aosporcieaosporcieaosporcie

6 kwietnia 2017

Pocałunek śmierci Robaka. Pogoń Szczecin - Lech Poznań 0:1


4:0. My wierzymy. Uwierzcie i Wy - takim hasłem kibice Pogoni zachęcali swoich piłkarzy do podejścia w rewanżowym meczu z Lechem Poznań. I ostatecznie taki wynik padł, ale w całym dwumeczu i to dla Kolejorza, który Portowców pokonał w środowy wieczór po golu Marcina Robaka 1:0.

Lech do Szczecina pojechał w ważnym dla siebie tygodniu, być może jednym z najbardziej kluczowych dla losów całego sezonu. W ciągu nieco ponad siedmiu dni drużyna Nenada Bjelicy najpierw pojechała do Krakowa na spotkanie z Wisłą Kraków (0:0), by w środę udać się na wyjazd na Pomorze. To oznacza, że w kilkadziesiąt godzin Lech przejechał w sumie blisko półtora tysiąca kilometrów!

Nie bez powodu w rewanżu z aktualnie dziesiątą drużynę Ekstraklasy w Pucharze Polski chorwacki szkoleniowiec Lecha zdecydował się na kilka zmian w składzie. Volodymyra Kostevycha w pierwszej jedenastce zastąpił przesunięty w tym meczu na bok obrony Maciej Wilusz, w pierwszym składzie w środku obrony pojawiła się za to para Bednarek - Nielsen. Swoją szansę po raz pierwszy w wyjściowym składzie otrzymał też Mihai Răduţ. Jako że głównym celem Bjelicy w Szczecinie było zbyt dużo nie stracić, w środku pomocy postawił na słynny duet TT - Trałka-Tetteh. Znowu od pierwszej minuty wystąpił też Marcin Robak, uziemiając Dawida Kownackiego na ławce przez całe spotkanie.

Pogoń podeszła do spotkania zmotywowana i to ona przejęła od początku inicjatywę, do czego niekoniecznie mogą być przyzwyczajeni kibice Lecha w wiosennych spotkaniach. Piłkarze Dumy Wielkopolski nie atakowali, a jeśli już to po kontrach. Jedna z nich dała w 41. minucie gola, który okazał się gwoździem do trumny Portowców. Po błyskotliwej szarży Marcina Listkowskiego futbolówkę w polu karnym stracił równie aktywny w tym meczu Dawid Kort. Tę przejął Răduţ, który posłał niesamowite podanie w kierunku Robaka. Trzeba jednak docenić nie tylko technikę Rumuna, ale też szybkość doświadczonego napastnika Kolejorza, który najpierw wyprzedził Sebastiana Rudola, by chwilę później zabawić się z Jarosławem Fojutem. 34-latek wszystko zakończył kapitalnym strzałem lewą nogą. Radości oczywiście wielkiej nie okazywał, wszak to były gracz Pogoni, który strzelił dla niej w sumie 33 gole w Ekstraklasie.

Trzeba jednak odnotować, że w pierwszej części wcześniej lepsze (jedyne) sytuacje mieli podopieczni Kazimierza Moskala. Już na samym początku po dośrodkowaniu Nunes z rzutu rożnego błąd popełnił Jasmin, który też tradycyjnie dostał swoją pucharową szansę. Bośniak minął się z piłką, a tę do własnej bramki skierował Jan Bednarek. Lecha w tej akcji uratował wybijający futbolówkę z linii Răduţ. Później dobrym strzałem z dystansu popisał się natomiast Kort.

W drugiej połowie nie działo się dosłownie nic. Jedyną poważną sytuację stworzyła sobie Pogoń, ale gospodarze dokonali tego w... 90. minucie, kiedy to Burić postanowił się zabawić z Kamilem Drygasem. Ostatecznie ponownie piłkę w bramki musiał wybijać defensor, ale tym razem uczynił to Bednarek.

Lech Poznań wygrał po meczu, o którym pewnie nikt niedługo nie będzie pamiętać. Zwycięstwo daje jednak Kolejorzowi trzeci z rzędu finał Pucharu Polski, w którym czeka już zaprzyjaźniona Arka Gdynia. I chociaż warto dbać o znajomych, to w myśl popularnego przysłowia... do trzech razy sztuka! Decydujący mecz już 2 maja na Stadionie Narodowym w Warszawie.

Pogoń Szczecin - Lech Poznań 0:1 (0:1)
5.04.2017, Stadion im. Floriana Krygiera, 20:45

Gol: 41' Marcin Robak

Pogoń: Jakub Słowik - Cornel Rapa (60' David Niepsuj), Jarosław Fojut, Sebastian Rudol, Ricardo Nunes - Marcin Listkowski, Mateusz Matras, Kamil Drygas, Dawid Kort (76' Sebastian Kowalczyk), Ádám Gyurcsó - Adam Frączczak (60' Nadir Çiftçi)

Lech: Jasmin Burić - Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Lasse Nielsen, Maciej Wilusz - Maciej Makuszewski (73' Marcin Wasielewski), Łukasz Trałka, Abdul Aziz Tetteh, Mihai Raduț, Szymon Pawłowski (72' Darko Jevtić) - Marcin Robak (58' Nicki Bille Nielsen)

Kartki: Râpă, Listkowski, Ricardo Nunes

Sędzia: Zbigniew Dobrynin (Łódź)

Widzów: 4676

Autor: Piotr Przyborowski | @P_Przyborowski | piotrek.przyborowski@gmail.com

0 komentarze:

Prześlij komentarz