aosporcieaosporcieaosporcie

6 sierpnia 2016

Czy to już syf, kiła i malaria? Lech przegrywa Kielcach [Raport Kolejorz #47]


Lech Poznań podtrzymuje swój niezbyt radośnie wyglądający trend. Kolejorz rok po wielkim kryzysie na starcie sezonu po raz kolejny rozpoczyna zmagania w Ekstraklasie od serii wpadek. Tym razem katem okazała się... Korona Kielce, która wygrała na własnym stadionie z Dumą Wielkopolski 4:1.

Poznaniacy (chociaż to w zasadzie powiedzenie czysto umowne, bo tylko Robert Gumny z obecnej kadry Lecha pochodzi z tego miasta, ale to już temat na inną dyskusję) pojechali do Kielc z chęcią sprawienia swoim kibicom wreszcie jakiejś radości w obecnym sezonie. Nie było najważniejsze, że jeszcze nie wygrali. Ba! Oni nawet jeszcze nie strzelili gola.

To na Kolporter Arenie w istocie się w ten sobotni wieczór zmieniło. Lech strzelił gola, uczynił to nawet ktoś, kto dotąd w Poznaniu zbyt słodko nie miał - Marcin Robak. Asysta Radka Majewskiego - przypadkowa czy nie - całkiem ładna.



Tyle że już wtedy drużyna Jana Urbana (o tym, jak jeszcze długo jego, jeszcze za chwilę) grała w dziesiątkę. Już w szóstej minucie z boiska wyleciał Abdul Aziz Tetteh. Ostatnio przeczytałem w jednym z artykułów w FourFourTwo, że piłkarzom często odwala i otrzymują czerwone kartki, kiedy trener traci zaufanie i szacunek w szatni. Ciekawe... Inna sprawa, że czerwień dla Ghańczyka jest o tyle śmieszna, co sprawiedliwa, że dostał ją za pociąganie Jacka Kiełba, a wyglądało to (jak na pomocnika Lecha) całkiem spokojnie. Znamy przecież wszyscy jego popisowe działanie nogami. Zonk.

Zonków tego dnia było więcej. Na boisku brylował Łukasz Sekulski, na którym nie poznano się w Białymstoku. W pomocy kapitalne spotkania rozegrali natomiast Mateusz Możdżeń i powracający po raz kolejny do Kielc Jacek Kiełb. Z kolei doskonale wiadomo, gdzie ta dwójka wcześniej nie sprawdziła się lub nie dano jej realnej szansy na to.

Gole dla Korony strzelali kolejno: dwukrotnie Sekulski, a następnie Miguel Palanca (ex-Real Madryt, więc już jest gotowa wymówka dla Lechitów!) i nawet Rafał Grzelak, dla którego był to pierwszy gol w swoim drugim poważnym sezonie w Ekstraklasie.


Lech grał tego dnia piach i zasłużenie przegrał. Korona może i była świetnie zorganizowana, Kolejorz może i grał przez prawie cały mecz w osłabieniu. Ale na Boga... zespół z Kielc przed sezonem skazywany był na spadek. To w takim razie co może po tym spotkaniu powiedzieć przeciętny kibic z Poznania?

Ekipa Jana Urbana ma szczęście, bowiem do stolicy Wielkopolski na razie jeszcze nie wraca. Przed nią teraz kluczowy mecz pewnie i dla samego szkoleniowca - mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała w ramach 1/16 finału Pucharu Polski. W razie wygranej pewnie nic się nie zmieni, ale jeśli Lech jeszcze odpadnie... Póki co nie wiadomo o tym, czy któraś ze stacji pokaże to spotkanie w telewizji. Początek we wtorek 9 sierpnia o 19:00.

Korona Kielce - Lech Poznań 4:1 (1:1)
Gole: 21' 50' Sekulski, Sekulski, 69' Palanca, 79' Grzelak - 16' Robak

Korona: Michal Pesković - Bartosz Rymaniak, Radek Dejmek, Dmitry Wierchowcow, Ken Kallaste - Rafał Grzelak - Jacek Kiełb (84' Vladislavs Gabovs), Nabil Aankour, Mateusz Możdżeń (90' Marcin Cebula), Siergiej Pilipczuk - Łukasz Sekulski (64' Miguel Palanca)

Lech: Jasmin Burić - Tomasz Kędziora, Maciej Wilusz, Tamas Kadar, Robert Gumny - Łukasz Trałka, Abdul Aziz Tetteh - Maciej Makuszewski (72' Darko Jevtić), Radosław Majewski' Maciej Gajos (46' Dariusz Formella) - Marcin Robak (79' Nicki Bille)

Kartki: Grzelak, Rymaniak, Kallaste, Pilipczuk - Robak, Kadar, Majewski, Wilusz, Trałka (żółte), Tetteh (czerwona)

Widzów: 5989

Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom)

Bohater Lecha: Marcin Robak
Oczywiście mógłbym tutaj wyróżnić po raz kolejny Jasmina Buricia, bowiem przy żadnym z goli nie zawinął, a poza tym się starał i w ogóle, jak zawsze. Chciałem jednak wyróżnić kogoś z pola i Robak akurat w tym przypadku na to naprawdę zasłużył. Walczył, próbował, strzelił gola. Widać, że mu się po prostu chce. Dlatego tym bardziej nie rozumiem jego zmiany w 79. minucie...

Autor: Piotr Przyborowski | @P_Przyborowski | piotrek.przyborowski@gmail.com 

0 komentarze:

Prześlij komentarz