aosporcieaosporcieaosporcie

25 września 2019

Najsmutniejsza bramka w karierze

Czasami zdarza nam się zapominać, że piłkarze i inni sportowcy to po prostu zwykli ludzie. Przypominamy sobie o tym dopiero w takich momentach, jak w 81. minucie meczu Sacramento Republic FC - Rio Grande Valley FC, w którym gola na wagę zwycięstwa strzelił były Lechita Dariusz Formella. Mało kto jednak wiedział, co spotkało Polaka kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem tego spotkania...

Prawdopodobnie trudnych chwil przed meczem Formella miał wiele, również we wcześniejszych dniach, ponieważ na raka nie umiera się z dnia na dzień. Jednak dopiero na kilka godzin przed wspomnianym meczem 23-letni skrzydłowy dowiedział się, że jego ojciec zmarł. Mimo to piłkarz postanowił nie mówić o tym nikomu i wyjść na boisko.

98 meczów rozegrał w barwach Lecha Poznań Dariusz Formella. Strzelił w nich 10 goli i dołożył 4 asysty. Został z nim mistrzem Polski oraz zdobył dwukrotnie Superpuchar.

Nikt z kolegów i sztabu nie miał pojęcia jaka tragedia spotkała Formellę, nikt też nie mógł się domyślić, bo Polak nie dawał nic po sobie poznać - biegał, walczył. Aż do wspomnianej 81. minuty, kiedy to skrzydłowy Sacramento fantastycznym strzałem posłał piłkę pod poprzeczkę bramki przeciwnika, po czym odbiegł na bok, rozpłakał się i upadł na murawę.


Bardzo przejmujący był moment, w którym wychowanek Arki Gdynia informuje o śmierci swojego ojca jednego z kolegów z drużyny. Jego reakcja była równie autentyczna, co zachowanie Darka Formelli - zbladł, bardzo się zmartwił i próbował pocieszyć polskiego piłkarza.


Niekontrolowane emocje w przypadku trudnych doświadczeń życiowych to coś, czego nie możemy przewidzieć. Wybuch płaczu w momencie strzelenia gola, kiedy piłkarzowi towarzyszyła tylko jedna myśl, to równocześnie rzecz piękna i smutna. Godna pochwały jest postawa Formelli, chociaż zapewne każdy zrozumiałby, gdyby nie miał ochoty zagrać w tym meczu po tak traumatycznej wiadomości i po prostu zostałby w domu. Ale on, zgodnie z maksymą swojego byłego klubu, nigdy się nie poddaje. I chwała mu za to.

Mateusz Włodarczyk

0 komentarze:

Prześlij komentarz