aosporcieaosporcieaosporcie

24 czerwca 2014

Piechotą na mecz: Zielona Katastrofa

Dla każdego kibica Warty Zielona Rewolucja była szczytem marzeń: super piłkarze, trener z charakterem, dużo pieniędzy, darmowe bilety, wielki stadion. Ale tylko od zewnątrz wyglądało to tak pięknie.

W rzeczywistości była to NAJGORSZA rewolucja w historii piłki nożnej. Ówczesny dyrektor sportowy - Arkadiusz Miklosik, ściągnął do klubu samych piłkarzy po 30-tce. Dla większości z nich Warta nie była miejscem do pokazania, że umieją grać w piłkę, a raczej ostatnim przystankiem przed sportową emeryturą. 

Mówi się jednak, że dobry trener nawet z wypalonymi zawodnikami umie stworzyć zespół. Szkoleniowcem, który umiał zrobić coś z niczego był Bogusław Baniak. To za jego kadencji Duma Wildy była w czołówce i naprawdę mogła awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej. Niestety Baniak odszedł. Dlaczego? Podobno właściciele ustalali mu skład i podstawową jedenastkę, a on tego nie tolerował i złożył rezygnacje. I to już był koniec wielkiej Warty, kibice i Łukomska-Pyżalska jeszcze o tym nie wiedzieli, ale dzisiaj widzimy, jak wszystko się skończyło.

Później przychodzili gorsi kopacze, słabsi menadżerowie, a fundusze na klub topniały szybko jak kawałek lodu na kaloryferze. Gwodźiem do trumny stał się Jarosław Araszkiewicz. Jego warsztat trenerski może wyrazić jedna sytuacja. Pewnego dnia kiedy piłkarze byli przygotowani do trenowania. przyszedł Araszkiewicz i zapytał:

- Kto tu jest najstarszy ?- Piotr Reiss - odpowiedział ktoś z tłumu
- To Piotrek poprowadzi dzisiejszy trening - wypalił pracowity szkoleniowiec.
cytat pochodzi z książki Szamo, którą bardzo poleca redaktor naczelny a o sporcie

Od tamtego czasu w Warcie działy się różne rzeczy. Przewijali się trenerzy, piłkarze odchodzili i wracali (choćby Król Artur, czyli Artur Marciniak), ale niewiele się już zmieniło na lepsze. Było wręcz odwrotnie. Zieloni spadli ostatecznie najpierw do II ligi, a teraz będą wojować w na piątym szczeblu rozgrywkowym. Nie ma się co dziwić, że starsi kibice, żegnali ostatni mecz bieżącego sezonu śpiewając: Dobry Jezu, a nasz Panie...

19 czerwca 2014

Myśli Zbyszka: La Sumisa Roja


Wczoraj byliśmy świadkami nieprawdopodobnego wręcz upokorzenia reprezentacji Hiszpanii, która przegrała z Chile 0:2 i odpadła z mundialu w Brazylii. Ekipie trenera del Bosque pozostał jedynie mecz o honor z Australią, który również nie będzie łatwy, drużyna Kangurów była wczoraj blisko zaskoczenia bukmacherów przegrywając z Holendrami 2:3 - zapraszamy na nowy cykl Zbig komentuje, w którym Zbyszek Jankiewicz bezkompromisowo ocenia sportowe wydarzenia.

Chyba każdy kibic piłki kopanej nadal zadaje sobie pytanie dlaczego?. Postaram się znaleźć na to odpowiedź. Znalazłem siedem grzechów, które doprowadziły obrońców trofeum do tego, że pojadą oni do domu już po fazie grupowej.

Filozofia tiki-taki
Podczas tego turnieju mieliśmy okazję zaobserwować, że ten styl gry swoje najlepsze lata ma już za sobą. Na początku Holandia, potem Chile poprzez dobre ustawienie w środku pola kompletnie zneutralizowały zapędy ofensywne Hiszpanii. 

Reprezentacja Oranje nie pozwoliła na długie utrzymywanie się przy piłce przez ustawienie czworokąta w środku boiska, w centrum którego znajdowali się hiszpańscy pomocnicy: Xavi, Alonso, często również Iniesta lub Busquets, co powodowało konieczność zagrywania długich piłek przez Ramosa czy Pique, do czego żaden z nich nie był przyzwyczajony, wszystkie takie zagrania miały swój koniec na głowach de Vrija czy Martinsa Indiego, ewentualnie w rękawicach Cillessena. 

Z kolei Chilijczycy krótko kryli defensorów, przez co Casillas musiał wybijać futbolówkę na odległość mniej więcej 40 metrów przed bramkę rywali, gdzie już czekali na nią Latynosi. 
Mimo to, nie przeczuwam końca tiki-taki. Jest ona niczym narkotyk, kto raz zacznie nią grać, nie skończy tak szybko. Nie przeszkadzają nikomu upokorzenia, jak np. dwumecz Barcelony z Bayernem w 2013 roku czy Bayernu z Realem w niedawnym półfinale Ligi Mistrzów. Relacje Hiszpanii czy Barcelony z tiki-taką została perfekcyjnie opisana w tej piosence, której tłumaczenie znajdziecie natomiast tutaj. Niech nikomu nie przeszkadza fakt, że powstała ona w roku 1996.

Stare wygi
Nadmierne przywiązanie do zawodników starej kadry, np. gra Iniesty zamiast Koke, i nieumiejętność wkomponowania nowych graczy w grę drużyny to kolejny błąd selekcjonera La Furia Roja. Według mnie największym grzechem del Bosque było dostosowywanie piłkarzy do stylu, nie zaś stylu do piłkarzy. Można by zaryzykować tezę, że zaraz po losowaniu grup znał już jedenastkę, jaka wybiegnie przeciwko Holandii.

Bezsensowne zmiany
Zejście Alonso, najważniejszego gracza środka pola i wprowadzenie Fabregasa, Pedro czy Torresa w pierwszym meczu, gdy na ławce siedzieli Koke, Mata i Cazorla, oraz drugi mecz. Rażąca niekonsekwencja, znów zdjęcie Alonso, znów wejście Torresa, popularny Sfinks nie postawił na Villę, który może mógłby coś odmienić. Na chwilę obecną możemy jedynie spekulować.

Diego Costa
Był niezbędnym elementem Atlético Simeone, ale do tiki-taki po prostu nie pasuje. W ekipie Colchoneros był od wyprowadzania kontr, jego zadaniem było wyjść sam na sam i zdobyć bramkę lub wywalczyć karnego, natomiast nigdy nie nauczy się grać zespołowo.

Sergio Busquets
Chciałbym też powiedzieć coś na temat Busquetsa, bo zauważyłem niedawno ciekawą prawidłowość. Jest on piłkarzem stworzonym do tiki-taki. Potrafi przytrzymać piłkę, odebrać ją rywalowi, uciec przed pressingiem i stworzyć przewagę liczebną na boisku. Ośmielę się stwierdzić, że Bayernowi brak właśnie zawodnika jego pokroju. Jednak w każdym innym stylu jest to gracz przeciętny, żeby nie powiedzieć słaby. Gdy przeciwnicy zmusili drużynę La Roja do zrewidowania planów, stał się bezużyteczny, wręcz przeszkadzał w grze.

Proces starzenia się
Dosięgnął on linię pomocy, kompletnie nie dostrzegł tego VdB. Zagłada rozpoczęła się właśnie tam, bez wsparcia środka nie istniała również defensywa, która okazała się być zbitką indywidualności, ani atak, który był obecny jedynie w protokole meczowym. Nie było zawodników, którzy wzięliby na siebie ciężar gry. Alonso starał się dowodzić kolegami, ale nie miał wsparcia od żadnego z kolegów. W Realu Madryt ma koło siebie Modricia, z którym tworzy kapitalny duet, od nich zaczyna się każdy atak, ale sam potrafi zrobić niewiele.

Cień Dumy Katalonii
Del Bosque oparł kadrę na graczach największego rozczarowania poprzedniego sezonu i tego nie mogę zrozumieć, tak samo jak braku powołania dla Isco, Carvajala czy Gabiego. Wśród 23 kopaczy znalazło się aż siedmiu z Cienia Dumy Katalonii, trzech zwycięzcy LM, i czterech największej rewelacji w Europie.

Wydaje mi się, że ta kompromitacja podsumowała niejako koniec Cyklu. Skończyła się pewna era, era zwycięstw dzięki posiadaniu piłki. Teraz trzeba rozpocząć zupełnie nowy projekt. Być może z nowym szkoleniowcem i zupełnie innymi piłkarzami. Nie zapominajmy bowiem, że Hiszpania ma jeszcze wielu utalentowanych piłkarzy. Choćby tych, którzy wygrali ostatnie dwa Mundiale w kategorii U-21. Czas więc na zmiany.

*sumiso – uległy, wycofany, w tytule zastosowany jako nawiązanie do przydomka reprezentacji hiszpańskiej, La Furia Roja, czyli wściekła czerwień

Ocenia: Zbyszek Jankiewicz

16 czerwca 2014

Mundialowo: Jak można łatwo narazić się sędziom. Zwierzak Pepe wraca do gry


Jest świnka Peppa, Pepe Pan Dziobak. Jest też Pepe, czyli Képler Laveran Lima Ferreira. Człowiek, który przez jednych uważany jest za świra, przez innych za świetnego obrońcę światowej klasy. A prawda tak naprawdę leży gdzieś pośrodku.