Wydawać by się mogło, że klub tak napakowany napastnikami jak The Citizens będzie szukać wzmocnień na innych pozycjach. Tymczasem włodarze ściągnęli iworyjskiego napastnika Swansea City. Jakie motywacje stały za tą decyzją?


Krótka historia
Wilfired Bony urodził się 10 grudnia 1988 roku w Bingerville. Jego pierwszym klubem była drużyna Issia Wazi FC z Wybrzeża Kości Słoniowej. Talent w Bony’m dostrzegli skauci czeskiej Sparty Praga, którzy w lipcu 2008 roku zdecydowali się na transfer tego gracza do swojego klubu. Dla swojego pierwszego poważnego klubu Iworyjczyk strzelił 33 gole w 79 występach, w tym dwa w Lidze Europy. Ciekawostką jest fakt, że w trakcie gry dla Sparty grał przeciwko Lechowi Poznań. 

Po kilku dobrych sezonach napastnik zdecydował się na zmianę otoczenia i w ostatnim dniu zimowego okna transferowego w 2011 roku przeniósł się do Vitesse Arnhem. Tam jego gwiazda rozbłysła wyjątkowo mocno, ponieważ od czasu, kiedy przychodził, do czasu jego transferu do Premier League, jego wartość wzrosła o 9,5 mln euro! Dla holendrów zdobył 58 goli i zaliczył 18 asyst w 77 występach, co jest wynikiem, według mnie, wyjątkowo dobrym. 

Ciężka praca sprawiła, że w lipcu 2013 roku przeniósł się za 12 milionów funtów do walijskiego klubu Swansea, zastępując absolutną rewelację Łabędzi, Michu.  Do swojego transferu do Manchesteru City Wilfried Bony wystąpił w trzech meczach więcej niż Hiszpan i strzelił o siedem goli więcej, można więc uznać, że był godnym następcą występującego obecnie w Napoli napastnika.

To ten piłkarz
Co jest jednak tak wyjątkowego w reprezentancie Wybrzeża Kości Słoniowej, że Manuel Pellegrini zdecydował się na wydanie aż 32 milionów euro na transfer tego gracza? Powodów może być kilka. Jednym z nich na pewno jest starzejący się już Edin Džeko, który już długo nie będzie w stanie wytrzymać wysokiego tempa rozgrywek w Anglii. Pokazuje to obecny sezon, w którym Bośniak wystąpił w 11 spotkaniach, wchodząc jednak głównie z ławki rezerwowych (w pięciu przypadkach). Wysoki napastnik jest w niebieskiej części Manchesteru bardzo potrzebny, aby robić miejsce dla Kuna Agüero, wygrywać pojedynki w powietrzu i zgrywać stamtąd piłki, a także wykorzystywać precyzyjne dośrodkowania  skrzydłowych i bocznych obrońców. 

Inna sprawa, że choć Bony młodzieniaszkiem nie jest, to ciągle ma sporo do udowodnienia, zwłaszcza, że jedyne trofeum jakie zdobył to mistrzostwo Czech. Okazja transferu do klubu, w którym trener zobowiązał się do zdobycia pięciu trofeów w ciągu pięciu lat, jest zatem gwarantem podniesienia zwycięskiego pucharu. 

Nie da się również nie wspomnieć o historii kontuzji Iworyjczyka, a właściwie ich braku. Chłop jest zdrów jak ryba, w sumie na rehabilitacji spędził 25 dni i opuścił pięć meczy. Jest to wynik łączny dla wszystkich jego występów! Tymczasem wspominany wyżej Bośniak opuścił tych meczów 11 i to tylko w Manchesterze City. Końskie zdrowie to coś, co wobec częstych problemów zdrowotnych bramkostrzelnego Argentyńczyka, może pomóc w wywalczeniu sobie miejsca w składzie przez Wilfrida Bony’ego. Czy w tak wielkim klubie i przy innym poziomie kultury gry ujawni on swoją pełnię talentu? Przekonamy się już niedługo!

Autor: Mateusz Cholewa |  matichol96@gmail.com

0 komentarze:

Prześlij komentarz