aosporcieaosporcieaosporcie

10 czerwca 2016

Euro 2016: Dwa papierowe tygrysy i dwóch outsiderów [Grupa E]


To już piąty odcinek naszego cyklu o Euro, które zaczyna się już za parę godzin. Tym razem czas na grupę E, która przez wielu uznawana jest za jedną z najsilniejszych, chociaż nie do końca jest tak w rzeczywistości. Zobaczymy w niej Włochów, Belgów, Irlandczyków i Szwedów.

Drużyna włoska co roku zaliczana jest do faworytów na wielkich imprezach. I o ile w ostatnich latach na Euro szło im całkiem dobrze, to dwa ostatnie mundiale wyszły im dramatycznie źle. A od 2014 nie zaszły jakieś specjalne zmiany kadrowe.

Ale zacznijmy od początku. Jak pokazały ostatnie sparingi - 2:0 z Finlandią i 1:0 ze Szkocją - podstawowym ustawieniem drużyny Conte jest 3-5-2, podobne do tego, jakie prezentował Juventus pod wodzą tego samego trenera. W bramce prawdopodobnie wystąpi weteran Buffon, a w obronie towarzyszyć mu będzie trójka Chiellini - Barzagli - Bonucci. Tym samym przyszły trener Chelsea skopiował swoje ustawienie z Juve, cała czwórka zna się doskonale i to powinien być spory atut Włochów. 

Na prawym skrzydle pewny miejsca może być Candreva, za to na lewym testowani byli el Shaarawy i Darmian; tutaj pewnie będzie zachodzić rotacja w zależności od tego, jak potrzebne będzie wsparcie skrzydeł w obronie.


W meczu z Finami środek pola utworzyli Giaccherini, Motta i Parolo, a przeciwko Szkocji - znów Giaccherini, obok de Rossiego i Florenziego. Wnioski - gracz Bologni może być pewien, że zagra od początku, ale reszta będzie walczyć o dwa pozostałe miejsca do ostatnich godzin przed pierwszym meczem.

W linii napadu jest pełno różnych możliwości, ale żadna nie wydaje się dobra. Testowani byli Pelle, Zaza, Immobile i Eder, z ławki wszedł raz także Insigne. A 3 strzelone bramki w dwóch sparingach z drużynami, które na Euro nie weszły, to fatalny rezultat.

Włosi wygrali swoją grupę w eliminacjach, ani razu nie przegrywając, ale grali bardzo minimalistycznie. Z jedyną drużyną na swoim poziomie - Chorwacją - dwukrotnie zremisowali. Poza tym wygrywali głównie jedną bramką; ich średnia zdobytych goli (1,6) nie powala, podobnie ze straconymi (0,7). W sparingach widać, że trochę poprawili się z tyłu, ale trzeba pamiętać, że to mimo wszystko Finlandia i Szkocja. Kiedy przyszło im grać w marcu z Niemcami, wyjechali z wynikiem 1:4. 

Z pewnością są w stanie wyjść z grupy, a nawet ją wygrać. Ale co dalej? Mnie nie przekonują i uważam, że nie powinni liczyć na dojście wyżej niż do ćwierćfinału.

Kolejną drużyną grupy E jest reprezentacja najlepsza w Europie. Najlepsza, jeżeli kierujemy się rankingiem FIFA; jedynym ich sukcesem ostatnich lat jest ćwierćfinał mundialu 2014. 
Personalnie jest ogień, i to na każdej pozycji. W bramce - gwiazda Chelsea Courtois. W obronie jest kilka wątpliwości, niepodważalna jest tylko pozycja Vertonghena w środku. Jego partnerem będzie ktoś z trójki Vermaelen/Denayer/Alderweireld. Jeżeli będzie to jeden z dwóch ostatnich, to drugi z nich wyląduje na prawej stronie. Na lewej testowany byli Vertonghen i Jordan Lukaku.


Belgowie grają 4-2-3-1 lub 4-4-2, pierwsze z tych ustawień było użyte w ostatnim meczu z Norwegią (3:2), a drugie kilka dni wcześniej z Finlandią (1:1). W pierwszym przypadku dwoma cofniętymi pomocnikami byli Witsel i Nainggolan, na lewym skrzydle Hazard, na prawym Mertens, w środku de Bruyne, w pierwszej linii Lukaku. Przeciwko Finom skład był jeszcze mocno przetrzebiony, przez co de Bruyne musiał wylądować na skrzydle, w środku zagrali Witsel i Fellaini, na prawą przesunięty został Hazard. Mimo wszystko druga linia wyglądała imponująco, za to w ataku było już gorzej; Origim i Batshuayim straszyć można Łotwę, a nie kogokolwiek na Euro.  Alternatywą dla Lukaku nie są żadną, dopiero po wejściu snajpera Evertonu zaczęło się coś dziać i udało się strzelić wyrównującego gola. Na 99% na Włochów wyjdą w 4-2-3-1, mimo że w obronie wyglądało to żałośnie. 

W eliminacjach wygrali grupę bez większych problemów, ze świetnymi statystykami bramek - średnio 2,4 strzelone i 0,5 straconej na mecz. Z drugiej strony, w dwóch konfrontacjach z drużyną mającą jakiekolwiek pojęcie o bronieniu - Walią ani razu nie udało im się skierować piłki do siatki.
Sparingi też nie powalają: 1:2 z Portugalią i wspomniane 1:1 z Finlandią oraz 3:2 z Norwegią. Co ciekawe, w każdym z tych meczów musieli odrabiać straty.

Wyjście z grupy mają podane jak na tacy, z takimi graczami pierwsze miejsce w teorii nie powinno być dużym problemem, chociaż uważam, że z Włochami nie dadzą sobie rady. Pozostaje pytanie, jak daleko można zajechać na samych indywidualnościach bez wyraźnego planu taktycznego? Pierwsza mniej lub bardziej poukładana taktycznie drużyna powinna stać się ich pogromcą. 

Pozostaje jeszcze para outsiderów, Irlandia i Szwecja. Pierwsi z nich, rywale Polaków w eliminacjach, to drużyna po prostu słaba. Weszli na Euro przez baraże, podczas których okazali się lepsi od Bośni (ciężko być gorszym od Bośni), a w towarzyskich zremisowali z Holandią 1:1 i dokonali niemożliwego - przegrali 1:2 u siebie z Białorusią (chociaż ich skład na ten mecz był mocno rezerwowy). 

W bramce zagra chyba najstarszy gracz na Euro - 40-letni Given. Linię obrony stworzą najprawdopodobniej Coleman, Duffy, O'Shea (35 lat) i Brady. Z Holandią wyszli w 4-3-3, w drugiej linii zagrali Arter, Quinn i Whelan. Nie zdziwię się, jeżeli na Szwecję do składu wskoczy Gibson. W ataku zagrało trzech typowych snajperów: Long, Walters i McGoldrick. Z Białorusią testowane było 4-2-3-1 z McGeadym i McCleanem po bokach, ale chyba nie zdało egzaminu. Chyba że O'Neill zdecyduje się na hybrydę - 4-3-3 z tylko jednym napastnikiem i dwoma skrzydłowymi. 

W grupie eliminacyjnej zajęli trzecie miejsce i tylko bilans bramek sprawił, że bez baraży na Euro pojechała Turcja. Mogli pochwalić się najlepszą obroną - lepszą nawet od tej Niemiec (0,7 straconej bramki na mecz), ale jej wynik w ataku woła o pomstę do nieba. 11 z 19 goli strzelili Gibraltarowi, co daje 8 bramek w 8 pozostałych meczach. Dramat.

Jeżeli uda im się wywalczyć awans, będzie to dla nich olbrzymi sukces, niedający się logicznie wytłumaczyć. Są dwie klasy niżej od opisanych już tygrysów z papieru i na tej samej, co Szwedzi.


Ostatnią drużyną grupy E jest Szwecja. Drużyna ze Skandynawii również musiała walczyć w barażach, ostatecznie pokonując Danię. I również trzeba sobie powiedzieć jasno - 1/8 finału to szczyt ich marzeń. Mimo niezłej ostatniej dyspozycji (3:0 z Walią, 0:0 ze Słowenią) i posiadania Zlatana nie uważam, żeby byli w stanie zwojować cokolwiek istotnego.

Szwedzi trzymają się ustawienia 4-4-2, zagrali w ten sposób w obu sparingach. W bramce zagra 34-letni Isaksson, na prawej obronie Lustig, w środku Granqvist i ktoś z pary Johansson/Nilsson. Na lewej nie ma pewnego kandydata, Hamren testował opcje z Olssonem, Durmazem i Augustinssonem. W środku pola jest czterech graczy na dwa miejsca i ciężko określić, który z nich ma większe szanse. Są to Kallstrom, Lewicki, Wernbloom i Hiljemark. Na prawym skrzydle na pewno wyjdzie Larsson, za to na lewej stronie prawdopodobnie Forsberg. W ataku na pewno Ibrahimović i ktoś z pary Berg/Guidetti, stawiałbym raczej na gracza Celty Vigo. 

18 punktów w eliminacjach to przyzwoity dorobek, ale statystyki bramek są analogiczne do tych Irlandii. 1,5 bramki na mecz, 0,9 straconej. Po odjęciu meczów z Mołdawią i Liechtensteinem zostaje 6 meczów z bilansem: 6 punktów, bramki - 7-9. A rywale nie byli wcale tak wymagający - Austria, Rosja i Czarnogóra. 

Jeżeli miałbym wskazać grupę, co do której jestem pewien, że wyjdą z niej tylko dwie drużyny, bez wahania pokazałbym właśnie E. Zarówno Irlandczycy, jak i Szwedzi są nieprawdopodobnie słabi i nawet, jeżeli jakimś cudem ich bezpośredni mecz nie zakończy się remisem, to z wyjściem będą olbrzymie trudności.

Przewidywana kolejność
1. Włochy 9
2. Belgia 6
3. Irlandia 1
4. Szwecja 1

Autor: Zbigniew Jankiewicz @zbig_realista | zbig.jankiewicz@gmail.com 

0 komentarze:

Prześlij komentarz