aosporcieaosporcieaosporcie

9 stycznia 2019

Rekonkwista znów nieudana. Dioni odchodzi z Lecha Poznań


Dioni miał być poznańską odpowiedź na Carlitosa, a przynajmniej solidnym zmiennikiem dla Christiana Gytkjaera. Tymczasem jego kariera w Lechu potrwała tylko nieco dłużej niż przygoda na ławce trenerskiej Ivana Djurdjevicia, który to do Kolejorza zdecydował się go ściągnąć. 29-latek dzisiaj rozwiązał za porozumieniem kontrakt z Dumą Wielkopolski i karierę będzie kontynuować już w ojczyźnie.

Raptem 150 minut w siedmiu spotkaniach w Ekstraklasie, do tego 65 minut w Pucharze Polski i zaledwie jeden mecz w wyjściowym składzie. W rubrykach z golami i asystami pustka. Już na pierwszy rzut oka można pokusić się o stwierdzenie, że wychowanek Realu Murcia niezbyt dobrze poradził sobie przy Bułgarskiej.

- W Hiszpanii twierdzili, że Dioni zupełnie nie poradził sobie z aklimatyzacją w Poznaniu. Z tego, co jest mi wiadomo, zimą jak najszybciej chciał wrócić do ojczyzny - mówi nam Pablo Ortega, skaut i analityka w Professional Football Scouts Association.

Przypadek Dioniego jest jednak nieco inny od Thomalli czy Nicki Bille Nielsena. Ta dwójka gagatków dostała w Lechu realną szansę na pokazanie swoich umiejętności (lub też ich braku). Hiszpan z kolei, kiedy już wchodził na boisko, to zwykle rzucany był na skrzydło. Widać było, że tam nie czuł się najlepiej, aż chciałoby się go spróbować w jednym czy drugim meczu na szpicy. 

Problem polegał jednak na tym, że jesienią cały Lech wyglądał mizernie, a Ivan Djurdjević walczył o posadę. Na eksperymenty nie było więc czasu, ale Dioniego może chyba trochę boleć, że swoją szansę w ataku dostał chociażby młody Paweł Tomczyk. I chociaż Pawka oczywiście jechał poniekąd do pewnego momentu tej rundy na swoim świetnym występie w starciu z Zagłębiem Sosnowiec, to mimo wszystko Dioniego mogło to gdzieś tam boleć.

grafika: aosporcie.pl | foto: lechpoznan.pl / Przemysław Szyszka

Zresztą w przygodzie 29-letniego zawodnika z Lechem ważny pozostaje jeszcze jeden szczegół - w przeciwieństwie do Tiby czy Amarala on dołączył do Dumy Wielkopolski stosunkowo późno, bo już w sierpniu. Nie wiadomo, jak wyglądałby po przepracowaniu pełnej rundy z zespołem.

Tego już się jednak nie dowiemy. Trener Adam Nawałka nie dał piłkarzowi z Półwyspu Iberyjskiego wgrudniu choćby minuty, jednocześnie dał z kolei zadebiutować innemu napastnikowi, młodziutkiemu Hubertowi Sobolowi. Już wtedy wydawało się, że dni byłego gracza Udinese czy Hérculesa Alicante w Poznaniu są już policzone.

Dioni jest drugim Hiszpanem w historii Kolejorza i kolejnym, który sobie przy Bułgarskiej nie poradził. Wiosną 2016 u trenera Jana Urbana w środku pola dreptał Sisi. On wówczas przez Grecję powrócił do Azji, gdzie ma status bardzo solidnego gracza. Były już napastnik Lecha tęsknił z kolei za domem, więc wybór jego nowego klubu nie był zaskoczeniem. Przynajmniej do końca sezonu jego pracodawcą będzie Cultural y Deportiva Leonesa, czyli klub z czuba tabeli swojej grupy Segunda División B. A to liga, w której ta hiszpańska armata czuje się najlepiej.



Piotrek Przyborowski
📷 Cultural Leonesa; aosporcie.pl, lechpoznan.pl / Przemysław Szyszka

0 komentarze:

Prześlij komentarz