aosporcieaosporcieaosporcie

20 maja 2019

O Lechu, co koronował Waldemara


Piast Gliwice mistrzem Polski. Pewnie za dużo o tym bez wątpienia niebywałym sukcesie górnośląskiej ekipy nie pisali, gdyby nie fakt, że w niedzielę koronował ją Lech. Ekipa trenera Waldemara Fornalika to właśnie Kolejorza pokonała 1:0 na ostatniej prostej do największego sukcesu w historii klubu. I trzeba przyznać, że Kolejorz na tle nowego już mistrza Polski wcale nie zaprezentował się tak źle. Ba! Chyba spokojnie można stwierdzić, że choć przegrał, to był od Piasta po prostu lepszy.

Oczywiście po meczu to Górny Śląsk i Waldek King mogli świętować. Piast dzięki zwycięstwu utrzymał fotel lidera i dokonał niemożliwego - zdetronizował wszechmocną Legię Warszawa z jej wszechmistrzowskiego tronu. Dla regionu to pierwszy tytuł od 30 lat i oba te wydarzenia łączy Fornalik. W 1989 jako piłkarz Ruchu, a wczoraj po raz pierwszy jako trener okazał się najlepszy w Polsce. 

Na tle zdecydowanie najlepszego na finiszu rozgrywek Piasta (w rundzie finałowej sześć zwycięstw i remis) Lech zaprezentował się więcej niż solidnie. Szalał Darko Jevtić, w powietrzu przy stałych fragmentach fruwał Nikola Vujadinović, z przodu znów sporo wiatru robił nawalczył się Krzysztof Kołodziej, dla którego był to pierwszy mecz w wyjściowym składzie. Do tego był też obiecujący występ robiącego spory wiatr na skrzydle... Wołodymyra Kostewycza. 

Wbrew obawom wszechprzestraszonej Legii, która sądziła, że Lech podłoży się Piastowi, ten w Gliwicach wyglądał więc nomen-omen nie do poznania, przynajmniej dla swoich kibiców, których notabene na stadionie zabrakło. Atakował, walczył, próbował wręcz zdominować drużynę, która lada chwila miała zostać sensacyjnym mistrzem Polski. A to wszystko przecież na jej terenie!


I choć Kolejorz stworzył swoje sytuacje, to nie zapominajmy, że miał mimo wszystko w swoim składzie kilku X-Menów, czyli piłkarzy opuszczających po sezonie Bułgarską. I ci oczywiście nie zawiedli, kiedy to w 27. minucie padł jedyny, jakże kuriozalny gol w całym spotkaniu. Po długim podaniu na własną połowę wydawało się, że Rafał Janicki opanuje futbolówkę, a tu nagle ni z gruchy, ni z pietruchy przed polem karnym pojawił się Matus Putnocky, który tak zmylił okrzykiem swojego kolegę z drużyny, że piłka... trafiła do Piotra Parzyszka. Ten skierował ją do pustej bramki i Stadion przy Okrzei oszalał. Podobnie jak część środowiska okołowarszawskiego w Internecie.

Skończmy więc raz na zawsze ten temat - Lech w tej sytuacji się nie podłożył. Putnocky znany jest ze swoich wypadów na grzyby, już wcześniej zaliczał takie niefortunne wycieczki w meczach z Jagiellonią i Arką. Sytuacja z Gliwic dla kibiców Kolejorza była klopsem, do którego zdążyli się już przyzwyczaić. Dla niektórych nawet dziennikarzy okazała się jednak spory zaskoczeniem:


Lech miał kupę czasu i sporo okazji ku temu, by choć wyrwać z Gliwic remis i utrzymać się na siódmym miejscu na koniec sezonu. Tak się jednak nie stało i, przy remisie Zagłębia Lubin z Legią, Miedziowi przeskoczyli w tabeli ekipę Dariusza Żurawia. Lech w ostatecznym rozrachunku uplasował się więc na ósmej lokacie - najgorszej od 2003 roku. Wtedy biedny jak mysz kościelna Kolejorz jako beniaminek najwyższej klasy rozgrywkowej zajął w niej 11. miejsce. Teraz XXI-wieczna historia klubu zatoczyła poniekąd koło.

W tym wszystkim jedynym pozytywem wydaje się, że jeden Lechita mistrzem Polski jednak w obecnym sezonie został. Paweł Tomczyk, bo o nim mowa, dla Piasta wiosną strzelił dwa gole. W całym sezonie ma ich za to cztery. W Kolejorzu dałoby mu to tytuł trzeciego najskuteczniejszego zawodnika w całej kadrze. Wymowne...

Piast Gliwice – Lech Poznań 1:0 (1:0)
19.05.2019, Stadion Miejski w Gliwicach, 18:00

Gol: 27' Piotr Parzyszek

Piast Gliwice: Jakub Szmatuła – Marcin Pietrowski, Jakub Czerwiński, Aleksandar Sedlar, Mikkel Kirkeskov – Martin Konczkowski (80. Tomasz Jodłowiec), Patryk Dziczek, Tom Hateley, Joel Valencia – Jorge Felix (90. Gerard Badia), Piotr Parzyszek (71. Michal Papadopulos)

Lech Poznań: Matus Putnocky – Marcin Wasielewski, Rafał Janicki, Nikola Vujadinović, Piotr Tomasik – Maciej Makuszewski, Mateusz Skrzypczak (78. Filip Marchwiński), Maciej Gajos, Wołodymyr Kostewycz (66. Tymoteusz Klupś) – Darko Jevtić, Krzysztof Kołodziej (63. Kamil Jóźwiak)

Sędzia: Szymon Maricniak (Płock)

Widzów: 9 913


Piotrek Przyborowski
📷 Miłosz Krysiak / aosporcie.pl

0 komentarze:

Prześlij komentarz