aosporcieaosporcieaosporcie

27 kwietnia 2018

Walka o tytuł (może w końcu) nabierze tempa

Lech Poznań w ramach 33. kolejki Ekstraklasy podejmie u siebie wciąż groźną, choć podrażnioną po porażce z Wisłą Płock, drużynę Górnika Zabrze. Kolejorz ma za zadanie bronić prowadzenia w tabeli grupy mistrzowskiej, dla zabrzan to natomiast ostatnia szansa, żeby włączyć się do walki o grę w europejskich pucharach. Obydwa zespoły spotkały się zaledwie trzy tygodnie temu. Wówczas to podopieczni Nenada Bjelicy, wręcz po profesorsku, chociaż z lekkim turbulencjami, ograli gości ze Śląska i zasiedli na fotelu lidera. Ostatnie już w tym sezonie starcie Lecha z Górnikiem w sobotę o 20:30 oczywiście przy Bułgarskiej!

Zaczynająca się już dzisiaj runda spotkań z pewnością zelektryzuje całą Polskę (hehe), zwłaszcza z uwagi na to, że jest to ostatnia kolejka grupy mistrzowskiej przed bezpośrednimi starciami między głównymi kandydatami do tytułu. Zatem ostatnia szansa na to, żeby zdobyć odrobinę zapasu nad konkurentami i w ostateczną fazę zmagań wejść z pewnym buforem bezpieczeństwa.

Oba spotkania Lecha z Górnikiem miały w obecnym sezonie zgoła odmienny scenariusz. Pierwsze starcie w Zabrzu poznaniacy wyraźnie przegrali 1:3, a jedynego gola dla Dumy Wielkopolski strzelił Christian Gytkjaer. Gospodarzom trzy punkty zapewnił Igor Angulo, który zdobył w tym meczu dwie bramki. W międzyczasie piłkę do siatki Matusa Putnockyego wpakował jeszcze Szymon Żurkowski.

Natomiast w Poznaniu, w ostatniej kolejce rundy zasadniczej, po objęciu prowadzenia po kapitalnej akcji Kamila Jóźwiaka, poznańska lokomotywa nieco zwolniła, co przyniosło gościom rzut karny po przypadkowym zagraniu ręką przez Nicklasa Barkrotha. Strata gola skłoniła Lechitów do wrzucenia wyższego biegu i po pięciu minutach Łukasz Trałka ponownie wyprowadził Kolejorza na prowadzenie. Gwóźdź do trumny zabrzanom wbił z kolei w 94. minucie spotkania Radosław Majewski.

4 różnych zawodników strzelało dla Lecha w meczach z Górnikiem w obecnym sezonie. Do bramki trafiali Gytkjaer, Jóźwiak, Trałka i Majewski

Przed tym meczem z poznańskiego obozu dochodzi jeszcze jedna dobra wiadomość, która z pewnością też ucieszy całą Polskę. Po blisko półrocznej przerwie z listy kontuzjowanych zawodników skreślony zostaje Maciej Makuszewski, prawoskrzydłowy Lecha, który jesienią siał postrach wśród obrońców rywali, nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Jego udane debiutanckie spotkania w reprezentacji zaowocowały tym, że selekcjoner Adam Nawałka wciąż liczy na Lechitę w kontekście mundialu, do którego zostało już tylko 47 dni! Maki ma szansę w ekspresowym tempie załapać się na zgrupowanie i tam powalczyć o fotel w samolocie do Rosji.

Wszystko w rękach, a właściwie nogach Makuszewskiego i oczywiście w gestii trenera Bjelicy, który musi dać 28-latkowi szansę zaprezentowania się przed Nawałką. Jeszcze w ten weekend były gracz Lechii czy Jagiellonii ma najpierw w zagrać w rezerwach, aby dojść do pełni dyspozycji. W meczu z Elaną Toruń pojawi się też inny rekonwalescent, Elvir Koljić. Z Górnikiem nie zagra też wciąż kontuzjowany Mihai Radut, a dodatkowo zmuszony do pauzowania za kartki jest Robert Gumny - jeden z pewniejszych punktów linii defensywnej Kolejorza w obecnym sezonie.

Marcin Brosz przyjedzie do Poznania z zawodnikami, którzy wciąż wierzę, że będą w stanie wrócić do walki o możliwość gry w eliminacjach Ligi Europy - jeśli Legia wygra 2 maja w finale Pucharu Polski, w lidze wystarczy będzie zająć czwarte miejsce. Szkoleniowiec drużyny ze Śląska również nie może liczyć na wszystkich swoich zawodników - przy Bułgarskiej zabraknie Łukasza i Rafała Wolsztyńskich, obrońcy Michała Koja, a także Konrada Nowaka. Tym razem przeciwko Kolejorzowi zagra natomiast nieobecny w ostatnim spotkaniu Igor Angulo, lider klasyfikacji strzelców Ekstraklasy. Na INEA Stadionie nie zabraknie też lidera drugiej linii zabrzan, Rafała Kurzawy.

Jako że nasza rodzima liga jest nieprzewidywalna, a Lech już zdążył po raz pierwszy w tym sezonie przegrać na własnym stadionie, tak naprawdę już niczego nie możemy być pewni. Warto więć wspomnieć o meczach głównych konkurentów poznaniaków w drodze po trofeum. Legia Warszawa, którą już za pięć dni czeka bój o Puchar Polski, dzisiaj wieczorem zmierzy się z nieobliczalną Koroną Kielce i choć zmiana szkoleniowca wyszła póki co, przynajmniej pod względem wyników, legionistom na dobre, to miejmy nadzieję, że zwyżkowa forma warszawian jest jak ich trener - tymczasowa.

Jagiellonia Białystok, która w ostatniej kolejce, tak jak cała trójka, podrasowała swoje statystyki, rozbijając 3:0 na wyjeździe właśnie Koronę Kielce (swoją drogą Kielczanie mają chyba najgorszy terminarz z możliwych) tym razem podejmie u siebie krakowską Wisłę, która jak na razie jako jedyna z grupy mistrzowskiej nie wygrała meczu w rundzie finałowej i w sumie niewiele wskazuje na to, żeby miało to się zmienić już w ten weekend.

Choć mecze nie zawsze porywają, a poziom systematycznie spada, to w Ekstraklasie emocje paradoksalnie wciąż rosną. Powodem takiej sytuacji jest ścisk w czubie tabeli, a przecież już w następnej kolejce pierwsze hitowe starcie Jagiellonii z Legią. 


Mateusz Włodarczyk
📷 Oskar Jahns / aosporcie.pl

0 komentarze:

Prześlij komentarz